Appeasement wobec aborterów – polemika z Karolem Wilczyńskim

Na portalu Deon.pl znów o aborcji i znów w tonie, który rozmywa temat i utrudnia działania w obronie życia. Zaczęło się od artykułu „Hipster Katoliczki” na portalu Aleteia, ale fakt że posługiwała się nieprawdą i reakcja prolajferów, raczej skompromitowały jej tezy niż pozwoliły im się przebić. W sukurs przychodzi jej Karol Wilczyński, którego przemyślenia można scharakteryzować jednym zwrotem „appeasement wobec aborterów”. Tak, chodzi tu dokładnie o tę samą postawę, którą z wielkim zapałem prezentowały mocarstwa wobec Hitlera, co doprowadziło do II wojny światowej. Chcecie w Polsce aborcji na życzenie? Słuchajcie Karola Wilczyńskiego i Deona. Ale po kolei:

Zdjęcia dzieci po aborcji

Pokazywanie zdjęć dzieci po aborcji ratuje inne dzieci. Piszący te słowa uratował nimi niejedno życie, inni prolajferzy także. Spotykamy się z relacjami osób, którym po zobaczeniu tych zdjęć przeszła jakakolwiek ochota na aborcję. Pytanie ile dzieci uratował Karol Wilczyński z Deonem swoimi akcjami? Moje małoletnie dzieci te zdjęcia widziały, traum i urazów nie stwierdzono. Istnieją one tylko w głowach redaktorów lewicowych mediów. Nie uważam, że instrumentalnie traktuje się zdjęcia ofiar aborcji. W podręcznikach do historii, w popkulturze, na ulicach obecne są zdjęcia dokumentujące holokaust i są świetną przestrogą dla wszystkich. Czy konsekwentnie Deon oprotestuje teraz pokazywanie zdjęć zabitych w wyniku holokaustu żydowskich dzieci? Badania opinii publicznej zależą od postawionego pytania i dlatego pokazują różne wyniki. W CBOS-ie może i rośnie poparcie dla aborcji, ale realne wyniki temu przeczą. Podczas ostatniej akcji ustawodawczej prolajferzy zebrali 850 tys. podpisów, środowiska lewicowe 200 tys. i to pomimo zaangażowania trzech lewicowych partii z potężnym zapleczem. Gdzie są ci zwolennicy aborcji, gdy przychodzi do konkretu?

Tzw. upolitycznienie aborcji

Środowiska obrony życia mniej więcej od czasu prób zmiany konstytucji są strona wygrywającą, dlatego że nie boją się działać. Dzisiaj jesteśmy bliżej zmiany ustawy niż kiedykolwiek indziej, każda kampania przesuwa nas o krok bliżej do zakazu zabijania nienarodzonych. Jedyny trwały i fundamentalny sposób na uratowanie nienarodzonych to zmiana prawa. Każdy, kto sekuje zmianę prawa, działa na korzyść aborterów i przyczynia się do kolejnych aborcji. Wszelkie działania pomocowe, socjalne, choć szlachetne i potrzebne, ratują jednostki. Świetnie to widać nawet na przykładzie Polski – gdzie jest około tysiąca legalnych i maksymalnie kilka tysięcy nielegalnych aborcji. W tym samy czasie w Hiszpanii, Niemczech czy Francji liczby te oscylują w graniach 100-200 tysięcy, choć ogromne pieniądze przeznacza się na politykę prorodzinną. Dlaczego tak jest? Bo mamy lepsze prawo. Walka o prawa człowieka, zawsze wiąże się z konfliktem, nieraz długotrwałym i gwałtownym. Przyznanie praw człowieka czarnym wymagało wojny domowej i lat walki z segregacją rasową. Europa przegrywa swoją walkę o prawo do życia, przegrywa od lat. Polska jej nie przegrywa dlatego, że pokazuje prawdę o aborcji i stawia postulat polityczny. Trzeba dużo złej woli, żeby tego nie widzieć. Mamy społeczeństwo uformowane do domagania się zakazu aborcji, jedyne, czego teraz trzeba, to kilka konkretnych głosowań w parlamencie. Europa Zachodnia jest lata świetlne za nami.

Demonizowanie przeciwników

Szatan jest ojcem kłamstwa. Jeśli Karol Wilczyński oczekuje, ze prolajferzy przestaną nazywać aborcję zabijaniem, a aborterów mordercami, to się srogo zawiedzie. Właśnie to jest przejaw demonicznego zachowania – nazwać coś co jest złe, czymś neutralnym, żeby wykonawcom tego procederu nie było przykro. Język w tej debacie jest decydujący. Dzisiaj jest prolajferski dlatego mówi się o zabijaniu, a nie o zabiegu, o eugenice, a nie o embriopatologii. Na zachodzie mówi się tak jak każą feministki, dlatego społeczeństwa są proaborcyjne.

Jedność

Po latach różnic i sporów udało się przy okazji #ZatrzymajAborcję osiągnąć tak pożądaną jedność środowiska – projekt firmowany przez organizacje pokazującą prawdę o aborcji cieszy się wsparciem organizacji, które zajmują się pokazywaniem piękna życia. Nie ma organizacji, która by protestowała przeciw tej inicjatywie. Cieszy się także poparciem Kościoła Katolickiego. Widać komuś to przeszkadza i zaczyna próby antagonizowania środowiska wyznaczając podziały kto jest prawdziwym, a kto nieprawdziwym prolajferem.

Pierwsza linia

Osobiście uważam, że za tymi wszystkimi wypowiedziami uderzającymi w prolajferów pokazujących prawdę o aborcji, stoi brak odwagi i strach przed konfrontacją. To my wchodzimy w „czarny protest”, narażamy się na szykany w miejscu pracy, procesy cywilne i karne, ataki medialne, wizyty policji. Jesteśmy pod nieustanną presją i ostrzałem, wielu z nas płaci za swoją działalność wysoką cenę. Was stać na stukanie w klawisze komputera i strzelanie nam w plecy. Szkoda że nie kalkulujecie, że jak nas zabraknie, to wy jesteście kolejni. Co wtedy zrobicie? Chyba wiem… po miesiącu lub dwóch poczujecie dyskomfort i wywiesicie białą flagę, a lewicowi radykałowie zrobią w Polsce aborcję na życzenie.

Krzysztof Kasprzak

dam/zycieirodzina.pl