Magdalena Merta, żona Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej, skomentowała dla nas wczorajsze obchody rocznicy tego tragicznego wydarzenia. Odniosła się również do wypowiedzi Andrzeja Celińskiego, które wczorajsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego określił mianem zarzewia faszyzmu.

Jak Pani odebrała wczorajszy dzień i uroczystości w szóstą rocznicę katastrofy smoleńskiej?

Mogła istnieć obawa, że czas, który oddala nas od momentu katastrofy spowoduje, że to, co stało się 10 kwietnia 2010 osłabnie w pamięci Polaków. Wczorajszy dzień z całą pewnością rozwiał te obawy. Jest dokładnie odwrotnie. Obchody nigdy nie były zaplanowane z takim rozmachem i przeprowadzone tak wspaniale.

Wczorajszy dzień musiał być bardzo znaczący dla wszystkich rodzin ofiar katastrofy?

Rzeczywiście. Czujemy, że państwo tym razem jest po stronie tych, którzy zginęli, po stronie ich rodzin i przede wszystkim po stronie prawdy o tym, co się stało.

Czy któryś moment, albo element obchodów miał dla Pani szczególne znaczenie?

Pięknym gestem Pani premier Beaty Szydło i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza było postawienie wart honorowych przy wszystkich grobach tych, którzy zginęli. Przy grobie mojego męża tę wartę zaciągnęły dwie żołnierki. Było to niezwykle wzruszające i odczuwamy głęboką wdzięczność [jako rodziny ofiar przyp. red.] za ten gest. Takie uhonorowanie ich pamięci miało miejsce po raz pierwszy od momentu śmierci naszych bliskich.

Co jeszcze w uroczystościach było najbardziej istotne i wymowne?

Wszystko wczoraj było bardzo piękne. Wspaniałe było wystąpienie pana prezydenta Andrzeja Dudy podczas odsłaniania tablicy pod Pałacem Prezydenckim. Ogromnie wzruszające wystąpienie miała Marta Kaczyńska. Bardzo pięknie przypomniała naszych zmarłych Zuzanna Kurtyka, która po marszu zabierała głos na Krakowskim Przedmieściu. Również wczorajsza msza święta była bardzo wzruszająca. Zawsze wielkim przeżyciem jest dla nas to, jak wielu księży koncelebruje te eucharystie. Wczoraj wysłuchaliśmy też cudownej homilii stanowiącej osobiste wspomnienie na temat tego, co się stało. Odczuwamy głęboką wdzięczność za sposób w jaki przeżyliśmy tę rocznicę.

We wczorajszych obchodach brało udział wiele ludzi. Jak Pani to odebrała?

Osobiście tłumy uczestniczące w marszu jak też te obecne wzdłuż jego trasy przypomniały mi kondukt żałobny z 2010 roku prowadzący z warszawskiego lotniska na Torwar. Odnalazłam wczoraj atmosferę tamtej wspólnoty i głębokiego poczucia solidarności narodu polskiego.

Myśli Pani, że kultywowanie pamięci o katastrofie może służyć budowaniu solidarności w naszym kraju? Ostatnie lata pokazały, że ten temat często jest wykorzystywany do czegoś dokładnie odwrotnego, do jątrzenia i budowania podziałów.

Myślę, że to się tak naprawdę nigdy do końca nie udało. Dziesiątego dnia każdego miesiąca przez te wszystkie lata mieliśmy dowody na to, że Polacy niekoniecznie muszą myśleć to, co podpowiadają im mainstreamowe media, że są w stanie odnaleźć w sobie ducha solidarności, jedności i współczucia. Myślę, że jakiekolwiek zło próbowano wytworzyć z pomocą manipulowania wydarzeniami, jakie miały miejsce w Smoleńsku, to ten szatański plan się po prostu nie powiódł.

Te próby jednak nie ustały. Dziś chociażby Andrzej Celiński komentując wczorajsze przemówienie Jarosława Kaczyńskiego podczas uroczystości, pisał o „groźbie faszyzmu” wiszącej nad Polską. Jak można skomentować takie słowa wypowiedziane w takim dniu?

Nie należy zakładać, że zło znika, że wszyscy nagle będziemy jednomyślni i z dnia na dzień wyplenimy podłość, a wszelkie niesprawiedliwe oceny znikną. Musimy się liczyć z tym, że takie postawy zawsze będą istniały. Można przy tej okazji zacytować Jana Lechonia, który pisał: „Wodząc wieszcza swą ręką na lewo i prawo, Oddzielił tych, co milcząc nie ugięli czoła, Od tych, co są narodu skorupą plugawą”. Musimy wiedzieć, że ta „plugawa skorupa narodu” zawsze będzie istnieć. Używając nomenklatury kulinarnej, można by powiedzieć, że gdzie się coś gotuje, zawsze na tym się zbierze szumowina. No i trudno, niech się zbiera, istotne jest to, by samemu nie zgłaszać akcesu do tej plugawej skorupy, ale stać po stronie prawych i szlachetnych.

Patrząc na przebieg wczorajszych uroczystości, możemy mieć jednak nadzieję, że prawi i szlachetni „przykryją” tę plugawą skorupę?

Myślę, że ową „skorupą” wcale nie należy się przejmować. Należy cenić i szanować dar modlitwy, dar serca, który nieustannie otrzymujemy od Polaków. Nie ma sensu komentować podłości i się nad nimi zatrzymywać.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW