Jarosław Kaczyński jest najważniejszym politykiem naszego obozu, najważniejszym politykiem w Polsce. Ważniejszym niż prezydent Duda – prezydent ma stosunkowo wąskie kompetencje. Analogia do naczelnika pokazuje, że to nie jest sytuacja całkiem niezwyczajna” – mówił Jarosław Gowin. Czy to dobrze, czy źle? Dlaczego tak bardzo dzisiejsza opozycja boi się prezesa Prawa i Sprawiedliwości? Czy Jarosław Kaczyński jest rzeczywiście taki „straszny”?

Łukasz Warzecha: Po pierwsze, uważam, że wypowiedź Jarosława Gowina jest niezbyt zręczna, choć prawdziwa. Polityk obozu rządzącego nie powinien przyznawać, że lider partii jest ważniejszy niż prezydent, którego wysunęła ta partia. Tu oznaczałoby zachwianie pewnej hierarchicznej ważności funkcji osób w państwie. To może powiedzieć publicysta. Uważam, że ta wypowiedź wicepremiera Gowina była mało dyplomatyczna i mało rozsądna.

Po drugie, takie stwierdzenie jest prawdziwe. Najważniejszą i centralną osobą dzisiaj w polskiej polityce jest Jarosław Kaczyński, między innymi dlatego, że jest „kingmakerem”. To on zdecydował, żeby PiS wysunął kandydaturę Andrzeja Dudy, podjął to ryzyko i się na to zgodził. To on w tym sensie wykreował Andrzeja Dudę. Nie oznacza to jednak, że prezydent Duda nie ma sposobu, środków i metod, by dokonać politycznej emancypacji. Jestem przekonany, że absolutnie ma je w ręku.

Po trzecie, nie bardzo wiem jak odpowiedzieć na pytanie, czy Jarosław Kaczyński jest „straszny”, ponieważ pytanie jest zadane słowami, których nie stosuje się do opisu polityki. Na pewno jest tak, że Jarosław Kaczyński jest politykiem względnie skutecznym i to jest powód, dla którego przeciwna strona sceny politycznej może się go obawiać. Wśród zwolenników PiS jest legenda, albo – powiedziałbym – zabobonne przekonanie o absolutnej skuteczności Jarosława Kaczyńskiego. Jego droga polityczna pokazuje, że tak nie jest. Wystarczy przypomnieć epizod z lat 2005 – 2007, czyli bardzo nieszczęśliwą kandydaturę Kazimierza Marcinkiewicza, potem bardzo krótki okres rządów, kiedy Jarosław Kaczyński błędnie wykalkulował, że kontynuując pewną linię retoryczną uda mu się ponownie wygrać wybory. Okazało się, że się mocno pomylił. Nie przesadzajmy więc z jego skutecznością. Jednak patrząc na ostatnie półtora roku trzeba by powiedzieć, że jest jednym z najskuteczniejszych i najwytrwalszych polityków w Polsce.Z tych względów druga strona sceny politycznej może się go obawiać.

Oczywiście opozycja stosuje bardzo emocjonalny ton, gdy mówi, że PiS dąży do dyktatury, że Kaczyński jest dyktatorem, że wzoruje się na Putinie… Nie należy tego  poważnie traktować.

Jarosław Kaczyński jest politykiem skutecznym, lubiącym skupiać władzę w swoim ręku i wszystko kontrolować. Od tego do autorytaryzmu jest bardzo daleka droga. Nie ma w tym nic niezwykłego. Warto podkreślić, że Tony Blair również przez brytyjskie media był określany jako osoba, która ma obsesję kontrolowania wszystkiego, jednak nikt nie mówił, że dąży do autorytaryzmu.

Faktycznie jest pewnym ciekawym zjawiskiem, że polskie życie polityczne od prawie 12 lat obraca się rzeczywiście głównie wokół Jarosława Kaczyńskiego. To pokazuje jakie ten człowiek ma znaczenie w polskiej polityce.

Co by było, gdyby nie było pana Jarosława Kaczyńskiego?

To zależy jak rozumieć to pytanie. Jeżeli pytamy, co by było gdyby nigdy nie było pana Jarosława Kaczyńskiego – pewnie pojawiłby się ktoś inny, ponieważ natura, również polityczna, nie znosi próżni.

Natomiast pytanie co by było, gdyby w tym momencie zabrakło Jarosława Kaczyńskiego jest już trudniejszą kwestią. Sądzę, że w dużej mierze dla swojego obozu politycznego Jarosław Kaczyński jest niezastąpiony. Uważam, że nie jest to dobra wiadomość.

Jeżeli snulibyśmy analogię pomiędzy pozycją Jarosława Kaczyńskiego a pozycją Józefa Piłsudskiego, to do pewnego stopnia taka analogia jest uzasadniona. Chodzi mi o pozycję wewnątrz państwa i wewnątrz swojego obozu politycznego. Gdy zabrakło Józefa Piłsudskiego w 1935 roku,  sanacja błyskawicznie się zdegenerowała dlatego, że wszystko było zbudowane wokół Piłsudskiego. Sam Piłsudski nie dopuścił do wytworzenia instytucji merytokratycznych, czyli takich, które promowałyby ludzi za zasługi, a nie za lojalność. Jarosław Kaczyński idzie taką samą drogą, co widać po nominacjach jego ludzi. Ważna jest lojalność i wierność obozowi, a nie osiągnięcia i umiejętności. Jest to bardzo niebezpieczna droga.

Rozmawiała Karolina Zaremba