Wczoraj, powołanyny przez Donalda Tuska zespół smoleński Macieja Laska, zwrócił się do ekspertów zespołu parlamentarnego  Antoniego Macierewicza o wskazanie dowodów na poparcie swoich hipotez, w tym dotyczącej zamachu.

Na odpowiedź zespół Laska nie musiał długo czekać.Antoni Macierewicz opiera się na materiałach, które pochodzą z badania przez Uniwersal Avionics, producenta urządzeń nawigacyjnych TAWS i FMS: "To te dane pozwoliły nam określić trajektorię pionową i trajektorię poziomą Tu-154, co z kolei było punktem wyjścia do naszych analiz – przede wszystkim do obalenia teorii o uderzeniu w brzozę - podkreśla w rozmowie z "Przewodnikiem Katolickim" Macierewicz. Kolejnymi źródłami informacji są protokoły sporządzone przez prokuratorów ze Smoleńska zaraz po katastrofie. Są tam zawarte informacje o tym, "co się tam działo, co znaleziono, co mówili świadkowie, jak wyglądała brzoza, jak wyglądały poszczególne fragmenty samolotu". "To są materiały, których nasza prokuratura w ogóle nie uwzględniła – a miała taki obowiązek".

Antoni Macierewicz mówi wprost: "Skąd więc takie element przy w miejscu, w którym samolot był jeszcze w powietrzu? - pyta polityk PiS. - To koronny dowód eksplozji, jaka zniszczyła Tu-154 jeszcze przed jego upadkiem na ziemię. Pancerna brzoza nie miała z tą tragedią nic wspólnego. Macierewicz dodaje, że nie wie, "czy to była eksplozja na skutek ładunku wybuchowego, czy na skutek trafienia rakietą, czy też z jakiegoś innego powodu". – To jest otwarta kwestia – ale niewątpliwie była to eksplozja w powietrzu!

Macierewicz w dalszej części rozmowy z Łukaszem Kaźmierczakiem twierdzi, że "prokuratura i komisja Millera opierają się na rosyjskim materiale dowodowym, który nie jest w żaden sposób udokumentowany i którego umocowanie w procedurach procesowych jest bardzo często nikłe".

sm/Przewodnik katolicki/Onet