Tomasz Wandas, fronda.pl: Polska ma zostać wyłączona z paktu migracyjnego. Dlaczego?

Marek Suski: Do końca nie wiadomo, narazie są to nieoficjalne informacje. Jeżeli Polska zostanie wyłączona (nie wiadomo na jak długo, bo co roku ma być dokonywana ocena w tej sprawie) nie tylko na rok, ale na stałe, to byłoby to wynikiem kilku czynników. Po pierwsze jest to wynikiem tego o co zabiegał rząd Prawa i Sprawiedliwości.

A po drugie?

Po drugie by do tych kwot przyjmowania uchodźców zaliczyć przyjętych przez nas prawdziwych uchodźców wojennych, czyli tych którzy uciekali przed wojną na Ukrainie. Kilka milionów osób było nie małym wysiłkiem dla Polski, dla Polaków, którzy otwarli swoje domy, hotele. Budziło to ogromny podziw, szacunek. Przyjęliśmy więcej niż w Europie jest imigrantów, przybywających po socjal. To było na agendzie rozmów, kiedy był rząd Prawa i Sprawiedliwości. Bardzo ważne było też ostatnie działanie prezydenta Karola Nawrockiego, który pisał, że Polska nie zgodzi się na tego rodzaju mechanizm.

Czego jest to wynikiem?

Być może jest to też wynikiem dyskusji w Parlamencie Europejskim, w którym nasi europosłowie bardzo mocno się wypowiadali przeciwko takiemu przymusowi.

Z jakim realnym skutkiem?

Zobaczymy jak będzie wyglądać to w praktyce. Mówienie o tym, że nie będziemy przyjmować nielegalnych imigrantów to jedno, a drugie to kwestia legalizacji - tutaj Unia może zastosować sprytny zabieg, że nielegalni staną się legalnymi. Zatem tego typu oświadczenia trzeba sprawdzać jak bedą działać w praktyce.

Jeśli Komisja Europejska ma zwolnić z relokacji migrantów i finansowych obciążeń z uwagi na uchodźców, których Polska przyjęła po wybuchu wojny w Ukrainie. Komu to zawdzięczamy, prezydentowi czy premierowi?

Jest to długi proces dochodzenia do tego rodzaju decyzji. Chciałbym podkreślić, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości podnosiliśmy to, że powinniśmy otrzymać wsparcie z Unii Europejskiej. Dostaliśmy wtedy pewne, choć znikome środki, zatem dostrzeżono pewien problem, choć nie doceniono tego w sposób należyty. Myślę, że jest to konsekwencja działania poprzedniego rządu. Nie wiem co w tej chwili robi w tej sprawie premier Tusk, poza tym, że ogłosił, iż będziemy wyłączeni z tego mechanizmu w przeddzień naszej demonstracji przeciwko nielegalnej imigracji. Nie wiadomo ile w słowach Donalda Tuska jest czaru, ile faktów a ile piaru.

Nie będzie w Polsce relokacji migrantów; załatwione - przekazał w sobotę premier Donald Tusk. Skąd ta pewność Donalda Tuska?

Nie wiem. Wielokrotnie słyszałem już wypowiedzi premiera po których nic się nie działo. Trzeba poczekać jak będzie wyglądać to w praktyce, nie ma co za bardzo ekscytować, że premier coś powiedział. Gdyby tak było, że premier każde swoje słowo później realizuje i ma ono swoje pokrycie w faktach, to można by było się cieszyć. Natomiast, jesteśmy nauczeni, że Tusk działa piarowo, opowiada najróżniejsze rzeczy, a ludzie chwilowo się cieszą. Ja absolutnie nie wierzę w słowa premiera. Poczekamy, zobaczymy. Wstrzemięźliwość do wiary w słowa Tuska jest obowiązkowa.

Polski rząd pakt migracyjny popierał. Polska współpracowała z KE w tej sprawie. Czy będziemy państwem beneficjentem, to się dopiero okaże. Nie jesteśmy z niego wyłączeni. To kłamstwo – podkreśla europoseł Konfederacji Anna Bryłka. To zatem kłamstwo czy prawda? Kogo słuchać w tej sprawie?

Przede wszystkim trzeba wspomnieć to co mówiła Koalicja Obywatelska, Donald Tusk jak byli w opozycji. W tym momencie wielu posłów KO mówi, że jesteśmy przygotowani, że te kwoty nie są wielkie itp. Zatem z jednej strony mamy do czynienia z przekazem Donalda Tuska a z drugiej rzeczywistość nie jest tak optymistyczna. Nie wierzę w żadne słowo premiera Tuska poza tym, że chciałby zniszczyć opozycję.

Dziękuję za rozmowę.