Akcja holenderskiej organizacji Cry for Life (Krzyk dla Życia), która skupia kilkaset osób to element zakrojonej na większą skalę kampanii. W zeszłym roku jej członkowie ułożyli aż 43 tysiące figurek dzieci w 10. tygodniu życia płodowego przed siedzibą holenderskiego rządu w Hadze. 43 tysiące, bo właśnie tyle nienarodzonych, holenderskich dzieci jest mordowanych każdego roku w majestacie prawa. Wzbudziło to ogromne poruszenie w całej Holandii, w odróżnieniu od polityków, którzy zareagowali na akcję negatywnie.


W Oświęcimiu-Brzezince holenderscy obrońcy życia chcieli ułożyć tysiąc figurek nienarodzonych dzieci na kościelnym parkingu, tuż pod kolczastym płotem niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau (obozu B, oddalonego o 2 km od głównego obozu Auschwitz). Już na miejscu dowiedzieli się jednak, że w strefie wokół obozu nie można organizować żadnych wystaw ani happeningów bez specjalnego pozwolenia wojewody. Tysiąc figurek ułożyli więc dziś pod ołtarzem św. Edyty Stein we wnętrzu kościoła w Oświęcimiu Brzezince, ponieważ kościół jest z tej strefy wyłączony. Wśród figurek małych ludzi zapalili świece. Obok ułożyli ulotki w języku angielskim z zachętą do modlitwy o powstrzymanie Holokaustu nienarodzonych dzieci. - Za zabijaniem zarówno narodu żydowskiego, jak i nienarodzonych dzieci, stoi zaprzeczenie istnienia Boga jako Stwórcy. Pokutujemy za to, co zrobiliśmy jako narody, zabijając nasze dzieci – powiedział nam Bert Dorenbos.


Jak tłumaczą holenderscy obrońcy życia, figurek jest tysiąc, bo tyle dzieci jest zabijanych w ciągu dwóch dni w Wielkiej Brytanii, w ciągu trzech dni w Niemczech i w ciągu 12 dni w Holandii. Holokaust, przeprowadzany tym razem nie ze względu na rasę, ale na wiek ludzi, wciąż więc trwa. Podobnie jak w czasie II wojny światowej, także dziś zbyt mało jest odważnych ludzi, którzy otwarcie temu się przeciwstawiają.


eMBe/Gosc.pl