Choć w Polsce skandaliczne słowa Barbary Kurdej-Szatan na temat funkcjonariuszy Straży Graniczną kładą się cieniem na jej karierze, to na Białorusi zapewniają polskiej aktorce rozpoznawalność. Sprawę celebrytki poruszyła reżimowa telewizja Bielarus 24 w materiale poświęconym sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.

Trwa operacja „Śluza”, w ramach której reżim Aleksandra Łukaszenki próbuje destabilizować państwa Unii Europejskiej przepychając na jej terytorium migrantów. Na polsko-białoruskiej granicy dochodzi do coraz agresywniejszych prób forsowania zabezpieczeń. Inspirowane przez białoruskie służby ataki dzielnie odpierają funkcjonariusze Straży Granicznej, Policji i żołnierze Wojska Polskiego. Niestety, nie brakuje w Polsce osób, które powtarzając białoruską propagandę i uderzają w polskie służby. To m.in. Barbara Kurdej-Szatan, która funkcjonariuszy Straży Granicznej nazwała „mordercami”.

- „To jest ku**a „straż graniczna” ????? „Straż” ?????????? To są maszyny bez serca bez mózgu bez NICZEGO !!!Maszyny ślepo wykonujące rozkazy !!!!! Ku**a !!!!!! Jak tak można !!!!!!! Boli mnie serce boli mnie cała klatka piersiowa trzęsę się i ryczę !!!!!!! Mordercy !!!!! Chcecie takiego rządu wciąż ????? Który zezwala na takie rzeczy wręcz rozkazuje tak się zachowywać ??????? Ku**aaaaaaaaa !!!!!!!!”

- pisała aktorka o polskich funkcjonariuszach.

Swój wpis celebrytka szybko usunęła i próbowała za niego przeprosić. Mimo to straciła pracę w TVP, a o tym, że współpracy z aktorką nie planuje przedłużać Polsat nieoficjalnie informował serwis Pudelek.

W Polsce celebrytka jest krytykowana, znalazła jednak przychylność w reżimowych mediach Łukaszenki.

- „Barbara Kurdej-Szatan nazwała polskich pograniczników maszynami bez serca, którzy ślepo wykonują rozkazy. Wybuchł skandal, za artystkę wzięła się prokuratura i Centrum Monitorowania Antypolonizmu (...) taka to wolność słowa po polsku”

- mówi w najnowszym materiale reżimowej telewizji Bielarus 24 prowadząca program.

kak/Twitter, Bielarus 24, Tysol.pl