Z tak głębokiego dna nie da się wydobyć podskakiwaniem, tutaj potrzeba drabiny albo trampoliny, czyli przestawienia wajchy i wyprodukowania zupełnie innego szyldu, bo o nowej jakości nie ma mowy. Nie znaczy to jednak, że coś takiego zaistnieje, równie dobrze wszystko może się dalej kisić i gnić, ale to już się będzie działo na otwartych oczach elektoratu, do którego dotarła naga prawda - pisze Matka Kurka (Piotr Wielgucki) na łamach strony Kontrowersje.net.

 

Bez zbędnych wstępów i opisów przyrody, przechodzimy od razu do rzeczy. Wczoraj mieliśmy wyjątkowy dzień, ale tylko pod jednym względem, bo reszta to dzień jak co dzień. Najwięcej mówiło się o kompromitacji w czasie głosowania, kiedy to opozycja mając niepowtarzalną szansę na wygraną z PiS, poniosła spektakularna porażkę, a to dlatego, że posłowie pojechali na wakacje i pokazywali zdjęcia kotów na Twitterze, gdy „ważyły się losy demokracji”. W przeciwieństwie do powszechnych opinii, zgłaszam w tej kwestii zdanie odrębne i w pierwszym słowie zgadzam się z wykładnią posła opozycyjnego, choć on akurat nie powinien się odzywać, że to głosowanie nie miało większego znaczenia.

Idąc dalej trzeba też znieść wszystkie misternie tkane teorie spiskowe, że to Kaczyński zastawił pułapkę, aby ośmieszyć „opozycję”, czy tez Schetyna chciał utopić konkurenta Budkę. Nic z tych rzeczy, to akurat był jeden wielki przypadek i chaos, który zaskoczył wszystkich, nie było ponad 30 posłów PiS na sali i drugie tyle ze strony opozycji. Padł wniosek o wyłączenie z posiedzenia pierwszego czytania nowelizacji ustaw sądowniczych i dopiero wtedy wszyscy się zorientowali, jak blisko było do sensacji. Normalna sytuacja w sejmie, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, ale konsekwencje ewentualnie przegranego głosowania przez PiS miałby dokładnie taki sam charakter, jak po przegranej opozycji, nic więcej. Elektorat PiS wściekłby się i zepsułby sobie święta, PiS musiałby ukarać posłów i pewnie pojawiłaby się cała seria teorii o tym jak to koalicja się rozsypuje, natomiast ustawa i tak zostałby przegłosowana w późniejszym terminie.

Pech chciał, że porażka przydarzyła się opozycji i to w fatalnych okolicznościach, co doprowadziło do wyjątkowego zachowania elektoratu opozycji, o czym wspomniałem na wstępie. Dzień wcześniej co prawda garstka, ale jednak, przyszła, w taką sobie pogodę, przed sądy, aby zaśpiewać piosenki o wolności i krzyczeć: „konstytucja”. Na te demonstracje nie udało się dotrzeć Tuskowi, który siedział w cieplej sali i promował swoją książkę. Oczywiście Tusk znalazłby czas, aby wyjść do tłumów, problem w tym, że żadnych tłumów nie było, a Tusk porażek swoją twarzą nie firmuje. Pierwszy iskrę pod beczką prochu wykrzesał włąśnie Tusk, jednak wybuch nastąpił dopiero po kompromitacji w głosowaniu i serii głupich tłumaczeń. Hitem stała się „Madera 2”, czyli wyjazd Napieralskiego na urlop z rodziną, gdy „lud konstytucyjny” walczył na barykadzie, pan Grzegorz się wczasował. Tego było już za wiele i co ciekawe najtwardszy „leming” zawył najgłośniej, nie ważąc słów.

Rzecz niespotykana od ponad czterech lat, zawsze, ale to zawsze uciszano wszystkich najłagodniejszych i racjonalnych krytyków jednym hasłem: „dajesz paliwo PiS”. Tym razem uciszano naprawdę nieliczne jednostki, które się do tego knebla odwołały. Tragedia zatoczyła tak wielkie kręgi, że do ogólnego lamentu dołączyły się media i autorytety. Proszę sobie wyobrazić, że nawet Owsiak nie wytrzymał i w nocy w swoim stylu zgnoił opozycję:

Największym przegranym jest tutaj opozycja. Przegranym? Co ja gadam! To według mnie kompletna nieudolność. Zło! Wielkie zło!
Cuda chciałoby się powiedzieć, przed Wigilią najbardziej zatwardziali antypisowcy przemówili ludzkim głosem i dostrzegli, że są mięsem armatnim dla polityków opozycji, co średnio rozgarnięty człowiek wiedział od zawsze. Na koniec doszło nocne nagranie z posiedzenia komisji sprawiedliwości i tam usłyszeliśmy, że jedynym pomysłem POKO jest „robienie sobie jaj” i obstrukcji, co część opozycji nazwała „kodziarstwem” i to parokrotnie. Nie muszę tłumaczyć, że afera rozlała się z taką siłą, której i wymowne milczenie TVN nie powstrzyma. Publicyści mają skłonność do podniet i często przy takich okazjach wyciągają daleko idące wnioski. Powstrzymam się zatem od wielkich uniesień i nie napiszę, że to koniec czegokolwiek, natomiast na pewno jest to początek totalnej apatii w szeregach elektoratu opozycji i całkowitej niemocy polityków opozycji.

Z tak głębokiego dna nie da się wydobyć podskakiwaniem, tutaj potrzeba drabiny albo trampoliny, czyli przestawienia wajchy i wyprodukowania zupełnie innego szyldu, bo o nowej jakości nie ma mowy. Nie znaczy to jednak, że coś takiego zaistnieje, równie dobrze wszystko może się dalej kisić i gnić, ale to już się będzie działo na otwartych oczach elektoratu, do którego dotarła naga prawda.

Matka Kurka

Kontrowersje.net