W kwietniu 1948 roku 28. letni ks. Karol Wojtyła razem z ks. Stanisławem Starowieyskim odwiedził klasztor w San Giovanni Rotondo, w którym żył o. Pio z Pietrelciny. Spotkanie ze stygmatykiem miało wielki wpływ na życie przyszłego papieża, który wspominał je do swoich ostatnich dni.

Pierwsze słowa polscy kapłani z o. Pio mieli okazję zamienić tuż po przyjeździe, kiedy uczestniczyli w wieczornym nabożeństwie. Nie wiadomo o czym rozmawiali. Być może tematem była bieżąca sytuacja w Polsce, bo kilka lat później włoski stygmatyk pytał polskiego poetę Aleksandra Wata, czy udało się już pozbyć z Polski Rosjan. O. Pio, mimo swojego kontemplacyjnego sposobu życia, zawsze interesował się sprawami świata, które powierzał Bogu w modlitwach.

Razem ze swoim przyjacielem młody Karol Wojtyła nocował w domu jednej z duchowych córek o. Pio, naprzeciw klasztoru. Wynajmowała ona pokoje gościnne pielgrzymom. Stamtąd obserwowali rozpoczynające się prace przy budowie wielkiego szpitala, będącego dziełem życia św. o. Pio. Przyglądali się też tłumom pielgrzymów, których przyciągała wyjątkowość stygmatyka, chcących się u niego wyspowiadać, a często w ten sposób obrać całkiem nową drogę życia.

Rano polscy studenci uczestniczyli we Mszy św. celebrowanej przez przyszłego świętego. Jak później wspominał Jan Paweł II, trwała ona długo, a na twarzy celebransa widać było cierpienie:

- „Widziałem Jego ręce, sprawujące Eucharystię – miejsca stygmatów były przesłonięte czarną przepaską, to pozostało dla mnie jako niezapomniane przeżycie” – wspominał polski papież.

- „To pierwsze spotkanie uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności” – pisał w 2002 roku.

Po Mszy św. ks. Karol Wojtyła miał okazję wyspowiadać się u o. Pio. To w czasie tej spowiedzi właśnie, według późniejszych doniesień medialnych, zakonnik miał przepowiedzieć Polakowi późniejszy wybór na stolicę piotrową. Wielokrotnie zaprzeczał temu jednak sam Jan Paweł II:

- „Nie, to absolutnie nie jest prawda” – odpowiadał pytany o przepowiednię.

- „Z Ojcem Pio rozmawiałem tylko o jego stygmatach. Zapytałem go, który ze stygmatów sprawia mu największy ból. Byłem przekonany, że to ten w sercu. Ojciec Pio mnie bardzo zaskoczył, mówiąc: <<Nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie i który nawet nie jest opatrywany>>” – podkreślał.

Nie wiemy, dlaczego zakonnik zdecydował się zdradzić ten sekret akurat młodemu polskiemu księdzu. O ranie ramienia nie mówił ani przełożonym, ani lekarzom, ani najbliższym duchowym córką. Do 1971 roku poza samym stygmatykiem wiedział o niej tylko Karol Wojtyła. Świat dowiedział się dopiero, gdy jeden z braci po śmierci o. Pio zauważył na jednym z jego podkoszulków ślad krwi. Później okazał się on zgodny z rozkładem plam na Całunie Turyńskim i modlitwą św. Bernarda z Clairvaux do „rany na ramieniu Chrystusa, zadanej Mu przez najtwardsze drzewo krzyża”.

kak/Edward Augustyn, Jan Paweł II i Ojciec Pio. Historia niezwykłej znajomości., Kraków 2011.