W Wielkiej Brytanii toczy się bezprecedensowy proces przeciwko amerykańskiej organizacji Centre for Global Development (CGD). Organizację podała do sądu Maya Forstater, która została zwolniona z pracy za wiadomość na Twitterze stwierdzającą: „mężczyźni to nie kobiety” (dosłownie: „male people are not women”).

Jak pisze Izzy Lyons z „The Telegraph”, sprawa może doprowadzić do tego, że „pogląd, iż dana osoba nie może zmienić swojej płci pod względem biologicznym – który znany jest jako krytycyzm płciowy – stanie się chronionym przekonaniem filozoficznym zgodnie z Ustawą o równości z roku 2010”.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że przed brytyjskim trybunałem pracy jako świadek, zeznający na korzyść Forstater, wystąpił mężczyzna od 20 lat żyjący jako kobieta. Transpłciowiec, występujący pod imieniem Kristina Jayne Harrison, stwierdził, że „próby charakteryzowania przez lobby tradycyjnych określeń dla mężczyzn i kobiet jako określenia obraźliwe nie są popierane przez wszystkich transpłciowców”.

Jak powiedział: „Proces polegający na operacji lub zabiegach hormonalnych nie może ostatecznie przemienić czyjeś płci. Każda komórka w moim ciele posiada męskie chromosomy. Mam prostatę. Tych rzeczy nie da się całkowicie zdekonstruować. Nie można stać się kobietą pod względem biologicznym”.

Choć Harrison broni poglądu, że może wieść „udane życie” jako kobieta, to jednocześnie stwierdza: „Istnieje inna mniejszość ludzi transpłciowych, którzy zgadzają się ze mną, że określenia biologiczny mężczyzna i biologiczna kobieta są określeniami ścisłymi, ale boją się zabrać głos (...) Także w naszej społeczności myśl na temat tożsamości płciowej jest bardzo nietolerancyjna wobec wszelkiego odstępstwa”. Zdaniem Harrisona prawne próby „przymuszenia społeczeństwa” do nazywania biologicznych mężczyzn kobietami zakończą się fiaskiem.

Szef działu personalnego CGD zeznał, że Fostater została zwolniona, gdyż jej tweet powszechnie potraktowano w organizacji jako zniewagę.

jjf/telegraph.co.uk