Dziś wczesnym popołudniem w Polsce wylądował samolot ze Stanów Zjednoczonych. Na pokładzie, w eskorcie polskich policjantów, przebywał Dariusz Przywieczerski, "mózg" afery FOZZ. 

"Pan Dariusz Przywieczerski mówił o sobie, że jest Napoleonem polskiego biznesu. Dziś ma więc swoje Waterloo - dziś o godz. 13.15 wylądował samolot ze Stanów Zjednoczonych, z przywiezionym na pokładzie przez polskich policjantów skazanym Przywieczerskim, który ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości"- skomentował sprawę podczas konferencji prasowej minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. 

Minister poinformował, że rozpoczęła się procedura związana z ostatecznym ulokowaniem Przywieczerskiego w polskim zakładzie karnym. 

"Była to afera, którą niektórzy nazywają matką polskich afer, aferę, która doprowadziła do wyprowadzenia gigantycznych pieniędzy na szkodę polskiego Skarbu Państwa - szacuje się, że mogło to być od dwóch do nawet ośmiu miliardów dolarów"- mówił Ziobro o aferze, która miała miejsce w początkach III RP, dotychczas niewyjaśnionej. 

"To jest symboliczny moment, który pokazuje, że polskie państwo jest do końca skuteczne i w zakresie jakim to jest tylko możliwe ściga przestępców, którzy uderzają w nasze interesy"- podkreślił polityk. Jak dodał minister, Dariusz Przywieczerski, ostatecznie, został skazany za dwa przestępstwa. Każde z nich zagrożone jest karą 2,5 roku pozbawienia wolności. Następnie, w ramach wyroku łącznego i kary łącznej, usłyszał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności, choć "oczywiście usłyszał o nim pewnie za sprawą mass-mediów albo kontaktu telefonicznego od swoich pełnomocników procesowych, obrońców". 

Ziobro skrytykował jednocześnie instytucję "wyroku łącznego i kary łącznej". Kierowany przez niego resort proponował likwidację tego rozwiązania. 

"Gdyby ten wyrok zsumował się, tak jak to ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, (…) to by pan Przywieczerski otrzymał wyrok kary pięciu lat więzienia"-zauważył szef MS. Jak podkreślił Zbigniew Ziobro, wokół ekstradycji Przywieczerskiego narastały "nuta tajemniczości i lęk"

"W aferę FOZZ uwikłani byli niezwykle wpływowi ludzie, z wielu środowisk, przede wszystkim ze służb specjalnych dawnego PRL, aparatu komunistycznego, ludzie związania z aparatem władzy. Pojawili się też ludzie związani z służbami sowieckimi oraz zwykli bandyci, gangsterzy. Była tam wybuchowa mieszkanka, konglomerat uwikłań, zło jak w soczewce"-zaznaczył szef resortu sprawiedliwości. Ziobro ocenił, że takie nagromadzenie mafii, służb specjalnych i komunistów powodowało, że ci, którzy byli odpowiedzialni za funkcjonowanie organów kontroli państwa oraz organów ścigania bali się sądzić tę sprawę. Obawiali się bowiem "zemsty ludzi wpływowych, bezwzględnych ludzi, którzy dorobili się gigantycznych majątków kosztem FOZZ"- podkreślił. 

Jednak, dzięki „wysiłkowi polskich prokuratorów, funkcjonariuszy organów ścigania, biegłych, ale przede wszystkim dzięki determinacji sądu”, udało się aferę osądzić. 

"Pan Przywieczerski nie uszedł odpowiedzialności, jest w rękach polskiego wymiaru sprawiedliwości, odbędzie orzeczoną karę i to jest sygnał dla wszystkich przestępców, że polskie państwo będzie konsekwentnie ścigać tych, którzy uderzają w jego podstawowe interesy i chcą dopuszczać się wielkich afer, defraudacji"- zapewnił minister, który przypomniał, że afera FOZZ była "matką wszystkich kolejnych afer". Zdaniem Ziobry, nie ulega wątpliwości, że polityczną odpowiedzialność za aferę ponosi również były minister finansów, Leszek Balcerowicz, który dziś kreuje się na autorytet. 

yenn/PAP, Fronda.pl