Fronda.pl: W środę 25 marca z inicjatywy Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny ruszyła kampania „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. 20 szkół z powiatu wołomińskiego otrzymało certyfikat gwarantujący, że w tych placówkach dzieciom i młodzieży nie zagraża ideologia gender. Inicjatywa nie spodobała się jednak minister Joannie Kluzik-Rostkowskiej, która zleciła mazowieckiemu Kuratorowi Oświaty dokładne przebadanie i skontrolowanie zasad, na jakich dyrektorzy szkół podpisują deklaracje „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. Zdaniem Księdza profesora jest to próba odstraszania dyrektorów szkół od przyłączania się do programu przyjaznego rodzinie?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Widzę tu dwa tematy. Z jednej strony to problem realizacji zasady pomocniczości w zakresie wychowania. Zasada pomocniczości stwierdza, że państwo ma obowiązek pomagać rodzicom, ale nie wyręczać ich w sferze wychowania. Zwłaszcza w sferze wychowania tak newralgicznego, jakim jest wychowanie do wartości moralnych oraz w zakresie miłości. To, co dziś obserwujemy, to totalitarne dążenie państwa do łamania tej zasady, i to w najbardziej newralgicznej sferze. Państwo czyni to poprzez narzucane narzucane czy też promowane programy. Niedawno usłyszałem takie bardzo ironicznie, a zarazem bardzo prawdziwe twierdzenie, że mamy dziś w wielu wypadkach do czynienia z organizacjami nie tyle pozarządowymi, co prawie-rządowymi. Jeżeli natomiast faktycznie organizacja pozarządowa, uczestnicząca w programie wspierającym rodzinę, jest szykanowana bądź krytycznie oceniana, to mamy problem. To pierwszy problem, zasadniczy, wpisujący się w szersze zjawisko, które dotyczy relacji między rodziną, dzieckiem a państwem w Polsce współczesnej.

Jaki jest drugi?

Drugim problemem jest sama ideologia gender, która stanowi w tym przypadku sedno sprawy. To kolejny dowód na to, że rzeczywiście walczymy tutaj o sprawę fundamentalnie ważną, jeśli chodzi o ukształtowanie dziecka, młodego człowieka. Charakter zapiekłości i zaciekłości w tej walce ze strony propagatorów ideologii gender pokazuje rangę problemu. Oczywiście, w tej sytuacji zapewne istnieje presja wywarcia strachu na rodzicach czy stowarzyszeniach, które wspierają rodzinę. My jednak nie możemy się tej presji poddać jako społeczeństwo, organizacje, Kościół a przede wszystkim jako rodzice.

Not. MBW

Czytaj także:

 

Nie pozwólmy szykanować szkół, które nie chcą gender!