W rozmowie z komisją etyki TVP wydawca programu Barbara Hrybacz przyznała, że nie dołożyła należytej staranności i nie sprawdziła wiarygodności konta na Twitterze osoby podającej się za Kingę Dudę. Tłumaczyła to brakiem doświadczenia w korzystaniu z nowych mediów.

- Taką niesprawdzoną informację podano prowadzącemu w trakcie trwania programu. Komisja wskazuje, że nikła wiedza na temat mediów społecznościowych nie może być wytłumaczeniem dla braku rzetelności - wyjaśnia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Ewa Chrabąszcz-Smoczyńska, przewodnicząca komisji etyki TVP.

Hrybacz została ukarana karą finansową. Dyrekcja TVP 2 odbyła też dyscyplinujące rozmowy z Tomaszem Lisem.
W ostatnim odcinku programu przed wyborami prezydenckimi Tomasz Lis rozmawiał z aktorem Tomaszem Karolakiem, który oficjalnie popierał Bronisława Komorowskiego i wstępował na jego spotkaniach wyborczych.
- Dzisiaj, jadąc z konwencji, dowiedziałem się, że córka pana Andrzeja wpisała na jednym z portali społecznościowym informację, że tata powiedział, że jak zostanie prezydentem, to odda Oscara, którego dostała „Ida” - powiedział w pewnym momencie programu Karolak. Tomasz Lis wyciągnął wtedy przygotowaną wcześniej kartkę z wydrukowanym rzekomym wpisem Kingi Dudy i go odczytał.
„Tata mówi, że jak zostanie prezydentem, odda Oscara Amerykanom. Prawda jest ważniejsza od jakiejś tam nagrody z żółtej blachy” - napisano na fałszywym profilu podpisanym nazwiskiem Kingi Dudy.

- Pomyślałem, że śnię. Jechałem z Agnieszką Holland i nie wierzyłem własnym oczom i uszom - oburzył się Karolak.

- Myślałem, że to Pawlikowski dostał tę nagrodę, a nie Andrzej Duda - komentował Tomasz Lis.

- Zatrważająca buta. To się w głowie nie mieści - mówił Karolak. - Zatrważające, że takie myśli o największym sukcesie polskiego kina w ogóle przychodzą do głowy - dodaje Karolak.

Po programie za jego przebieg przeprosiła Barbara Hrybacz, a także – w portalu społecznościowym – Tomasz Lis.

KJ/Wirtualnemedia.pl/Wyborcza.pl