Chyba każdy użytkownik lub chociaż bywalec forów internetowych zna podstawowe reguły rządzące tym żywiołem. Od 15 lat prowadzę rozmaite dyskusje w Internecie i jeszcze mi się nie zdarzyło, aby przypadkowy i tym bardziej anonimowy interlokutor przyznał, że nie miał racji. Takie zjawisko praktycznie w sieci nie istnieje. Wszyscy są najmądrzejsi, najbardziej odważni i potrafią kombinerkami naprawić mikroprocesor. Obojętnie jaki temat jest poruszany, zawsze wylewają się genialne i brawurowe myśli.

Z socjologicznego punktu widzenia można wyciągnąć jedynie słuszny wniosek, że Polacy in gremio są narodem wybitnie odważnym i pewnym siebie. Na taką diagnozę wielu się skusi, ale jest jeden obszar, w którym nic do siebie nie pasuje. Gdy zaczyna się dyskusja Polaków o Polakach i Polsce, nagle się okazuje, że Polacy są strasznie głupi, Polska bardzo brzydka i w ogóle nie ma przyszłości na tym skrawku ziemi, wśród tych ludzi. Coś nieprawdopodobnego, jak miliony fachowców od polityki, medycyny i sportu, którzy osobno daliby radę ograć Ronaldo i Margareth Tchaher, w ułamku sekundy przekształcają się w indolentną masę oczerniającą samą siebie. Socjologiem internacjonalnym nie jestem, ale na ile mi wiedzy starcza, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie znam drugiego takiego narodu tak pastwiącego się nad sobą.

Coś tu nie zaskakuje, brakuje jakiegoś trybiku, jakiejś zapadki, a może półosi przenoszących napęd jednostki na siłę narodu. Zwracałem na to uwagę wielokrotnie i muszę przyznać, że efektów nie uzyskałem żadnych. Ostatni tydzień jednak coś zmienił, o radykalnej zmianie trudno mówić, ale pierwszy raz, odkąd pamiętam, znaczna cześć Polaków stanęła w obronie Polski. Oczywiście odwołuję się do słynnej już nowelizacji ustawy o IPN i cieszy mnie to ogromnie, zwłaszcza, że takiej fali agresji wobec Polski nie widzieliśmy dawno. Internet zareagował z odpowiednia siłą i większość hamulców autocenzury puściło do razu. Żydzi dowiedzieli się sporo o sobie i o Polakach, w odpowiedzi na bzdurne i niegodziwe zarzuty współudziału w niemieckiej zbrodni ludobójstwa. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, szczególnie, że wiele osób publicznych zachowało się odważnie i ta odmiana napawa optymizmem.

Niestety jest druga, czarna strona zjawiska, która nie zmienia się od lat. Pierwsze reakcje po histerycznych wypowiedziach polityków żydowskich i przede wszystkim po stanowisku Departamentu Stanu US, były dalekie od oczekiwanych. Publicyści i osoby publiczne znane z radykalnych postaw i co więcej stojące murem za nowelizacją ustawy, w chwili próby zmiękli w kolanach. Oczy przecierałem ze zdziwienia, gdy czytałem, że kosztem godności musimy uratować nasze przyjacielskie ralacje z USA i Izraelem. Porównać da się to tylko do internetowej dyskusji, w której jeden anonim wyzwie i zarzuci największe grzechy drugiemu, a ten drugi oświadczy, że przyjmuje do wiadomości surową ocenę, bo ma do stracenia za dużo „lajków”. Dziecinne postawy, przeczące podstawom skutecznego prowadzenia polityki zagranicznej. Presja i wszelkiego rodzaju wywieranie nacisków, to elementarz polityki międzynarodowej i jakoś ciągle Polska nie potrafi opanować pierwszych stron tej księgi.

Dziękować Bogu, po chwili przyszło otrzeźwienie i jestem pewien, że był to wynik rozgrzanej do czerwoności dyskusji w Internecie. Krótko mówiąc co bardziej bojaźliwi natychmiast dostawali po głowie od ludzi wyrażających stanowczy sprzeciw wobec szkalowania Polski i to na tak niebywałym poziomie. W sumie po stronie zysków i strat mamy zrównoważony bilans. Mniej więcej pół na pół rozłożyły się zachowania Polaków, a to jednak zmiana na lepsze. Dotąd zdecydowana większość opowiadała jakieś brednie o polskich kompleksach, strzelających szampanach na Kremlu i uprawiała cały ten bełkot, że Polska albo będzie trzymać z Zachodem albo stanie się Białorusią. Czas najwyższy odmienić szkodliwą i absurdalną zależność: „Odważny Polak i zestrachani Polacy”, na odważnych Polaków i i stanowczą Polskę. Reszta sama się ułoży.

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)