Po ostatnich wydarzeniach w związku z wyborami prezydenckimi w Polsce oraz epidemią koronawirusa w naszym kraju, nazwisko lidera Porozumienia Jarosława Gowina, obiegło całą europejską scenę polityczną.

Opozycja nie zdołała go skusić apanażami, więc i sponsorzy się odzywają, żeby docenić kunszt polityka. A niemieckie media wydawane im wturują.

"Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" w niedzielnym wydaniu pisze:

Polsce człowiek o nazwisku Jarosław Gowin zdobył właśnie szansę na miejsce w podręcznikach do historii. Z dwóch powodów. Powód pierwszy: powstrzymał silnego człowieka Polski, konserwatywno-patriotycznego szefa partii - Jarosława Kaczyńskiego i uchronił tym samym swój kraj przed wstrząsem, który mógł stać się najpoważniejszym kryzysem od upadku komunizmu. Drugi (powód): dla swojego sukcesu musiał ponieść ofiarę. Tylko przez rezygnację (po raz drugi w swojej karierze) ze stanowiska rządowego, mógł zastopować Kaczyńskiego

Jak wynika z analizy tekstu autorstwa Gnaucka, metody niemieckich pochwał i argumentacji nie zmieniły się od lat. Cały czas ta sama niemiecka szkoła.

Gnauck uważa, że Gowin „balansuje na krawędzi”, "wsadził patyk w szprychy rządowej machiny", "zrobił wiele dobrego dla Polski", „dotrzymał tego, co obiecywał”.

Ganuck podkreśla też, że – jego zdaniem - Gowin jest konserwatystą, wierzącym w wielość religii w życiu publicznym oraz konieczność utrzymania złotego jako polskiej waluty.

 

mp/dziennik.pl