Liberałowie to niewierni kochankowie. Nie są staliw swoich wyborach i często porzucają tych, którychdotychczas bronili. Całkiem niedawno postrewolucyjnyliberalizm francuski zwrócił się przeciwko hołubionymod czasów afery Dreyfusa Żydom, by stać się gorącymorędownikiem sprawy palestyńskiej. Rodzi to uzasadnione podejrzenia o instrumentalne traktowanie obiektu liberalnego współczucia, który można porzucić, jeślinie spełnia oczekiwanej przez liberałów funkcji.
Liberalizm jako pedofilia
Mieczysław Samborski
Pismo Poświęcone Fronda nr 34
„Wszyscy jesteśmy pedofilami" - zadeklarowała niedawno Kinga Dunin,zawodowa promotorka wartości liberalnych. Bardzo mnie to ucieszyło. Ostatnimi czasy podniósł się nieco poziom intelektualny polskich liberałówi niedługo musieliśmy czekać na odważną, ale prawdziwą introspekcję.
Pani Dunin jako pierwsza w Polsce (a może nawet w Europie) odważnie przyznałasię do liberalnej pedofilii. Teraz należy zrobić krok dalej i odkryć pedofilną strukturę liberalnego myślenia.
Zanim to nastąpi, muszę podkreślić, że pedofilnego wymiaru liberalizmunie można mylić z podejmowanymi przez niektórych liberałów praktykamiseksualnymi. Jak wiadomo przedstawiciele różnych nurtów europejskiegoliberalizmu wykazują niespotykaną w innych środowiskach inklinację dowspółżycia z nieletnimi. W poszczególnych krajach schemat jest ten sam.
Nagle okazuje się, że postępowy poseł Parlamentu Europejskiego lubił ściskać dziecięce genitalia, autor podręczników wychowania seksualnego zebrałpokaźną kolekcję zdjęć „do badań", a urzędnicy promujący antykoncepcję na koszt państwa spotykają się po godzinach z młodocianymi. W sumie niepowinno to dziwić, skoro kontynentalny liberalizm od dłuższego czasu żywisię myślą doktora Freuda i markiza de Sade'a. Można założyć, że przejście odsłów do czynów jest związane z pedofilną strukturą myślenia liberalnego, alenie trzeba być pedofilem, żeby postępować pod jej dyktando.
Dlatego należy oddzielić seksualne praktyki do schematów myślenia.„Wszyscy jesteśmy pedofilami". Zwróćmy uwagę, że deklaracja ta zrywa z charakterystyczną dla liberalizmu europejskiego retoryką„Je, accuse!"(Oskarżam!).
Liberał przyzwyczajony jest do niezdrowego oskarżania innych o przeróżne okropności, a to o antysemityzm, a to o homofobię, a to znówo arabofobię etc. Jednak w świętej wojnie o emancypację jednostki nigdy nieskieruje ostrza krytyki we własną pierś. Za to nałogowo rzutuje swoje własnedewiacje na innych, sugerując, że wszyscy jesteśmy homoseksualistami, pedofilami, wariatami albo że problem AIDS dotyczy wszystkich bez wyjątku.Takie rozumowanie jest kalką myślenia pedofila, który przez pryzmat własnego zboczenia zaczyna postrzegać cały świat. Jeśli przestudiujemy praktykępsychologiczną Andrzeja S., dostrzeżemy z jednej strony odrzucenie normalności, z drugiej zaś popchnięcie pacjenta w kierunku dewiacji.Zaskakująco podobne są źródła pedofilii i liberalizmu. W obu wypadkachmamy do czynienia z traumą inicjacyjną wyniesioną z dzieciństwa. Jak wiadomo, pedofilie wynoszą z dzieciństwa traumatyczne doświadczenia związanez pornografią i różnymi formami wykorzystywania seksualnego, które w dorosłym życiu owocują dewiacją.
Liberał podobnie niesie w świat krytycznemłodociane przeżycie. W systemach postkomunistycznych liberalne elityzostały w młodości doświadczone traumą uczestnictwa w działaniach przestępczego systemu totalitarnego. Nieświadomi tego okaleczenia szukają wyzwolenia w radykalnych formach liberalizmu, popadając z jednego zboczeniaw inne (taka jest droga życiowa naszych rodzimych „mistrzów podejrzeń").Podobnie rzecz się ma z feministkami, których nieudana inicjacja seksualna(związana zazwyczaj z brakiem akceptacji dla własnego ciała - zwróćmy uwagę, że w większości feministki są brzydkie) owocuje antymęską obsesją.Badacze podkreślają lękowe podłoże pedofilii, która żywi się urojonymstrachem.
Liberałowie podobnie kultywują dawne, wyniesione z dzieciństwa lęki, które nieustannie rzutują na rzeczywistość. Chorobliwa maniaśledzenia „faszyzmu" jest najlepszym przykładem liberalnego fetyszyzmu, podobnie jak jej pochodne: walka z rasizmem, homofobią, kolonializmem.Patologiczny charakter tych lęków jest oczywisty. Z jednej strony jest nerwicą, czyli kultywacją zagrożenia, które już dawnosię wypaliło, a w świadomości liberałówjest wciąż żywe (np. zagrożenie faszyzmem, które w oczach tropicieli jestniezmienne, tak jakby Hitler byłwiecznie żywy). Z drugiej stronyliberalna neuroza reaguje wybiórczo na różne zagrożenia, ignorującnp. komunizm. Dlatego noszeniekoszulki z wizerunkiem Lenina jestdobrym żartem, a z podobizną Hitlera przestępstwem.Niektórzy psychologowie zwracająuwagę na narcystyczny rys świadomościpedofilskiej. Wbrew pozorom jest to bardzo ważna cecha,która towarzyszy nie tylko zboczeniom, lecz równieżnowoczesnym ideologiom politycznym. Liberalizmdoprowadził narcyzm do absolutnej skrajności, coprzejawia się w upodobaniu tego środowiska do przyznawania sobie we własnym kręgu towarzyskim orderów,odznaczeń i nagród, takich jak nagroda Nike.
Pamiętajmy jednak, że narcyzm jest psychicznym fundamentem każdego nowoczesnego polityka i ideologa. Wystarczy spojrzeć na opalone twarze Andrzeja Leppera i Gerharda Schroedera.Tym, co różni liberalizm od innych ideologii politycznych, a zarazem decyduje o jego pedofilnym obliczu, jest retoryka empatii. Liberałowie po prostumuszą brać w obronę „słabszych". Mogą to byćrobotnicy, Murzyni, Indianie, Żydzi, kobiety, pe-deraści - w zależności od momentu dziejowego.Liberałowie uważają się za jedynych prawdziwychobrońców „uciskanych", jedynych, którzy „rozumieją" ich trudną sytuację, jedynych, którzy umieją prawdziwe „współczuć". Całkiem niedawno Sławomir Sierakowski, miody gniewny polskiego liberalizmu, przypomniał, że branieprzeróżnych mniejszości w obronę jest istotą liberalnego porządku.
Sierakowski broni wszystkich „innych" przed opresją „normalnej większości", deklarując empatię nie tylko dla feministek, lecz również dla „geja-buddysty".Podobnie rzecz ujął Leszek Miller, który w ramach liberalnego zwrotu proklamował „obronę słabszych" jako fundament postkomunistycznej polityki.Postawa Sierakowskiego jest wyrazem intelektualnej pedofilii, ale zanimsię jej przyjrzymy, zwróćmy od razu uwagę na fakt, że liberałowie to niewiernikochankowie. Nie są stali w swoich wyborach i często porzucają tych, którychdotychczas bronili. Całkiem niedawno postrewolucyjny liberalizm francuskizwrócił się przeciwko hołubionym od czasów afery Dreyfusa Żydom, bystać się gorącym orędownikiem sprawy palestyńskiej. Rodzi to uzasadnionepodejrzenia o instrumentalne traktowanie obiektu liberalnego współczucia,który można porzucić, jeśli nie spełnia oczekiwanej przez liberałów funkcji.Instrumentalizacja „słabszych" pozwala lepiej uchwycić fakt, że wskazana przez Sierakowskiego istota nowoczesnego liberalizmu jest tożsamaz zaproponowaną przez znanego brytyjskiego psychologa Mervina Glasseradefinicją pedofilii.
Zdaniem Glassera pedofil jest empatyczny, utożsamia sięz dzieckiem. Jest pełen zrozumienia dla jego „trudnej sytuacji" w opresyjnymświecie standardów narzuconych przez dorosłych. Kamufluje w ten sposóbto, że obiekt swojego pożądania traktuje instrumentalnie. W rzeczywistościpedofilem kieruje trauma, która sublimuje się w formie łagodniej i uwodzicielskiej, ale może nagle pójść w kierunku brutalnego odrzucenia.Charaktery postaw liberalnej i pedofilnej są zatem strukturalnie takiesame, a składają się na nie następujące czynniki: 1) utożsamienie ze „słabszym", 2) roztoczenie nad nim „opieki", 3) kamuflaż empatii, 4) „obrona"przed opresyjnym dyktatem normalności, 5) instrumentalne traktowanie„podopiecznych", których porzuca się, kiedy przestają być potrzebni.Zauważmy, że w liberalizmie miłość do danej grupy rośnie wraz z rozmywaniem jej granic. Łatwo się utożsamiać z nieokreślonymi „ubogimi",a jeszcze w łatwiej ze „słabszymi". Trudniej z grupami, które starają sięprzemówić własnym głosem i artykułują własne potrzeby. Tych liberał jużnie potrzebuje. Podobnie jak pedofil, który porzuca partnera, kiedy ten osiągadojrzałość. Dzieje się tak dlatego, że liberał i pedofil zawsze muszą górowaćnad protegowanym. Liberał zawsze wie lepiej, co jest dobre.
Sierakowski śmiało w kilku paragrafach proklamuje, co jest dobre dla „tego kraju", „tegospołeczeństwa", choć większość tego zupełnie nie rozumie. Dunin i jej koleżanki wiedzą lepiej, czego naprawdę pragną kobiety, choć one same o tym niewiedzą, itd. Niestety, szkody, które czynią, forsując swoją empatię, mogą byćporównywalne z krzywdami czynionymi przez pedofili. Wmawianie ludziom,że podstawą ładu politycznego jest odrzucenie tradycyjnych wartości, jestrównie szkodliwe jak obmacywanie małych chłopców, a głoszenie, że aborcjajest drogą wyzwolenia kobiet, porównać można z napastowaniem małychdziewczynek na przedszkolnym dziedzińcu.