Tomasz Wandas, Fronda.pl: 625 ofiar (potwierdzonych i niepotwierdzonych) oraz 382 sprawców wykorzystywania seksualnego małoletnich, w czasie od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 roku – takie dane przedstawiło w czwartek biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski. To dużo, mało? Dlaczego czekano do czternastego marca 2019 z taką konferencją?

Ks. dr Jan Sikorski honorowy prałat Jego Świątobliwości, pierwszy naczelny kapelan Duszpasterstwa Więziennego RP, od 2011 protonotariusz apostolski: Jest to przerażająco dużo czynów, jednak weźmy też pod uwagę, że liczba ta dotyczy okresu prawie trzydziestu lat i obejmuje całą Polskę, czyli czterdzieści jeden diecezji. Nawet jeśli tych przypadków byłoby o połowę mniej, to i tak jest to za dużo. Bardzo przykre jest, że takie przypadki się zdarzały i zdarzają się. Stąd dobrze, że biskupi energicznie wzięli się za ten problem i próbują go rozwiązać. Natomiast przyznam, że jak jestem ponad sześćdziesiąt lat księdzem, to słyszałem o dwóch wypadkach tego typu - przez lata w ogóle nie było widać problemu pedofilii,  na ogół w ogóle się o tym nie słyszało. Dzisiaj niektórzy mają pretensje dlaczego wcześniej nie było reakcji biskupów – nie było, bo mało kto w ogóle o czymś takim słyszał w Kościele (również wśród duchowieństwa). Teraz sprawa została nagłośniona, nawet „przegłośniona” – zrobiono z tego bardzo skutecznie działającą tubę propagandową. Jeżeli ksiądz dopuszcza się czynu pedofilskiego, to drastycznie przeciwstawia się swojemu powołaniu, stąd reakcja biskupów poprzez redukcję takiego księdza do stanu świeckiego jest słuszna. 

A co z tymi, którzy niesłusznie zostali oskrżeni?

W osądzeniach trzeba być bardzo ostrożnym, gdyż bardzo łatwo jest oczernić człowieka niewinnego i zniszczyć mu życie, a takich przypadków, gdzie ksiądz został oskarżony i po latach okazało się, że jest niewinny, jest bardzo dużo. Kościół jest rodziną, a w rodzinie, gdy ktoś zrobi coś paskudnego, bądź jest o to podejrzewany, to nie rozgłasza się tego sąsiadom, tylko trzyma się w dyskrecji i próbuje się rozwiązać przyczynę problemu, próbuje się dojść prawdy. Natomiast bardzo dobrze, że w tej chwili wyraźnie został wyjawiony problem, który istniał od zawsze. Podkreślam, że jako kapłan z dużym doświadczeniem w życiu nie spodziewałbym się, że wewnątrz Kościoła dokonano aż tylu czynów pedofilskich. 

Pojawiają się opinie, że pedofilia ma swoje źródło w celibacie, czy te opinie mogą być zasadne? Jeśli nie w celibacie to gdzie jest jej źrodlo? W homoseksualizmie? 

Życie w rodzinie nie pomniejsza złych skłonności, celibat wcale tutaj nie dominuje, wręcz przeciwnie osoby żyjące w celibacie procentowo w najmniejszym stopniu dopuszczają się przestępstw pedofilskich. Natomiast, okazje się, że największą grupą odpowiedzialną za taki rodzaj czynów dotyczy homoseksualistów. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że jeśli promuje się homoseksualizm, to de facto promuje się pedofilię. Jeżeli lekko mówi się na temat seksu i różnych innych dewiacji, a wynaturzenia pojmuje się jako coś normalnego, to krzywda, która dotyka przede wszystkim dzieci, jest wielka, na co nie ma żadnego tłumaczenia. Słabość ludzka zawsze może się pojawić, jednak zawsze powinna ona zostać wyjawiona i odpowiednio potraktowana. 

„Dla nas to zawsze wstrząs, który rani całą wspólnotę Kościoła” – powiedział prymas Polski Wojciech Polak. „To nie jest problem instytucji, tylko problem globalny” – podkreślił Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. Czy Kościołowi uda się przeciwdziałać problemowi? Czy może w przyszłości przez to stać się wzorem dla innych jak z pedofilią walczyć?

Całkowicie podpisuję się pod obiema przytoczonymi przez pana wypowiedziami arcybiskupów – myślę, ż każdy rozsądny to poprze. Dla mnie jako księdza osobiście jest to ogromny ból, który odczuwam, a fakt, że sprawa została ujawniona na pewno pomoże w oczyszczeniu, z którego wyniknie jakieś dobro. Natomiast, paskudne jest to, że robi się z tego tubę propagandową, przez co oskarża się cały Kościół – grzechy ludzkie były, są i będą – i słabości ludzkie były, są i będą. Każda populacja ludzka zawsze będzie miała jakiś margines, nie łudźmy się, że  zostanie on wyczyszczony w każdej społeczności do zera, również i w Kościele. 

Czy nie jest to szerszy problem? 

Jeżeli mówimy o problemie, z którym trzeba sobie poradzić na szerszą skalę, to trzeba też konsekwentnie zająć się i innymi środowiskami, które w znacznie większym stopniu (jak wskazują statystyki sądowe) uczestniczą, w tym bardzo złym i grzesznym pedofilskim procederze. Ruszono problem i dobrze, że zaczęto od księży, bo od nich na ogół więcej się wymaga, ale teraz kolej i na inne środowiska. Od nauczycieli, profesorów, wychowawców, sędziów, kierowników zespołów młodzieżowych też sporo się wymaga a w kontekście pedofilii nic się o tych grupach nie mówi (tutaj przypadki są dużo cięższe i występują znaczeni częściej niż te, które dotyczą osób duchownych). 

Przewodniczący KEP ocenił, że „jak dotąd nie widać chęci ruszenia tego problemu w wymiarze społecznym”. „Nie widać szerszego zainteresowania społecznego, myślę także o zainteresowaniu rządowym i samorządowym. Co z tego wszystkiego będzie, jeśli zlikwidujemy problem pedofilii w Kościele, a on będzie w takim wymiarze w społeczeństwie?”- pytał. Czy faktycznie jest tak jak twierdzi abp Stanislaw Gądecki? Czy potrzeba zatem mobilizacji społecznej by rozwiązać ten problem w szerszej skali? Czy społeczeństwo będzie skłonne do podjęcia takich działań?

Społeczeństwo skłonne do podjęcia takich działań nie będzie, bo ma psychologię mafijną „nie oskarżajmy innych, brońmy siebie”. To zło, której jest i pod skorupą bulgocze będzie na pewno przysłaniane. Ludzie wrogo nastawieni do Kościoła, chcą żeby to piętno zostało na nim, co oczywiście jest bardzo przewrotne i nieuczciwe. Gdyby nie szło za tym oczyszczenie innych grup społecznych, byłoby to niezwykle szkodliwe przede wszystkim dla ofiar, oraz oznaczałoby złośliwość wobec Kościoła a nie rzetelność społeczną. 

Dziękuję za rozmowę.