68 lat temu na ulice czechosłowackich i enerdowskich miast wyszło ponad milion robotników. Jednak komuś w Polsce zależy, żeby o tych wydarzeniach Polacy nic nie wiedzieli…

5 marca 1953 roku zmarł Józef Stalin, najbardziej krwawy dyktator świata, który większą część Europy oraz znaczną część Azji uczynił sobie poddaną. Ta śmierć dała nadzieję milionom ludzi na ulżenie komunistycznego terroru, który uczynił z nich zastraszonych niewolników. Miano też nadzieję, że zakończy się wreszcie krwawa wojna w Korei, która mogłaby, jak uważano, przekształcić się w światowy konflikt atomowy.

Choć ogromnie rozbudowana propaganda sowiecka głosiła, że w krajach bloku wschodniego zapanowała władza robotniczo-chłopska, to właśnie poziom życia robotników i chłopów najbardziej się obniżył w porównaniu do czasów przedwojennych. Tymczasem w Niemieckiej Republice Federalnej trwał cud gospodarczy. Poziom życia rósł dynamicznie.

Do pierwszym masowych demonstracji doszło 31 maja 1953 roku w Czechosłowacji, w zakładach Śkoda w Pilźnie. Szybko protesty objęły 19 wielkich zakładów pracy w Czechach i na Morawach. Na ulice wyszło ćwierć miliona ludzi. W strajkach wzięło udział około 360 tysięcy osób. Komunistyczny reżim wysłał przeciwko protestujących kilkanaście tysięcy milicjantów i żołnierzy. Na ulice miast wysłano 80 czołgów. To spowodowało, że po 3 dniach komuniści opanowali protesty, choć jeszcze 12 czerwca doszło do walk ulicznych w Pilźnie.

16 czerwca z wielką siłą wybuchło powstanie w Berlinie. Protestowali przeciw głodowym zarobkom i wciąż zwiększanym normom, a także w obronie Kościoła. Dzień później na ulice wyjechały sowieckie czołgi. Przez Bramę Brandenburską przeszła wielotysięczna manifestacja pod tradycyjnymi flagami czarno-czerwono-złotymi. Błyskawicznie zaczęli dołączać się robotnicy z innych miast. 18 czerwca protestowali mieszkańcy Drezna, Rostoku, Halle, Lipska, Erfurtu i wielu innych miejscowości w NRD. W sumie w 272 miejscach doszło do strajków, manifestacji i rozruchów. Ludzie nie mieli broni. Rzucano kamieniami w czołgi. Uwolniono kilkuset więźniów. Zlinczowano kilkudziesięciu funkcjonariuszy i agentów Stasi.

To już była rewolucja! Aby ją opanować szybko podjęto drastyczne działania. W ulicznych walkach zginęło około 300 osób. Wielu aresztowanych skazywano na wysokie kary więzienia… Jednak osiągnięto pewne sukcesy: zmniejszono normy pracy a także ogłoszono, że Związek Radziecki rezygnuje z reszty reparacji wojennych (w tym także dla Polski).

Tymczasem u nas historycy Instytutu Pamięci Narodowej powtarzają, że pierwszymi masowymi protestami przeciwko komunistycznej władzy w krajach „bloku wschodniego” miały miejsce w czerwcu 1956 roku w Poznaniu. Być może nowe władze jej instytucji pozbędą się wreszcie przypadkowych osób, które w IPN znalazły się z partyjnego klucza.

P.J.Z.