Wciąż jeszcze nie wiemy kto zostanie nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Trwa liczenie głosów, jednak szala zwycięstwa coraz mocniej przechyla się na stronę kandydata Demokratów Joe Bidena. Decydującym stanem okazać się może Pensylwania.

Stan ten pozwoli na przejęcie kolejnych 20 głosów elektorskich. Jeśli wygra tu Biden – wygra też i całe wybory prezydenckie. Brakuje mu bowiem już tylko (według Associated Press) 6 głosów.

Jak informuje dziś Polska Agencja Prasowa:

Oprócz Pensylwanii zacięta walka trwa w gwarantującej 16 głosów elektorskich Georgii. Przewagę mniej niż 2 tys. głosów ma w niej - w piątek rano czasu polskiego - Trump, ale do przeliczenia zostało jeszcze kilka tysięcy głosów z aglomeracji Atlanty, bastionu Demokratów. Biden może zwyciężyć w całym stanie, ale różnica między kandydatami będzie minimalna, niemal na pewno w granicach dopuszczających ponowne liczenie głosów (0,5 pkt proc.)”.

W Stanach Zjednoczonych pojawiają się jednak także oskarżenia o fałszerstwa wyborcze. Sztab Donalda Trumpa zapowiedział już pozwy. Partie proszą swoich zwolenników o wsparcie finansowe, które będzie konieczne na batalie prawne w kluczowych stanach. Jak czytamy dalej w depeszy PAP:

W nocy z czwartku na piątek największe oburzenie zwolenników Republikanów i sympatyzujących im mediów budził proces wyborczy w Filadelfii. Zwolennicy GOP, w tym m.in. wpływowy senator Ted Cruz z Teksasu, mówią że obserwatorzy mają ograniczony dostęp do śledzenia procesu liczenia głosów w tym mieście”.

W wyborach do Kongresu Republikanie wypadli za to lepiej niż informowały sondaże. W Senacie zaś mają obecnie 48 mandatów, tak jak i Demokraci. Jak informuje na koniec Mateusz Obremski z PAP – Republikanie odebrali Demokratom osiem mandatów w głosowaniu do Izby Reprezentantów, a stracili dwa.

dam/PAP,Fronda.pl