Według Janusza Korwin-Mikkego zbliża się czas, w którym dochodzić będzie do pogromów na homoseksualistach. W ocenie polityka zwykli homoseksualiści boją się ideologów gender i aktywistów LGBT, bo ci rozsierdzając społeczeństwo mogą doprowadzić do rozlewu krwi.

"Homoseksualiści boją się gejów, bo wiedzą - ostrzegałem 10 lat temu - że jak będzie ta propaganda homo, to wystąpią pogromy. Już było w Białymstoku, ale to jest przedsmak tego, co nastąpi" - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Polityk wskazał, że PiS, gdyby chciało, mogłoby zakazać szerzenia ideologii LGBT. W jego ocenie zdecydowanie należy ukrócić homopropagandę w szkołach oraz dewiacyjne marsze na ulicach miast.

Korwin-Mikke wskazywał następnie, że demonstrujący na rzecz ideologii LGBT są "bandą chamów".

"Dlaczego nie ma problemu z onanistami? Przecież onanistów jest więcej niż homosiów, czy tam, tfu, gejów. Ale ponieważ onaniści nie robią marszów na ulicach, nie domagają się uznania związku z własną ręką za małżeństwo, to nie ma z nimi żadnego problemu. Problem nie polega na tym, że są naruszane czyjeś prawa, tylko na tym, że to jest banda chamów, opłacanych zresztą z zachodu, którzy robią demonstracje po to, żeby rozwalić tzw. patriarchalne społeczeństwo. Chcą zniszczyć podstawy społeczeństwa" - powiedział.

Jak dodawał, homoseksualiści boją się "gejów".

bsw/rzeczpospolita.pl