Joanna Jaszczuk: Wczoraj przekazano IPN kolejną, ostatnią już, partię dokumentów odnalezionych w domu Marii Kiszczak. Wśród nich m.in. oryginał listu red. Adama Michnika do gen. Czesława Kiszczaka wysłany z aresztu śledczego przy Rakowieckiej 11 grudnia 1983 r.

Krzysztof Wyszkowski (legendarny opozycjonista, SOLIDARNOŚĆ): Zapewne chodzi o list znany już publicznie, Adam Michnik wysłał go z więzienia i treść listu była znana już od dawna. Samo to pismo nie jest więc wielką sensacją, być może większą wartość poznawczą mają inne dostarczone IPN dokumenty. 

Materiał przekazany prezesowi IPN to dwa pakiety dokumentów, natomiast media kładą nacisk głównie na list Michnika.

Wyrażenie „List Michnika” tworzy bowiem wrażenie sensacji. Być może jednak znajdziemy tam jakieś adnotacje, dopiski Kiszczaka, które mogą okazać się nową atrakcją.

W tych dwóch pakietach dokumentów znaleziono także ok. 1300 fotografii z willi MSW, rozmów w Magdalence czy obrad Okrągłego Stołu.

Takie materiały rzeczywiście mogą rzucić ciekawe światło na tę sprawę. List z grudnia 1983 był bowiem bardzo agresywny, zawierał nawet dość ostre wyzwiska skierowane do gen. Kiszczaka. Na pewno warto teraz porównać stanowisko Michnika jako zwykłego więźnia PRL-u i jego stosunek do Kiszczaka, który (na tyle, na ile znam Michnika) mógł być wówczas prawdziwy, ze zdjęciami z Magdalenki, gdzie Kiszczak zaproponował podzielenie się władzą. Kiszczak, którego Michnik zwalczał, był ostatnią kanalią, a Kiszczak, który chciał podzielić się z Michnikiem władzą, awansował na „człowieka honoru”. Doprawdy, bardzo ciekawa przemiana.

Redaktor Michnik ma bardzo ciekawą definicję „człowieka honoru”

Jest to definicja polityczna. Michnik tak bardzo bał się możliwości odzyskania niepodległości przez Polaków, że gotów był sprzymierzyć się z sowieckim agentem, aby tylko nie stanąć wobec społeczeństwa, które chciało komunizm ostatecznie wykorzenić. W Wolnej Polsce nie byłoby miejsca dla ludzi o tak silnych uwikłaniach ideowych, jak cała formacja Kuronia, Michnika i innych, którzy tworzyli to, co nazywam tzw. „wewnątrzsystemową opozycją”. To była opozycja demokratyczna, ale wewnątrz systemu. Ci ludzie akceptowali rewolucję bolszewicką jako wydarzenie pozytywne, chcieli nadać komunizmowi „ludzką twarz”. 

Wewnątrz obozu komunistycznego zawsze toczyły się radykalne spory. Można przypomnieć tu historię Władysława Gomułki, który wprowadzał komunizm w Polsce pod skrzydłami Armii Czerwonej. Gomułka był później więziony na mocy oskarżenia o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, a następnie odzyskał władzę i nadal współpracował ze swoimi katami. Jedność ideowa akceptująca „realny socjalizm” jest dla tych ludzi ważniejsza niż niepodległość i suwerenność Polski. Michnik, w odróżnieniu od tej części ruchu antykomunistycznego, która działała na rzecz niepodległości i suwerenności państwowej, pozostał człowiekiem rewizjonizmu komunistycznego, wiernym leninizmowi, trockizmowi czy też rewolucji Gramsciego.

Kolejną ciekawą rzeczą okazuje się  dokument o roboczej nazwie: ­Opracowanie bez tytułu dotyczące stosunków państwo–Kościół przed pielgrzymką Jana Pawła II do Polski w 1983 r.

Część z tych dokumentów, analiz MSW znajduje się w zbiorach Wydziału Organizacyjnego PZPR. Są to arcyciekawe materiały. Bardzo możliwe, że w materiałach znalezionych w domu Kiszczaka będzie można znaleźć adnotacje autorstwa samego generała czy też podlegających mu funkcjonariuszy. Kościół w poświęconych mu analizach postrzegany jest jako najważniejszy wróg władz PRL, w odróżnieniu od wspomnianej „opozycji wewnątrzsystemowej”. Jeśli chodzi o niektóre postacie ówczesnego kościoła, w tym część hierarchów katolickich, było zupełnie inaczej. Władza traktowała ich z wielką atencją, jako agenturę komunistycznych służb specjalnych. Niestety, nie tylko SB, ale i WSW, uzyskały poważne wpływy w środowiskach kościelnych. I to nie tylko wśród duchowieństwa polskiego, ale również w Watykanie, także w najbliższym otoczeniu papieża Jana Pawła II. Jeśli w dokumentach znalezionych w domu Kiszczaka są jakieś adnotacje, mogą to być materiały sensacyjne.

Czy możemy mówić o jakiejś sensacji po ujawnieniu materiałów w środę?

Treść listu Michnika nie ma właściwie większego znaczenia, ponieważ od dawna jest publicznie znana. Chyba że w kontekście „ironii czasu”- ów ostry list w konfrontacji ze zdjęciami Michnika, który radośnie, z dziką ofensywnością, „przyssał” się do Kiszczaka w Magdalence. Dlaczego zwracam uwagę na dopiski czy adnotacje ówczesnego szefa MSW? W generale zachowanie Michnika musiało wywołać pewne zdziwienie, ale na pewno w jakimś stopniu też i pogardę. Funkcjonariusze PRL gardzili ludźmi, którzy na pierwsze „wezwanie” zmieniali stanowisko i zawierali różnego rodzaju sojusze ze swoimi niedawnymi katami. Taka postawa wśród dowódców. Generalicji MSW traktowana była jako dowód nikczemności i słabości charakteru.

A jak możemy dziś oceniać postać A. Michnika? Czy ta osoba nadal może w jakiś sposób zaszkodzić Polsce?

Michnik odgrywa poważną rolę w zorganizowanym froncie antypolskiej propagandy, ponieważ jest cytowany w zachodnich mediach. Następnie media w Polsce, które prowadzą walkę z obecnym rządem i prezydentem, cytują to, co piszą propagandyści z Zachodu, np. depesze Polaków pracujących dla Agencji Reuters, cytowane później jako doniesienia czy też stanowisko własne Reutersa... Bardzo wielu ludzi ze środowisk„okrągłostołowych”, którzy wypracowali sobie wygodną pozycję dzięki sojuszowi z postkomunistami, SB czy WSW, uzyskało jakieś umocowania nie tylko w polskich mediach, ale też agencjach i mediach zagranicznych. Jest to pewien dualizm. Sprawia to wrażenie, jakby ci ludzie grali między sobą w ping-ponga, prezentując współczesną Polskę jako kraj rządzony przez zoologicznych rasistów, prawicowców, „katoli”, „oszołomów”, ludzi opętanych manią antyeuropejskości. Takie praktyki służą Rosjanom, Niemcom, wszystkim wrogom Polski. A wywodzą się z umowy Okrągłego Stołu, gdzie wcześniejsze spory okazały się nieważne w stosunku do owej umowy przeciwko społeczeństwu polskiemu i jego dążeniu do oczyszczenia naszego kraju z reliktów sowietyzmu. 

Niewątpliwie bardzo przykry jest fakt, że A. Michnik pozostaje dziś jednym z liderów tej tendencji. W Wielkim Tygodniu jednak powinniśmy wierzyć, że nawet tacy ludzie mogą przeżyć przemianę. Może doczekamy się kiedyś takiej przemiany również u A. Michnika.