Czuję się częścią tego działu zwanego publicystyką, taką amatorską, ale jednak współodpowiedzialną za całość i wielkich powodów do dumy nie ma. Na wstępie proponuję mały eksperyment, który pozwoli w mig zrozumieć o jakiej patologii dziś będę pisał. Proszę sobie łaskawie zajrzeć do gazet i Internetu sprzed tygodnia i odczytać tylko te publikacje z pierwszych stron. Gwarantuję, że po 5 minutach każdy rozsądny człowiek dojdzie do wniosku, że to jeden wielki ściek, napakowany czystą propagandą, pozbawioną cienia faktów. Gdyby jeszcze chodziło o to, że publicyści próbują odgadywać polityczną przyszłość, dałoby się te wypociny przełknąć, ale nie w tym rzecz - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

Może nie wszystko, bo zdarzają się perełki, ale prawie wszystko podporządkowane jest bieżącej propagandzie i podparte tak zwanym wielkim kwantyfikatorem, czyli po polsku pisząc skrajną przesadą. Podrzucę garść takich „informacji”, żeby nie wisieć z tak poważnymi zarzutami w próżni. O zamachy stanu słyszeli wszyscy, prawda? Nie? No, jak to, przecież złożenie protestów wyborców przez PiS do „pisowskiej” Izby Nadzwyczajnej było niczym innym tylko publicystycznym zamachem stanu.

Całość miała być wymyślona na Nowogrodzkiej i to nie sędziowie, a Kaczyński osobiście zamierzał policzyć głosy i przesłać gotowy wyrok. Jak wygląda prawda po dwóch tygodniach łgarstw? Owszem Izba Nadzwyczajna uznała jeden protest, złożony przez PO, wszystkie pozostałe zostały pozostawione bez rozpoznania. A teraz niech ktoś mi znajdzie jeden jedyny artykuł, który prostowałby poprzednie brednie, zawierał przeprosiny dla sędziów Izby Nadzwyczajnej, o Kaczyńskim nie wspominając.

Inny hitem i nie przekazem dnia, ale kilku dni był kryzys w koalicji rządzącej, Gowin miał wychodzić jeśli nie dostanie więcej, Ziobro chciał wicepremiera albo nic i w ogóle „Jarosław Kaczyński stracił kontrolę” nad Zjednoczoną Prawicą. Wczoraj ogłoszono skład rządu, w niemal identycznym składzie i jeśli coś się wzmocniło, to nowe ministerstwo oddane politykowi PiS, Jackowi Sasinowi. Jakieś sprostowanie, jakieś przepraszam, jakieś pomyliłeś się? Nic z tych rzeczy, zamiast przyzwoitości, kolejne brednie o tym, że PiS popada w rutynę, nie ma nowych pomysłów i ze starym rządem idzie w stronę „przedsionka utraty władzy”.

A utratę drugiej kadencji przez prezydenta Andrzeja Dudę, pamiętacie Szanowni Czytelnicy, Widzowie, Użytkownicy portali internetowych? Przesadziłem, niczego takiego nie było? Ponawiam propozycję, proszę łaskawie zajrzeć do starych gazet i Internetu, bo tam na czerwono było zapisane, że wyznaczenie Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, to upokorzenie i odebranie szans Andrzejowi Dudzie na reelekcję. Za tą bzdurą szła cała idiotyczna teoria spiskowa, w której Andrzej Duda miał zablokować nominacje i wszystko razem było częścią większego planu, tak zwanej „ustawki” pomiędzy PiS i prezydentem.

Śladu, Bogu dziękować, po tej głupocie dziś nie ma, ale to nie przeszkadza w produkcji kolejnych, Kaczyński miał upokorzyć Morawieckiego, ponieważ poprzez rzecznika rządu zwrócił uwagę, że premier pominął w prezentacji jednego z ministrów. Człowiekowi z bardzo skromną reprezentacją rozumu, coś podobnego nie przyszłoby do głowy, aby naprawienie gafy stanowiło upokorzenie, ale „publicysta” napisze wszystko, byle trafić na stronę główną i popisać się oryginalnością, chociaż to zwykła blaga jest i prymitywna propaganda.

Piszę i przypominam o tym wszystkim właściwie z jednego powodu, bo nie mam żadnych złudzeń, że coś się zmieni. Gdy dziś, jutro i pojutrze będziecie, Szanowni Polacy, czytać gazety oglądać telewizje i „wchodzić” do Internetu, to przypomnijcie sobie ten skromny felieton i nałóżcie „filtr wsteczności ścieku”. Po takim zabiegu gwarantuję, że na bieżąco będziecie się śmiać z tego, co po tygodniu będzie już śmieszne dla wszystkich.

Matka Kurka/kontrowersje.net