Niewątpliwie ruch narodowy miał swoje grzechy, których negowanie nie ma sensu. Wybijanie szyb w żydowskich sklepach, numerus clausus czy szykanowanie mniejszości narodowej niestety miały miejsce. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że agresywna retoryka czy konflikty polityczne załatwiane za pomocą „dialektyki pięści i pistoletu” były na porządku dziennym, zarówno w II RP, jak i całej Europie. Umundurowane bojówki miały nie tylko organizacje narodowe, ale również socjaliści. Nawet żydowski Bejtar nawiązywał do tego trendu.

 

Nie można jednak wąskiego wycinka historii traktować jako cechy przesądzającej o całokształcie działań polskich narodowców. Tym bardziej, że organizacje nacjonalistyczne z innych części Starego Kontynentu mają na sumieniu kolaborację z nazizmem i niezwykłe okrucieństwo. Wystarczy wymienić chociażby węgierskich strzałokrzyżowców, chorwackich ustaszy, Żelazną Gwardię po śmierci Corneliu Z. Codreanu czy ukraińskich banderowców. Do dziś są postrzegani jako bohaterowie przez przytłaczającą większość swoich rodaków. Najbardziej zaskakuje fakt, że ich udział w nazistowskiej machinie zagłady jest ignorowany przez zachodnich historyków, którzy więcej uwagi poświęcają „polskiemu antysemityzmowi” niż autentycznym zbrodniom. Np. na Łotwie przewodnicy wycieczek otwarcie mówią, że ich rodacy z SS byli patriotami, którzy ratowali swój kraj. Mało kto chce pamiętać, że nawet Niemcy byli pod wrażeniem ich zajadłego antysemityzmu. Wystarczy wspomnieć chociażby tyrady Jurgena Stroopa, opisane w książce Kazimierza Moczarskiego „Rozmowy z katem”.

 

 

Endecy w piekle

 

Zupełnie inny charakter miały polskie organizacje narodowe, zwłaszcza w okresie II wojny światowej. Chyba najlepszym przykładem jest zaangażowanie polskich narodowców w akcję niesienia pomocy Żydom na terenie KL Auschwitz. Początki konspiracyjnej działalności obozowej sięgają niemal samego początku istnienia obozu. Jej inicjatorami była kilkuosobowa grupa działaczy endeckich, wywodząca się z Młodzieży Wszechpolskiej i Stronnictwa Narodowego. Należeli do niej: Piotr Kownacki (założyciel i lider MW na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie), Bolesław Świderski (jeden z głównych działaczy MW, a później także ONR na terenie Uniwersytetu Jagiellońskiego) oraz Jerzy Ptakowski (związany ze środowiskiem warszawskiej młodzieży narodowej), a także bracia Mirochnowie- Józef i Stanisław, działacze SN w powiecie tarnowskim, którzy trafili do Auschwitz w pierwszym 728- osobowym transporcie polskich więźniów w czerwcu 1940 roku.

 

Z czasem powiększało się grono mieszkańców „piekła na ziemi”, również tych o poglądach narodowych. Wśród nich znaleźli się m. in. znani warszawscy adwokaci: Jerzy Czarkowski, Jerzy Czerwiński, Stefan Niebudek, Karol Stefan Frycz czy Aleksander Heinrich, profesorowie akademiccy: Roman Rybarski oraz Witold Staniszkis (ojciec prof. Jadwigi Staniszkis – przyp. red.), a także publicysta i filozof (uczeń samego Tatarkiewicza) - Jan Mosdorf.

 

Cała obozowa konspiracja narodowa liczyła na terenie KL Auschwitz około 100 osób. Jej celem było niesienie pomocy innym współwięźniom, bez względu na ich pochodzenie narodowe, wyznanie czy poglądy polityczne. Część z nich pracowała na terenie szpitala, co w znacznym stopniu ułatwiało realizowanie postawionych celów. Często organizowali dodatkowe lekarstwa i pomoc medyczną dla słabszych, mniej wytrzymałych więźniów. Inni członkowie konspiracji, wykorzystywali swoją pracę w kancelarii. Często z narażeniem własnego życia fałszowali obozowe dokumenty, które dla wielu więźniów okazały się ostatnią deską ratunku. Część członków tajnej organizacji zajmowała się utrzymywaniem kontaktów ze „światem zewnętrznym”, co ułatwiało zdobywanie dodatkowej żywność czy ciepłej odzieży.

 

Jan Mosdorf
Co ciekawe, prym wiódł były lider Obozu Narodowo-Radykalnego - Jan Mosdorf, o którym z nieukrywaną sympatią wypowiadali się więźniowie żydowskiego pochodzenia. Wśród nich wymienić można chociażby Wolfa Glicksmana, który po latach wspominał swego dobroczyńcę: „Przedwojenny przywódca antysemickiego ruchu młodzieżowego w Polsce, Jan Mosdorf, niejednokrotnie ryzykował życie, przenosząc moje listy do krewnej znajdującej się w obozie kobiecym w Brzezince (…) Mosdorf pracował w Birkenau i często przynosił mi warzywa, a czasem kromkę lub coś do ubrania”. W podobnym tonie wypowiadał się inny więzień KL Auschwitz Filip Friedman: „Uderzającym przykładem całkowitej zmiany stosunku do Żydów jest prawnik i polityk Jan Mosdorf. Człowiek ten przed wojną był przywódcą jadowicie antyżydowskiego Obozu Narodowo- Radykalnego i inicjatorem wielu antyżydowskich rozruchów. W obozie Mosdorf zmienił swój stosunek do Żydów. Niektóre otrzymywane od przyjaciół paczki żywnościowe (chrześcijańscy więźniowie mieli ten przywilej) Mosdorf rozdzielał między Żydów. Pracując w kancelarii obozowej, kilkakrotnie ostrzegł Żydów o grożącej im selekcji do gazu”. Aktywność Mosdorfa docenił nawet komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz: „Podam tu przykład, o którym trudno nie wspomnieć z najwyższym szacunkiem. Mówię tu o przywódcy narodowców radykalnych Mosdorfie. Wcześniej niż inni nacjonaliści czy szowiniści zdał sobie sprawę z tego, że Niemcy na wstępnym etapie mordują tylko Żydów (…) Otóż Mosdorf zrozumiał że jest to kwestia kolejności. Rozumiejąc to stał się w obozie jednym z czołowych wyznawców idei solidarności międzynarodowej. Pomagał więc ludziom innych narodowości, pomagał ludziom innych światopoglądów, Żydom, socjalistom, komunistom, pomagał- że użyję jego przedwojennej terminologii- tzw. żydokomunie”.

 

Wybitną postacią obozowej konspiracji narodowej był też Bolesław Świderski, przez współtowarzyszy określany mianem „brata Alberta Oświęcimia”. W ten sposób Jerzy Ptakowski wypowiadał się o swoim towarzyszu niedoli: „Głową nas wszystkich był Bolesław Świderski, który (…)roztaczał opiekę nad wieloma ofiarami Oświęcimia. Prośba jego czy słowo traktowane było przez współwięźniów jak rozkaz i spełniane bez zastrzeżeń. (…) Nikt z nim nie może się mierzyć pod względem rozmiarów niesionej pomocy i opieki”. (…) Pomagał Żydom, sanatorom, pepeesowcom, ludowcom, a także uczonym , artystom, księżom i innym inteligentom.”

 

Warto pamiętać, że w akcję pomocy Żydom włączyli się również  duchowni, sympatyzujący przed wojną z obozem narodowym. Wśród nich wymienić można chociażby księdza Marcelego Godlewskiego, proboszcza warszawskiej parafii Wszystkich Świętych. Ks. Godlewski, przed wojną organizator Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich, zwalczającego „żydowską konkurencję” w przemyśle i handlu, w okresie okupacji działał aktywnie m. in. na rzecz pomocy żydowskim sierotom, organizując dla nich dom dziecka oraz jadłodajnię w swoim prywatnym mieszkaniu, mieszczącym się w podwarszawskim Aninie. Ksiądz Godlewski organizował także ucieczki Żydów z warszawskiego ghetta na tzw. „aryjską stronę”, zdobywając dla nich fałszywe dokumenty oraz niezbędną pomoc materialną. Jego aktywność obejmowała również udzielanie wsparcia duszpasterskiego Żydom-katolikom, mieszkającym w ghetcie. Warto wspomnieć, iż w ramach wdzięczności za wspomnianą działalność, amerykańska organizacja JOIN, przekazała na rzecz odbudowy zniszczonego w czasie powstania kościoła Wszystkich Świętych sumę ok. 100 tysięcy złotych, a Instytut Yad Vashem odznaczył duchownego pośmiertnie Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

 

Żegota - ewenement na skalę europejską
Działacze narodowi byli również zaangażowani w prace Rady Pomocy Żydom (kryptonim „Żegota”). Na wyróżnienie zasługuje postać Zofii Kossak- Szczuckiej, która znalazła się w gronie głównych twórców wspomnianej organizacji. „Żegota” była jedyną zinstytucjonalizowaną organizacją o takim charakterze w całej Europie. A trzeba pamiętać, że to właśnie na ziemiach polskich panowało najbardziej restrykcyjne prawo w tej materii. Pomoc oznaczała ryzykowny taniec na celowniku nazistów. To właśnie Kossak-Szczucka jako pierwsza wystąpiła z publicznym potępieniem zbrodni dokonywanych na narodzie żydowskim. Jej stanowisko rozpowszechniono, dzięki broszurze „Protest”. W warszawskim ghetcie rozeszło się aż 5 tys. kopii tego wydawnictwa. Kossak-Szczucka ostro skrytykowała postawę opinii publicznej Zachodu, która w obliczu bezprecedensowych cierpień Żydów zachowywała milczenie. We wspomnianej broszurze można przeczytać: „Anglia milczy, tak jak Ameryka, nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak czułe w swoich reakcjach na każdy występek przeciwko swoim ziomkom milczy (…) Ginący Żydzi otoczeni są w swym cierpieniu przez szereg Piłatów, umywających ręce (…) Ci zaś którzy milczą w obliczu mordu stają się współwinni tej zbrodni”. Co ciekawe, jednoznaczne potępienie zbrodni holocaustu nie oznaczało wyrzeczenia się przez Kossak-Szczucką jej poglądów. Zadaje to kłam twierdzeniom przedstawicieli „salonu”, którzy nie dostrzegają chrześcijańskiego nakaz sumienia jako motywacji narodowców, wskazując na chęć umniejszenia win i wyrzeczenia się „grzechów młodości”. Takie oskarżenia nie ominęły również o. Maksymiliana Kolbe, któremu wytyka się „oprzytomnienie” dopiero w warunkach obozowych. Krytycy świętego zakonnika przekonują, że głoszone przez niego poglądy stworzyły dobry grunt dla późniejszego nazistowskiego porządku, a sam duchowny zmienił je dopiero w obliczu śmierci. A przecież konflikty ze społecznością żydowską nie miały charakteru rasowego i w żadnym wypadku nie oznaczały sympatii czy współpracy z nazistami. Bardzo istotny był w tej materii katolicyzm Polaków.

 

Należy pamiętać, że polski ruch narodowy już w połowie lat 20- tych przeszedł wyraźną ewolucję ideową, odrzucając tzw. nacjonalizm laicki, wyrosły z tradycji pozytywistycznych, na rzecz tzw. nacjonalizmu chrześcijańskiego. Duży wpływ miało na to środowisko „młodych”, które po zamachu majowym, zaczęło odgrywać coraz większą rolę w całym obozie narodowym. Tworzyli je ludzie, będący praktykującymi i gorliwymi katolikami. To właśnie z inicjatywy „młodych” w roku 1936 zorganizowano w Częstochowie ślubowania jasnogórskie, w czasie których Najświętsza Maryja Panna została obrana patronką polskiej młodzieży akademickiej. Fakt silnego związku polskiego ruchu narodowego z katolicyzmem potwierdza również przykład „piątki poznańskiej”- członków Narodowej Organizacji Bojowej, którzy w czerwcu 1999 roku zostali beatyfikowani przez papieża Jana Pawła II.

 

W tym miejscu warto przytoczyć inny fragment „Protestu” autorstwa Zofii Kossak- Szczuckiej: „Nie mamy przestać myśleć o nich jak o politycznych, gospodarczych i ideowych wrogach Polski (…) ale to nie zwalnia polskich katolików od przeciwstawiania się zbrodni”. Należy pamiętać również o Edwardzie Kemnitzu, przedwojennym działaczu radykalnie narodowego Pogotowia Patriotów Polskich, a później także Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, który - podobnie jak Kossak-Szczucka - został uhonorowany przez Instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

 

 

Żołnierze Wyklęci… przez antysemityzm?

 

Czarny PR nie omija również antykomunistycznego podziemia zbrojnego. Wielu publicystów, a nawet zawodowych historyków, insynuuje Żołnierzom Wyklętym rzekome pronazistowskie sympatie, aby za wszelką cenę udowodnić, że przedwojenny endecki antysemityzm (pozbawiony zresztą zupełnie wątków rasistowskich – przyp. red.) ujawnił się w czasie wojny pogromami ludności żydowskiej. Takie zarzuty są oczywiście całkowicie bezpodstawne. Wystarczy przejrzeć NSZ-owską prasę. Już w marcu 1941 roku, jeszcze przed konferencją w Wannsee, na której hitlerowskie elity władzy zadecydowały o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej, NSZ- owski „Szaniec” stwierdzał wyraźnie, iż jakakolwiek pomoc udzielana Niemcom w ich planie zagłady Żydów, będzie traktowana jak zdrada. Od 1942 r. prasa narodowa regularnie informowała o zbrodniach antysemickich. We wspomnianym już „Szańcu” znalazła się wstrząsająca relacja, dotycząca likwidacji lubelskiego ghetta (maj 1942 r.): „W Lublinie znajdowało się ostatnio ok. 45000 Żydów. Na miejscu przy pomocy ochotniczych oddziałów bolszewickich (byłych jeńców) zamordowano około 1000, w tem kobiety i dzieci. 5000 zostało umieszczonych na przedmieściu Majdan Tatarski [...]. Resztę wywieziono w nieznanych kierunkach głównie na Kresy Wschodnie. [...] ok. 3 tys. zabrano do Trawnik i umieszczono w hali nieczynnej cukrowni. Stamtąd kilka dni potem wywieziono pociągami ok. 2000 trupów, podobno otrutych Żydów przy próbie nowych gazów bojowych”.

 

NSZ - wiele faktów wciąż pozostaje nieznanych
Żołnierze NSZ nie poprzestawali jedynie na werbalnym potępieniu zbrodni hitlerowskich, ale podejmował próby udzielenia pomocy prześladowanym Żydom. Koronnym przykładem może być akcja zbrojna Brygady Świętokrzyskiej, która w maju 1945 przypuściła atak na oddziały niemieckie, pilnujący obozu w czeskim Holiszowie, uwalniając w ten sposób blisko tysiąc więzionych kobiet, w większości Żydówek.

 

Powyższe fakty nie przeszkadzają jednak przedstawicielom „salonu” w przedstawianiu polskich narodowców wyłącznie w czarnych barwach i stawianiu śmiałej tezy, że polscy narodowcy nie mordowali Żydów tylko dlatego, że „wyprzedził ich Hitler”. Nie można złożonej historii przedstawiać w tak uproszczony sposób. Czy szlachetne i godne postawy mają być skazane na zapomnienie? Czy bohaterstwo oponenta politycznego jest niegodne uwagi? Tym bardziej, że przez kilkadziesiąt lat przekłamywano historię. Wystarczy wspomnieć o częstym zabiegu komunistycznej propagandy, polegającym na przypisywaniu narodowemu podziemiu przestępstw i zbrodni, których rzeczywistymi sprawcami byli członkowie takich formacji jak Gwardia Ludowa czy Armia Ludowa.  Jako przykład można podać głośną sprawę oddziału GL pod dowództwem Stefana Kilanowicza vel Grzegorza Korczyńskiego, który na terenie Lubelszczyzny dopuścił się licznych rabunków, gwałtów i mordów na miejscowych Żydach.

 

Przy okazji uroczystości 1 marca czy 11 listopada takie oskarżenia pojawiają się bardzo często. Może to również wina współczesnych narodowców, którzy pielęgnując pamięć o Żołnierzach Wyklętych, nie przypominają nieznanej karty ich dziejów? Bo komu żołnierz NSZ kojarzy się z wyzwalaniem obozu koncentracyjnego, a ONR-owiec z ratowaniem żydowskiego współwięźnia? Właśnie takie czyny, a nie antysemicka rozróba w Myślenicach, powinny być otaczane szczególną czcią.

 

Dr Jacek Misztal

 

Aleksander Majewski