Polskie kino jest coraz lepsze. Publiczność w kraju popiera je w kasie, jury festiwali w kraju i zagranicą daje nagrody. Zmianę dyrekcji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w trakcie kadencji uważam więc za drastyczną. Antagonizuje przeciw rządowi najbardziej wpływowe środowisko twórcze.

  Bez PiS nie byłoby Instytutu. Projekt ustawy ostro zwalczała Platforma Obywatelska nim ustawę przyjął Sejm z inicjatywy ministra kultury z SDL Waldemara Dąbrowskiego i za poparciem PiS na polecenie Jarosława Kaczyńskiego. Posłowie jego partii nie chcieli bowiem jej poprzeć. Prezes okazał się mądrzejszy od ludzi, którymi się otacza. Ułatwił sukces polskiego kina.

  Czy PiS zamierza dzisiaj rozwalić PISF, jak twierdzą niektórzy filmowcy? Nie sądzę.

  Skoro już doszło do podważenia samorządu filmowców, poszukajmy korzyści. Moim zdaniem warto im zmienić mentalność. Nowy dyrektor może pomóc pobrzękując kiesą lub odmawiając grosza. Najnowsze filmy dają przykłady potrzeby interwencji.

  „Cicha noc” Piotra Domalewskiego dostała Złote Lwy dla najlepszego dzieła. Ukazuje ponury obraz Polski prowincjonalnej. Z Holandii przyjeżdża do rodziny najstarszy syn z planem biznesowym, który rozsypuje się w miarę rozwoju fabuły. W polskim błocie nic nie może się udać. Film jest bardzo dobry warsztatowo w sam raz dla nagrody za debiut. Natomiast nie wnosi nic nowego do debaty o Polsce, by dostać aż Złote Lwy. Znamy ten pesymizm, który lepiej artystycznie wyraził Wojtek Smarzowski w „Weselu” kilkanaście lat temu. Czy przez ten czas nic nie zmieniło się na lepsze?

  Zresztą, Domalewski opowiada wbrew własnemu doświadczeniu. Pochodzi z prowincji z wielodzietnej rodziny. A kształcił się w szkole aktorskiej w Krakowie i szkole filmowej na Uniwersytecie Śląskim, za darmo. Przedstawił scenariusz mało kasowy lecz pieniądze na produkcję dostał. Otrzymał nagrodę nie za debiut lecz najwyższą  nagrodę filmową w ogóle na początku kariery reżysera. Czyli można odnieść sukces w „tym kraju”.

   A tymczasem jeden z jego bohaterów chce założyć warsztat samochodowy. Coś dłubie w garażu. To taki polski start-up, tylko wystartować nie może. W garażu powstało Apple. Nie mówię, aby pokazać coś na miarę największej korporacji świata. Wystarczyłoby LM Systems, które Dawid Cycoń założył także w garażu pod Rzeszowem. „Jego firma rozwija najnowsze technologie, produkuje ogniwa fotowoltaiczne, pracuje nad ultralekkim szkłem, prowadzi badania nanomateriałowe, realizuje zlecenia dla zachodnich instytutów”, przepisuję z Gazety Wyborczej. A główny krytyk gazety zachwyca się „Cichą nocą”, jak reszta kolegów. To jest chora fascynacja klęską, miłość do nieudaczników.

  Na pohybel zdrowiu psychicznemu jury festiwalu w Gdyni zlekceważyło film Łukasza Palkowskiego „Najlepszy” o narkomanie, który z dna dźwignął siebie do pozycji mistrza świata w morderczych zawodach trathlion. Film był w Gdyni ulubieńcem publiczności; widocznie ma dosyć samobiczowania Polaków. Natomiast jury znalazło Srebrne Lwy dla pretensjonalnego nudziarstwa o kolejnej klęsce „Ptaki śpiewają w Kigali”. Była nagroda dla „Pokotu”, który uważam za nieuczciwy (uzasadnienie w linku poniżej) jednak został wystawiony jako polski kandydat do Oskara.

  Byłem w komisji ekspertów PISF oceniającej scenariusze. Nie mogę podać konkretów ale pojawiły się teksty mające za nic polską rację stanu. Odrzuciliśmy je, lecz widocznie Instytut wyrobił sobie opinię miejsca, gdzie można przyjść po pieniądze mimo że Polski co najmniej się nie lubi.

  Filmowcy i krytycy wychowali się albo w kulcie klęski albo cynizmu albo humanizmu o za miękkim sercu. Nie potrafią zmienić pozycji wyzwoleńca, który pamięta pańskie razy na grzbiecie. Ktoś musi ich wyprostować. Będzie to trudne i bolesne, niejeden kark może zostać złamany przy zbyt gwałtownym przywracaniu do pionu. Nowy dyrektor PISF ma delikatne zadanie wychowawcze wobec środowiska: „Przestańcie smędzić. Tak, krytyka narodu jest uzasadniona, lecz znajmy proporcje. Polakom potrzeba szacunku i większej wiary w siebie. Wy macie nam tego dostarczyć a ja dostarczę kasę. I ma być warsztatowo dobre! Mam także pulę pieniądza dla wielkich talentów, którym wszystko będzie wolno byle w ramach prawa.”

  A teraz rzućcie się na mnie, wyzwoleńcy.  

Krzysztof Kłopotowski

sdp.pl

  

  PS. Czemu wątpię w uczciwość filmu „Pokot”: https://www.salon24.pl/u/klopotowski/807818,pokot-na-oskara