Jedno uważam za najcenniejsze. Nie udaje się z Polski zrobić Ukrainy. W Polsce kandydat w gatunku Zełeńskiego nie ma najmniejszych szans, choćby się legitymował akredytacją TVN-u. I ze spokojem i z rozbawieniem patrzę na celebryckie wygłupy Hołowni i nic poza tym w tym nie widzę. On jest nikim dla nikogo i jeśli cokolwiek wygra, to wypromowanie swojego niszowego nazwiska - pisze Piotr Wielgucki (Matka Kurka) na łamach Kontrowersji.net.

 

Czy przypadkiem nie jest tak, że pysznie sobie kroczę przed upadkiem, bo w polityce może się wszystko wydarzyć? Nie wolno nikogo deprecjonować, lekceważyć i skazywać z góry na porażkę? Od wszystkich reguł istnieją wyjątki i dlatego z czystym sumieniem mogę publicznie oświadczyć, że szybciej mi kaktus w kształcie dmuchawca urośnie na dłoni, niż Hołownia okaże się „czarnym koniem” wyborów prezydenckich. Z pełną bezczelnością, ale i też przekonaniem twierdzę, że to jest dowcip, nic nie znaczący wygłup polityczny skierowany przez nikogo do nikogo, jeśli mówimy o kontekście politycznym.

Jakie atuty ma Hołownia? Nie mam żadnych. Ktoś powie, że jest celebrytą i to wystarczy, proszę wybaczyć brutalność riposty, jednak powiem krótko – dupa nie celebryta. We wszystkich radiowych konkursach i telewizyjnych sms-ach, nie ma Hołowni. Nie ma go też na topie list przebojów, nie występuje w kabaretach Polsatu, nie robi happeningów i nawet nie produkuje koszulek z własnym logo. Hołownia był pięciominutową gwiazdą TVN, która miała pokazać nowoczesnego katolika i z każdą taką akcją wiąże się ten sam finał. W końcu ludzie mają dość „filozofowania” i przełączają kanał. Hołownia marudzi, całe życie marudzi, a kanał TVN Religia, gdzie był dyrektorem, od czterech lat nie istnieje. Komu potrzebna jest taka kandydatura? Nikomu i to dosłownie nikomu poza samym Hołownią.

Najpierw Karnowscy, potem mniej znani komentatorzy politycznej rzeczywistości nazwali Hołownię drugim Kukizem, ale to porównanie jest absurdalne. Mamy zupełnie inne warunki polityczne, inny zestaw kandydatów i inne nastawienie wyborców. Kandydował będzie Andrzej Duda, najpewniej Kidawa-Błońska, ktoś, jeszcze lub kilku „ktosiów” z Lewicy, do tego Kosiniak-Kamysz z PSL-Kukiz i jeszcze jakiś oryginał z „Konfederacji”. Dziś można powiedzieć jedno, że jeśli ktoś ma szansę wygrać w I turze, to tylko Andrzej Duda. Cała reszta będzie dzielić się łupami. Co najmniej troje kandydatów będzie musiało pomiędzy sobą podzielić procenty na poziomie zauważalnym dla wyborców. Jest to oczywiście Kidawa-Błońska lub Jaśkowiak, w co nie wierzę, później kandydat „Lewicy” i Kosiniak-Kamysz.

Każdy z tych kandydatów jest wyrazisty dla określonej grupy wyborców. Delegat z POKO będzie największym antypisem i „nadzieją” na odbicie PiS prezydenta. Lewicowy wybraniec zapewni atrakcje „nowoczesnym” i antykościelnym wegetarianom. Kosiniak-Kamysz będzie robił za kandydata środka. W takim układzie Hołownia zostanie jak Himilsbach z angielskim, który jak wiadomo był mądrzejszy i nie dał się wkręcić. Nudny, za przeproszeniem, maminsynek, panienka, pięknoduch, żaden antysystem, tłusty pseudo celebrycki kot, do tego mało znany i rozpoznawalny jak na to środowisko. Nikt poważny za nim nie pójdzie, łącznie z TVN, który rzekomo ma Hołownię promować. Wszystko o TVN da się powiedzieć, ale nie to, że są politycznymi idiotami.

W pierwszej turze będzie trochę wolnej amerykanki, ale pod pełną kontrolą, po prostu trzeba sprawdzić, który kandydat ma największe szanse, aby pokonać Andrzeja Dudę. W tym aspekcie Hołownia ma jakąś tam minimalną misję, jednak wszystko sprowadza się do przekazania 1-2% głosów antypisowskiemu liderowi. Kampania ma swoje prawa i tutaj nic się nie zmieni, główna oś medialnego przekazu będzie taka sama – PiS kontra reszta świata. Oznacza to tyle, że TVN zajmie się pompowaniem POKO i po trosze „Lewicy”, bez atakowania całej reszty, w tym Hołowni. Innymi słowy, poszła w eter 1547 „sensacja” o żywotności motyla, której za trzy dni nikt nie będzie traktował z powagą.

Pomijając wszystkie inne argumenty i oceny, jedno uważam za najcenniejsze. Nie udaje się z Polski zrobić Ukrainy. W Polsce kandydat w gatunku Zełeńskiego nie ma najmniejszych szans, choćby się legitymował akredytacją TVN-u. I ze spokojem i z rozbawieniem patrzę na celebryckie wygłupy Hołowni i nic poza tym w tym nie widzę. On jest nikim dla nikogo i jeśli cokolwiek wygra, to wypromowanie swojego niszowego nazwiska, o co w moim przekonaniu gra.

Matka Kurka

Kontrowersje.net