Historyczny” artykuł Władimira Putina jak się wydaje większe zainteresowanie niźli w świecie wzbudził w Rosji. Nie ma w tym niczego dziwnego, wszak rzadko się zdarza, aby urzędujący prezydent napisał długi (28 stron) artykuł i to na dodatek w anglojęzycznym periodyku. Zostawmy z boku nieco humorystyczne rozważania rosyjskich dziennikarzy czy Putin pisał swój tekst w czasie pracy, czy w nadgodzinach i czy w ten sposób nie naruszył rosyjskiego prawa pracy, i czy nie powinien, zgodnie z obowiązującym w Rosji ustawodawstwem zostać ogłoszony, jako że być może dostał honorarium w walucie ze Stanów Zjednoczonych „obcym agentem”. Inne pytanie postawił Sergey Abashin, profesor historii petersburskiego Uniwersytetu Europejskiego, zastanawiając się czy obserwowana w ostatnich tygodniach erupcja publicystycznej aktywności najwyższych urzędników kremlowskich jest tylko efektem kwarantanny, czy może mamy do czynienia z czymś więcej?

Po pierwsze dlaczego akurat The National Interest, wybrany został za miejsce publikacji zapowiadanego od miesięcy tekstu? Rosyjscy publicyści zauważają, co zresztą nie jest tajemnicą dla każdego śledzącego ten amerykański periodyk, że jego łamy są często udostępniane rosyjskim, proreżimowym autorom. Jego wydawcą jest zresztą Dmitri Simes, który razem z wnukiem Mołotowa, Wiaczesławem Nikonowem prowadzi na antenie jednego z rosyjskich kanałów państwowych program „Wielka Gra”. Zaraz po publikacji przez Putina artykułu jego interpretacji poświęcono całe godzinne wydanie tej audycji, której gościem był rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, właśnie co wstały z „łoża boleści” po infekcji Covid-19. Nie ulega zatem wątpliwości, że mamy do czynienia nie z jednorazowym, w postaci opublikowania tekstu autorstwa rosyjskiego prezydenta, wystąpieniem publicystycznym, ale z zaplanowaną uprzednio akcją propagandowo – medialną. Rimma Polak, napisała na łamach Republic, że The National Interest zadziwiająco często publikuje artykuły poświęcone Rosji, w tym osiągnięciom jej sektora wojskowo – przemysłowego, które potem, nieraz kilka godzin później są przedrukowywane, komentowane i omawiane przez rosyjskie państwowe portale propagandowe, szczególnie często robi to Russia Today. Jurij Felsztyński, znany rosyjski emigracyjny historyk poświęcił sylwetce Dmitrija Simesa dłuższy artykuł opublikowany w ukraińskim portalu Gordon. Przypomniał on kwiecień 2016 roku, kiedy w kierowanym przez Simesa Center for the National Interest, który wydaje periodyk, odbyło się spotkanie w trakcie którego kandydujący w wyborach prezydenckich Donald Trump ogłosił swą agendę w sprawach międzynarodowych. W spotkaniu uczestniczył również, co zresztą stało się w późniejszych latach powodem problemów Trumpa, Sergiej Kisliak, ówczesny rosyjski ambasador w USA i to właśnie Simes poznał obydwu panów. Dwa miesiące wcześniej Simes, będąc w Moskwie spotykał się z Putinem. Felsztyński pisze również o spotkaniach organizowanych w tym samym Center for the National Interest w których uczestniczyli wysocy rangą urzędnicy amerykańskiego ministerstwa finansów odpowiadających za politykę sankcji (Natchan Schultz) oraz Maria Butina, aresztowana po latach i oskarżona o nielegalny lobbying na rzecz Federacji Rosyjskiej. Związki Simesa z prokremlowskimi oligarchami są zresztą dłuższe. Rosyjski Kommiersant, jak przypomina Felsztyński, już w 2005 roku pisał o spotkaniach w których uczestniczyli obok Simesa, wówczas blisko związany z Kremlem i będący wówczas doradcą Putina politolog Gleb Pawłowski oraz oligarcha Oleg Deripaska. To w czasie ich rozmów miała narodzić się idea rosyjskiego anglojęzycznego kanału telewizyjnego, który przybrał ostatecznie kształt Russia Today.

Niemało jest też opinii, że zarówno Simes osobiście, jak i współkierowania przezeń instytucja jest elementem sieci wpływów na Zachodzie, której głównym celem jest propagowanie rosyjskiego punktu widzenia i rosyjskiej narracji na tematy polityczne. Skala jest inna, ale cel podobny, co słynnego Klubu Wałdajskiego, z którym Putin spotyka się regularnie, począwszy od 2004 roku, a Dmitri Simes nie tylko uczestniczył w jego posiedzeniach, ale jest również na liście ekspertów tego wpływowego rosyjskiego środowiska.

W 2018 roku Bloomberg opisywał inne spotkanie, również organizowane przez Simesa, w którym uczestniczył zięć Trumpa Jared Kushner i w trakcie którego Henry Kissinger wygłosił dla niewielkiego grona uczestników wykład poświęcony perspektywom relacji amerykańsko – rosyjskich. Warto przypomnieć, że od dłuższego już czasu w toczącej się dyskusji na temat amerykańskiego przywództwa w nowych czasach funkcjonuje pogląd, formułowany m.in. przez Henryego Kissingera w którym główną tezą jest propozycja odwrócenia jego słynnego manewru z czasów prezydentury Nixona. Tym razem to Rosja powinna być przeciągnięta na stronę Stanów Zjednoczonych po to aby osłabić jej alians z Chinami i w ten sposób zmusić Pekin do ustępstw. Mamy też do czynienia z jego wariantem, głoszonym choćby przez Christiana Whitona doradcę w administracji Busha jr. oraz Donalda Trumpa i również współpracującego z Center for the National Interest, w myśl którego NATO przestało spełniać rolę narzędzia realizacji amerykańskich interesów w Europie, w związku z tym Stany Zjednoczone powinny możliwie szybko z niego wyjść budując sieć sojuszy z prawdziwymi przyjaciółmi (do których Whiton zalicza m.in. Polskę). Nawet nie zakładając powiązań o charakterze agenturalnych, choć w rosyjskim necie można spotkać się z poglądem, że Dmitri Simes to „człowiek w pagonach” mamy do czynienia z pewna wspólnotą interesów między amerykańskimi izolacjonistami, do których zalicza się środowisko The National Interest a Moskwą, obydwa są zainteresowane osłabieniem więzi atlantyckiej i rozbiciem NATO.

Jednak artykuł „historyczny” Putina to jak się wydaje początek większej akcji medialnej. Niedługo po jego publikacji udzielił on wywiadu rosyjskiemu państwowemu kanałowi telewizyjnemu, w którym powiedział coś co jeszcze bardziej, niźli teza o dobrowolnym wejściu Państw Bałtyckich w 1940 roku w skład ZSRR zszokowało światową opinię publiczną. Otóż zwrócił on uwagę, że państwa które kiedyś były częścią Rosji Sowieckiej otrzymały w tym czasie „prezenty” w postaci terytoriów. I wychodząc z tego związku zapomniały je zwrócić. Nie było takich procedur, co zdaniem rosyjskiego prezydenta jest rzeczą naganną, złą i niesprawiedliwą. Trudno traktować te słowa inaczej niźli zapowiedź podniesienia roszczeń terytorialnych wobec państw ościennych. W Kijowie uznano, że te słowa dotyczą Ukrainy, ale można też je odnieść do północnego Kazachstanu zamieszkiwanego przez zwarte grupy ludności rosyjskojęzycznej.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na zmianę na stanowisku szefa Rossotrudniczestwa, organizacji odpowiadającej za rosyjską „miękka siłę”. Nowym jej szefem został wnuk byłego rosyjskiego premiera i ministra spraw zagranicznych Jewgenija Primakowa, noszący to samo imię co słynny dziadek. Podobnie zresztą jak on jest dziennikarzem (Primakow dziadek będąc korespondentem TASS był jednocześnie oficerem KGB o czym okazało się dopiero po latach), deputowanym do Dumy oraz jednym z twórców nowej, przygotowanej przez ludzi z kręgu Klubu Wałdajskiego, strategii rosyjskiej polityki zagranicznej. Rosyjskie media spekulują, że ta nominacja jest zapowiedzią większej aktywizacji Rossotrudniczestwa, do tej pory uśpionej i mało aktywnej, a być może nawet zapowiedzią zmian w rosyjskim MSZ-cie, w związku z faktem, iż jego szef Sergiej Ławrow osiągnął właśnie wiek emerytalny i od dłuższego już czasu mówi się o tym, że usilnie prosi Putina o możliwość odejścia.

W tej narracji wszystko jest elementem większej układanki. I artykuł Putina, i jego późniejsze słowa na temat terytorialnych „prezentów”, i zmiany personalne, które mogą być odczytane jako wzrost znaczenia „młodych wilków” energicznie chcących zmieniać rosyjską politykę zagraniczną. Były dowódca amerykańskich wojsk lądowych generał Ben Hodges powiedział niedawno, że nie wyklucza zaostrzenia sytuacji w Donbasie, a może nawet wtargnięcia wojsk rosyjskich. Miałoby to, jego zdaniem, nastąpić we wrześniu. Wygląda zatem, że Kreml do czegoś się przygotowuje i już jesienią będziemy wiedzieć co wymyślono w czasach kwarantanny w bunkrze gdzie chronił się Putin.

Marek Budzisz