Przez 3 lata państwowy urząd udostępniał siedzibę „przedsiębiorcom” podającym się za ABW, CBA, SKW, którzy posługiwali się sfałszowanymi legitymacjami ABW i innych służb. Ofiarami oszustw padli urzędnicy, firmy farmaceutyczne i przedsiębiorcy. Ci – naiwni – przelewali im miliny złotych za za obietnicę pomocy w załatwianiu różnych „spraw”.

Działalność grypy przestępczej została powstrzymana dopiero po trzech latach.

"Puls Biznesu" określa oszustów jako „przebierańców”. W zależności o konieczności i potrzeb, podawali się oni za przedstawicieli odpowiednich służb, ABW, CBA, SKW.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie toczy się właśnie proces przeciwko tej grupie przestępczej. Jak wynika z akt sprawy, grupa „to nie byli pierwsi lepsi oszuści, liczący na naiwność swoich ofiar”. Dokładali oni bardzo wielu starań, ażeby w oczach swoich ofiar odpowiednio się uwiarygadniać.

Najczęściej ofiary „przebierańców” padały ofiarami obietnic obniżenia lub całkowitego umorzenia podatków.

Jak podaje „PB”, „najważniejszą rolę w gangu odgrywali Przemysław W., ratownik medyczny, i Adam W., fotograf. Wśród oskarżonych są też były minister sprawiedliwości za rządów SLD i znany warszawski adwokat oraz byli funkcjonariusze prawdziwych służb” - czytamy na portalu money.pl.

Gang zainstalował się w siedzibie Głównego Inspektora Farmaceutycznego i tam odbywały się spotkania, z różnymi "partnerami" i "kontrahentami". To dawało oszustom wiarygodność, a w murach państwowej instytucji umawiano kwoty łapówek oraz obiecywano złote góry bez pokrycia.

 

mp/puls biznesu/money.pl