Mimo różnych zastrzeżeń do Tymochowicza, stawiam na drugą wersję. Galeria postaci, które próbował kształtować, jako ekspert i doradca medialny jest imponująca. Niestety, były to najczęściej „jednodniowe” gwiazdy polskiej polityki, które znikały z niej bądź odchodziły w niesławie. Delikatniej mówiąc, schodziły na psy.

Nie one były więc jego ofiarami, ale raczej one psuły mu renomę. Czy aby na pewno? Najnowszym jego markowym „osiągnięciem” jest Zbigniew Stonoga, który od kilku dni, po opublikowaniu w internecie  kilkunastu tomów akt ze śledztwa afery taśmowej, stał się najbardziej gorącym nazwiskiem w Polsce. Dziś sam mistrz marketingu, ale i manipulacji ośmiela się mówić:  - „To mój najzdolniejszy uczeń. Nie pochwalam jednak tych jego antysemickich wyzwisk. Boję się czy moja kreacja, nie zmieni się w kreaturę”.

Mnie najbardziej w tej lapidarnej opinii uderzyło pierwsze zdanie. Dotychczas myślałem, że najzdolniejszym uczniem Tymochowicza był śp. Andrzej Lepper. Pamiętam wieczór wyborczy do Sejmu i Senatu przed 14 laty, kiedy „Samoobrona” przy olbrzymim udziale swego ówczesnego lidera, modelowanego po raz pierwszy przez Tymochowicza, uzyskała ponad 10 procent poparcia i stała się trzecią siłą polityczną w Polsce. Wtedy właśnie poznałem Tymochowicza podczas wielkiej i zasłużonej fety, jaka urządzili mu spontanicznie działacze „Samoobrony”. Partia Leppera powtórzyła sukces wyborczy w kolejnych wyborach w 2005 r., a jej przywódca znalazł się na szczycie swojej kariery, obejmując funkcję wicepremiera.

A Stonoga jest jeszcze zdolniejszy? To jak daleko zajdzie? Z jednej strony nie ukrywa swoich politycznych apetytów, z drugiej – trafił nie tylko na dużą konkurencję polityczną, startującą z tego samego fundamentu politycznego – „antysystemowego”, ale na przeszkody natury prawnej, na czym zaważyło ujawnienie materiałów śledztwa „afery kelnerów”.      

Dla porządku przypomnę, że u Tymochowicza nauki polityczno-medialne pobierali także m.in. Marian Krzaklewski, obecny doradca premier Kopacz Michał Kamiński, Stanisław Tymiński i najciemniejsza postać w tym towarzystwie – Janusz Palikot. Być może to właśnie Palikot, a może Michał Kamiński,  szukali ostatnio pomocy dla Bronisława Komorowskiego, nakłaniając prezydenta do współpracy z Tymochowiczem.

Jak toczyły się losy uczniów mistrza Tymochowicza, zasygnalizowałem jednoznacznie wcześniej.

Patrząc na jego kuźnię, szukam analogii w mediach. Wydaje mi się, że znalazłem. Z tą subtelną poprawką, że relacja mistrz – uczeń nie ma charakteru indywidualnego lecz zbiorowy. Mistrzem są redakcje, zaś uczniem jego dziennikarze – reporterzy, publicyści, wydawcy. Losy tych dziennikarzy, głównie z punktu widzenia ich moralnego staczania się, są podobne do kolei życia podopiecznych mistrza manipulacji i marketingu. Jakie to redakcje i jakich mediów, pozostawiam znajomości rzeczy swoich czytelników.

Jerzy Jachowicz

Źródło: sdp.pl