Kiedy obóz rządzący podejmował decyzję o zorganizowaniu wyborów metodą korespondencyjną, wydawało się to bardzo uzasadnione. Wyglądało bowiem na to, że w ciągu najbliższych kilku tygodni życie w kraju może zamrzeć całkowicie, a epidemia osiągnie rozmiary hekatomby. Dzięki Bogu do tego nie doszło, sytuacja została opanowana, życie bardzo szybko wraca do normy. Odwoływane są przeróżne ograniczenia. Jednakże nie w kwestii wyborów! Wyborów, które bez porównania są mniej groźne epidemiologicznie i które bez porównania łatwiej zabezpieczyć niż np. wielkie centra handlowe. Przypomnijmy, że te ostatnie zostaną otwarte w poniedziałek 4 maja br.

Otwiera się już zresztą wszystko: żłobki, przedszkola, fabryki, restauracje, hotele. Funkcjonują Poczta Polska i przesyłki kurierskie, rozpoczynają się treningi i rozgrywki sportowe itd. To samo dzieje się za granicą i to w krajach, gdzie przebieg epidemii był o niebo groźniejszy niż w Polsce. Po co więc i dlaczego trwać przy kontrowersyjnej dla niektórych koncepcji wyborów korespondencyjnych? Według milionów ludzi rozsądnie myślących podważanie ważności i legalności korespondencyjnych wyborów jest całkowicie nieuzasadnione, jednak w obecnej sytuacji nie warto o to toczyć bojów. Trzeba podziękować Poczcie Polskiej za gotowość i sprawność, ale powrócić do głosowania w lokalach. Tym bardziej, że może to nastąpić bez walk senacko-sejmowych oraz tarmoszenia się o listy wyborców z samorządami zarządzanymi przez zwolenników PO, KO czy PSL. Pani marszałek Sejmu potwierdzi datę 10 maja lub przesunie ją, co jest bardziej prawdopodobne, na 17 lub 23 maja, by było trochę więcej czasu na przygotowanie lokali, i wszystko odbędzie się wedle starych procedur. A kto nie będzie chciał iść na wybory, albo nawet zrezygnuje z kandydowania, to jego sprawa.

Byliśmy przodującym krajem w obronie przed koronawirusem – nasze statystyki są tu nieporównywalnie lepsze niż w innych krajach. Czy będziemy ostatnim lub jednym z ostatnich, który powróci do normalności? Także w kwestii wyborów? To byłby wstyd przed całym światem, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z tak prostą procedurą jak wybory prezydenckie. Jedno wyjście do blisko położonego lokalu, jedna zwyczajna i jednakowa dla wszystkich czynność – to na pewno można odpowiednio zabezpieczyć, zarówno, jeśli chodzi o głosujących, jak i komisje. Nie może być przecież tak, że udanie się do centrów handlowych ma pierwszeństwo przed wyborami głowy państwa – a tak to w tej chwili wygląda.

W rozmowie z portalem wpolityce.pl przewodniczący PKW Sylwester Marciniak na pytanie, co będzie, jeżeli ustawa ws. głosowania korespondencyjnego zostanie odrzucona przez Senat, a następnie stanowisko Senatu podzieli Sejm, mówi jasno:

„W przypadku gdyby przepisy ustawy o głosowaniu korespondencyjnym nie weszły w życie, możliwe jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich, lecz trzeba błyskawicznie uchylić przepis (art.102 ustawy Dz.U. poz.695) dotyczący niestosowania szeregu przepisów kodeksu wyborczego, dotyczący między innymi wydawania zaświadczeń o prawie do głosowania, głosowania przez pełnomocnika, czy też głosowania korespondencyjnego w brzmieniu dotychczasowym (a więc oprócz niepełnosprawnych także uprawnieni powyżej 60 lat czy też podlegający kwarantannie). Wybory w zasadzie przebiegałyby jak zwykle, lecz z uwagi na epidemię musiałyby być zastosowane specjalne środki dotyczące ochrony zdrowia wyborców, jak i członków komisji wyborczych, tak jak chociażby ostatnio przy uzupełniających wyborach samorządowych. Przy druku kart wyborczych uwzględnić trzeba byłoby koszty i zabezpieczenie. Z kolei na obsadę komisji wyborczych mają większy wpływ komitety wyborcze, a w przypadku braku pełnej obsady, można je uzupełnić spośród zgłaszających się wyborców i mimo rezygnacji niektórych, chętni wciąż się zgłaszają. Trzeba też wskazać, że wybory prezydenckie w Polsce, nie licząc wyborów w Korei Południowej są pierwszymi do przeprowadzenia na świecie w trakcie epidemii, kolejne terminowe to wybory w Stanach Zjednoczonych. Niestety w tym zakresie doskwiera brak jakichkolwiek standardów przeprowadzania wyborów. Jednakże przepisy te musiałby zostać natychmiast przywrócone, gdyż PKW musiałaby mieć czas na przygotowanie kart do głosowania. Jeśli procedura legislacyjna miałaby zakończyć się 7 maja, a wybory odbyć 10 maja, to będzie to niewykonalne.”

Nie pozostaje zatem nic innego, jak natychmiast wycofać projekt ws. wyborów korespondencyjnych i przeprowadzić wybory w zwykłym trybie.

Leszek Sosnowski

Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym pełnometrażowego „Przyjaciel Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.