Portal Fronda.pl: Dzisiejsza „Gazeta Polska Codziennie” poinformowała, że człowiek, który podczas Przystanku Woodstock spoliczkował redaktora Grzegorza Miecugowa to członek Nowej Prawicy. Czy zamierza Pan w jakiś wyraźny sposób odciąć się od działania Oskara W.?

Janusz Korwin-Mikke: Nie będziemy się odcinać, gdyż Oskar W. nigdy nie był członkiem Kongresu Nowej Prawicy, natomiast raz startował w wyborach z ramienia naszego ugrupowania. Był także członkiem sekcji młodzieżowej, która jest poza strukturami partii. Został z niej kilka tygodni temu usunięty, ponieważ nazwał mnie Żydem i stwierdził, że w związku z tym nie będzie z nami dłużej współpracował. Ponadto popierał działania pana Czeczetkowicza. Został usunięty z funkcji szefa sekcji młodzieżowej na Podlasiu, obecnie jest zawieszony. Teraz zapewne zostanie całkiem wykluczony, czekamy jedynie na powrót z urlopu szefa sekcji młodzieżowej, pana Walickiego. Ale jak podkreślam – Oskar W. zostanie usunięty z sekcji młodzieżowej, zaś członkiem Kongresu Nowej Prawicy nigdy nie był. Nigdy nie podpisywał żadnej deklaracji, nie wpłacił żadnej składki. Ze względów formalnych nic nas z nimi nie łączy.

Ze względów formalnych nie, ale przez pewne powiązanie ze środowiskiem wolnościowym prawicy konserwatywnej zaszkodził temu środowisku...

Jest to człowiek, który ma troszeczkę nierówno pod sufitem. Nawet wtedy, kiedy przyznał, że nie będzie działał w KNP bo jestem Żydem, mimo to organizował spotkanie ze mną w Białymstoku. Trudno powiedzieć, czy zaszkodził. Oskar W. zrobił rzecz kompletnie absurdalną, ale cóż my możemy na to poradzić? Przecież on nie konsultował z nami swoich działań. Nic na to nie poradzimy. Wyrzucić go z partii nie możemy, bo nie był on w KNP. Cóż jeszcze mielibyśmy zrobić?

Not. MBW