Ksiądz Jerzy Kozłowski, który był na Giewoncie podczas potężnej burzy, przeżył trzy uderzenia piorunów. W ubiegłym tygodniu w Tatrach zginęły cztery osoby, natomiast ponad 160 turystów zostało poszkodowanych.

Co robił młody duchowny, ks. Jerzy Kozłowski, podczas potężnej burzy? Kapłan opowiedział o tym w programie "Interwencja" w Polsat News. 

"Jak piorun uderzył, to zacząłem rozgrzeszać ludzi, bo wiedziałem, że będą zabici. Pocieszaliśmy się nawzajem, mówiłem, że spotkamy się w szpitalu"-powiedział w rozmowie z dziennikarzami. 

"Nie zapowiadała się burza. Było słychać grzmoty w oddali. Poczułem ogromny ból, iskry, nie do opisania"-wspomina ks. Kozłowski. Jak dodaje, szczególnie zapamiętał trzecie uderzenie pioruna. Po tym, jak nastąpiło, krzyczał z bólu i błagał Boga, aby go zabrał. 

"My byliśmy blisko krzyża i przeżyliśmy, a ci co byli dalej, to zginęli"-powiedział młody kapłan.

yenn/Polsat News, Fronda.pl