- Większość zachodnich polityków odczuwa moralną wyższość w stosunku do tych ze Wschodu, uważają tamtych za kulturowo zacofanych. Czują się więc upoważnieni do jednostronnego decydowania o tym, czym mają być owe wspólne wartości. I oczekują, że Wschodnia Europa się temu bez sprzeciwu podporządkuje. Tyle, że to oczekiwanie trafia na Wschodzie na silny opór. Wschodni Europejczycy nie są ani trochę gorszymi Europejczykami, i wcale nie jest tak, że oni nie chcą Unii. Oni chcą Unii lepszej - mówi prof. Berthold Löffler.

Niemiecki profesor Berthold Löffler Uniwersytetu Ravensburg-Veingarten udzielił właśnie wywiadu dla SuedKurier.de. Studiował on nauki polityczne i historię Europy Wschodniej w Tybindze i Warszawie, a w Niemczech jest uważany za specjalistę ds. Europy Wschodniej.
W obliczu konfliktu wartości pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią, profesor Löffler zadaje bardzo istotne pytanie:

- Z punktu widzenia wschodnich Europejczyków Unia jest wspólnotą wartości, ale pytanie brzmi: kto te wartości definiuje?

Wyjaśnia też zachodnioeuropejskiemu czytelnikowi:

- Wschodni Europejczycy również w przyszłości chcą żyć w swoich państwach narodowych. Nie wstąpili do UE aby zamienić moskiewską dominację na brukselską kuratelę. To jest zupełnie zrozumiałe biorąc pod uwagę ich historię. Te kraje z wielkim wysiłkiem wywalczyły sobie niezależność i są z tego dumne

Dość ostro o Niemieckiej wyższości pisze o tym prof. Andrzej Nowak:

- Pycha jest zakorzeniona w kulturze niemieckiej i przytłacza inne narody

Löffler uzasadnia też dalej, że sprzeciw mieszkańców Europy Wschodniej jest jak najbardziej uzasadniony, ponieważ nie na taką unię się umawiali i nie taką unię budowali jej założyciele, jak Adenauer, Schuman, de Gasperi. Oni bowiem odwoływali się do wspólnych europejskich korzeni opartych na chrześcijaństwie oraz idei Europy ojczyzn, do której obecna koncepcja UE stoi w całkowitej sprzeczności.

 

Löffler tłumaczy:

- Poczucie moralnej wyższości i besserwisserstwo [przekonanie o swojej wyższości, bezkrytyczne przekonanie o swojej wiedzy i o tym, że wszystko wie się najlepiej - przyp. red.] ludzi na Zachodzie nie pozwala im dostrzec, że wschodnioeuropejskie wyobrażenia tego, czym ma być Europa są przynajmniej tak samo uprawnione, jak te zachodnie. Problemem jest to, że wartości nie da się wypertraktować. One są czymś absolutnym, czyli nie jest możliwy zasadniczo kompromis między tymi dwoma wyobrażeniami Europy.

Oraz:

- wschodni Europejczycy widzą siebie jako kontynuatorów ponad tysiącletniej wspólnej europejskiej historii", do której nawet Czechy, które są krajem świeckim i gdzie "religia, w przeciwieństwie do Polski, nie odgrywa już praktycznie żadnej roli".
Mówi też, że to właśnie takie kraje jak "Słowacja i Węgry, Polska i Czechy, Litwa, Łotwa, Estonia, Bułgaria, Rumunia, Słowenia i Chorwacja reprezentują tego prawdziwego ducha Europy".


Jan Ptasznik/SuedKurier.de/tysol.pl
tłumaczenie z niem. - Marian Panic dla tysol.pl