Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Czy spodziewał się Pan, że wkrótce po zmianach w rządzie opozycja rozpocznie ekspresową autodestrukcję? Wyrzucenie posłów z PO, ''samozawieszenie'' posłów w .N, kary za niesubordynację w głosowaniu dot. projektu ''Ratujmy kobiety''- czy PiS może się obawiać opozycji?

Marek Suski, minister w KPRM, szef gabinetu politycznego premiera Morawieckiego: No oczywiście - Europejskich Demokratów, to przyszłość narodu…  Ale mówiąc poważnie to rzeczywiście zmiana rządu stworzyła nową sytuację. Rząd jest bardziej technokratyczny a mniej ideologiczny, trudniejszy do zaatakowania. Odeszli ministrowie, którzy budzili w opozycji kontrowersje albo wręcz nienawiść.

W wielu resortach zmienili się ministrowie, trudno więc tutaj szukać ad hoc powodów do krytyki.

Tak, w tej chwili nie bardzo jest za co tych ministrów atakować, ale oczywiście opozycja zawsze jakąś dziurę w całym znajdzie. No ale póki co - minie pierwsze 100 dni i dopiero będziemy rozpracowywani przez opozycję. Natomiast opozycja po tych kilku nieudanych akcjach i kolejnych kompromitacjach sięgnęła dna, bo myśleli, że ustawą proaborcyjną wbiją nam jakiegoś ''klina''. Tymczasem okazało się, że my dotrzymaliśmy słowa - wielu z nas głosowało za skierowaniem jej do komisji, a w opozycji totalnej - totalnie się pogubili, bo Platforma wyrzuca członków, .Nowoczesna wyrzuca członków… Okazało się, że w ich partiach są osoby, które w życiu za czymś takim nie zagłosują, nawet za skierowaniem do komisji.

A jak tym razem, w porównaniu do ubiegłego roku ocenia Pan atmosferę, w jakiej odbywało się uchwalanie budżetu na ten rok?

Przyznam, że tak gładko przyjętego budżetu jak w piątek nie pamiętam od prawie 18 lat, czyli od chwili, kiedy  jestem w Sejmie - więc to pokazuje, w jakiej defensywie jest opozycja, która zajmuje się sama sobą. W piątek słuchałem też wywiadu pani K. Lubnauer, która bardzo ostro krytykowała swojego kolegę partyjnego, pana R. Petru, a on się jej odgryzał.  

Krótko mówiąc: opozycja jest w totalnej dekompozycji. Oni się po prostu rozsypują i ten proces na razie się pogłębia, on postępuje. Nie widać tam takiej sytuacji, że sięgnęli dna i od tego dna się odbijają. Nie. Dno jest jeszcze daleko pod nimi i nie wiadomo, czy w ogóle nie powstaną jakieś nowe ugrupowania. Kolejni posłowie odchodzący z .Nowoczesnej, od Kukiza, z Platformy - dołączają albo do nas albo do WiS-u.

O czym świadczy uchwalenie ustawy budżetowej  tak sprawne i bez awantur ze strony opozycji?

Piątkowe głosowanie - 240 za budżetem pokazuje, że jest nas coraz więcej, kilka głosów wstrzymujących, tak więc opozycja nie jest w stanie już nawet mieć nadziei na to, żeby dokonywać jakichś utrudnień w rządzeniu. Zaciętość nienawiści, wrogości i kłótliwości, która wylewała się szeroką falą na Prawo i Sprawiedliwość dzisiaj objęła również ich samych, i prowadzą wojnę wewnętrzną. A wiadomo, że wojna - nie powiem bratobójcza, bo oni tam chyba już braterskich uczuć do siebie nie mają - ale wojna wewnętrzna jest bardzo wyniszczająca. Tam nie ma czasu na myślenie, ''co by zrobić dla kraju'', nie ma czasu na myślenie ''jak krytykować rządzących'', ale jest czas na to, żeby wymyślać kolejne podstępne intrygi i żeby dokopać swojej wewnętrznej opozycji.

Więc co się dzieje - opozycja ''zjada własny ogon''?

Oznacza to, że opozycja przeszła do totalnej opozycji wobec samej siebie.

Niestety tak, ale…

Nie, nie… Nie ''niestety'' tylko dzięki Panie Boże za to.

No tak, tylko z drugiej strony rząd, który zupełnie nie ma realnych i racjonalnych cenzorów czy recenzentów w Sejmie - może, że tak powiem - popaść w samozachwyt.

To prawda, i my byśmy chcieli mieć racjonalną opozycję, która miałaby kontrpropozycje dla Polski i dla Polaków.  Tymczasem ta opozycja przez 2 lata prezentowała jeden pomysł: obalić rząd siłą, wyrzucać z okien, dopaść, pobić, naskarżyć na Polskę i przy pomocy zagranicy nałożyć sankcje, które spowodują, że Polacy się odwrócą od rządu i pokochają opozycję.

Ta strategia się spaliła na panewce i pokazała, że jest to niszczące ale dla samych twórców tej doktryny. Być może po tej ostatniej przegranej, po kompletnej kompromitacji, lewicowe i lewackie media atakują nie nas - tylko ich, że są ofiarami losu. No bo w zeszłym roku myśmy się podśmiewali, że to jest ''ciamajdan'', a dzisiaj nawet ich dziennikarze mówią o nich ciamajdy.

Kiedy zakończy się ten chocholi taniec w szeregach przeciwników dobrej zmiany?

Pewnie będzie to trwało jeszcze jakiś czas, no więc poczekajmy - być może wyłoni się coś nowego, może jakaś nowa siła, bo te są tak zgrane, jak zgrane mogą być stare talie kart: idą na przemiał.

Z nowego układu może się wyłonić coś sensownego. Na razie oczywiście nie widać, nawet w zalążku czegoś takiego, no ale do wyborów jeszcze prawie dwa lata. Może się coś pojawi.

Dziekuję za rozmowę