Lewacka polityk Barbara Nowacka przedstawiła projekt ,,rozdziału Kościoła od państwa''. Sztandarowym jej postulatem jest wyprowadzenie religii ze szkół - czyli stworzenie zupełnie niepotrzebnych trudności tym rodzicom, którzy chcą posłać swoje dzieci do Pierwszej Komunii świętej.

To zwykła lewacka strategia walki z Bogiem. Świeckie państwo oznacza tak naprawdę państwo wrogie wobec wiary. Bo jeżeli większość rodziców chce, żeby dzieci uczyły się religii w szkole, ma do tego prawo. Ale dla Nowackiej nawet wola większości nie ma znaczenia. Lewica nie zna demokracji, gdy chodzi o jej główne cele. Woli narzucać, łamać i zmuszać. Wiemy to od ponad 100 lat.

Nowacka wie, oczywiście, że poza wszystkim działaby to w jeszcze inny sposób na korzyść jej formacji ideowej. Część najbardziej letnich rodziców zapewne zrezygnowałaby wówczas z wożenia czy zaprowadzania dzieci do salek katechetycznych i w efekcie do Pierwszej Komunii przystąpiłoby nieco mniej osób.

Ciekawe, że w obronie pozostawienia religii w szkole wystąpiła... ,,Gazeta Wyborcza''. Dominika Wielowieyska w swoim artykule posłużyła się właśnie argumentem woli większości. Dziennik Michnika nie chce zrywać z demokratycznym sztafażem. Ale w istocie to, co zaproponowała Wielowieyska, jest... jeszcze gorsze od projektu Nowackiej. Według ,,Wyborczej'' bowiem religia powinna zostać w szkole, ale... państwo miałoby mieć wpływ na to, czego nauczają katecheci, na przykład wymuszając wymianę niewygodnych nauczycieli.

W społeczeństwie, które ,,Wyborcza'' pragnie zbudować - akceptującym moralne zło pod wieloma postaciami - oznaczałoby to oczywiście rugowanie prawdziwie katolickich katechetów i zastępowanie ich miałkimi i poddanymi ,,duchowi czasu'' firmowanemu przez medium z Czerskiej. 

Słowem, dwa diabelstwa. Nowackiej bardziej toporne, rodem z PRL. Wielowieyjskiej przemyślniejsze, ale w swojej istocie - jeszcze gorsze.

Kolejny raz okazuje się, że cokolwiek by lewica nie powiedziała na temat religii, ostatecznie zawsze robi to po to, by ją zniszczyć.

bb