Wizje Emmanuela Macrona o federalistycznej Europie już runęły w gruzach albo wkrótce runą - pisze na łamach ,,Bloomberga'' rosyjski publicysta i dziennikarz, Leonid Bershidsky.

Jak zauważa Bershidsky, jednym z problemów Macrona jest ilość frontów, które musiałby otworzyć na europejskiej arenie, chcąc przeforsować swoje ppomysły. Musiałby zmierzyć się z Brukselą (biurokracją UE), Niemcami, Europą Wschodnią i państwami o niskich podatkach (Irlandia, Holandia, Luksemburg, Cypr). 

Autor przygląda się między innymi koncepcji ujednolicania podatków od firm. Jego zdaniem mógłby być on wcielany w życie, gdyby w Niemczech dalej rządziła Merkel wraz z socjaldemokracją. Ale po nowych wyborach do rządu wejdzie liberalna FDP, która o podobnych rozwiązaniach nie chce słyszeć. ,, Lider FDP Christian Lindner wezwał do osłabienia Europejskiego Mechanizmu Stabilności, z którego może wyrosnąć wspólny budżet strefy euro. Lindner nazwał także transfery fiskalne w strefie euro „czerwoną linią” w ramach rozmów koalicyjnych, co spotkało się nawet z odpowiedzią prezydenta Macrona. W swoim przemówieniu stwierdził on mianowicie, że „dla niego nie ma czerwonych linii, tylko horyzonty”. Odpowiedź ta raczej nie przekona przyszłego koalicjanta Merkel'' - zauważa trzeźwo Bershidsky.

Jak dodaje, Merkel ,,nie ma zamiaru umierać za propozycje francuskiego prezydenta'', a stworzenie stabilnej koalicji to dla niej priorytet, stąd nie należy przypuszczać, by próbowała wymusić na FDP zmianę zdania w tej sprawie.

Jednak w ocenie Bershidsky'ego największy opór wobec Macrona może stawiać... Europa Wschodnia. ,,Państwa te obawiają się pójścia zbyt daleko w obszarze tworzenia europejskiej armii. Powód? NATO nie jest zwolennikiem tej idei, a ponadto Europa Środkowo-Wschodnia zainwestowała zbyt wiele zasobów w amerykańską ochronę, aby teraz ryzykować tworzeniem jakiejkolwiek europejskiej siły interwencyjnej'' - pisze autor. Jak dodaje, państwa naszego regionu nie mają też najmniejszej ochoty narzucać sobie odgórnych regulacji w sprawie uchodźców. Także ten sam region jest fundamentalnie przeciwny nowym podatkom od węgla, co mogłoby oznaczać dla niego spore problemy finansowe.

W ten sposób wizja przebudowy Unii Europejskiej lansowana przez Paryż jawi się jako wprost karkołomna. Zdaniem Bershidsky'ego możliwe do przeforsowania są tylko francuskie mniej ambitne projekty, jak pomoc dla Afryki, europejskie uniwersytety czy transgraniczne listy wyborcze do Parlament Europejskiego.

Czy w ten sposób projekt Europy wielu prędkości odchodzi do lamusa? Chyba tak...

mod/forsal.pl