Nikt nie przeżył katastrofy rosyjskiego samolotu, który rozbił się dziś rano na półwyspie Synaj w Egipcie. Synaj to region, w którym toczą się ostre walki między egipskim wojskiem a grupami terrorystycznymi, w tym Państwem Islamskim. Dżihadyści przekonują, że to oni odpowiadają za katastrofę. Mieli zestrzelić samolot, w wyniku czego zginęło ponad 200 osob.

Islamiści przyznali się do zamachu... na Twitterze. "Bojownicy Państwa Islamskiego zdołali zestrzelić rosyjski samolot nad Synajem, na którego pokładzie znajdowało się ponad 220 rosyjskich krzyżowców. Wszyscy zostali zabici, dzięki Allahowi" - napisali domniemani mordercy.

Nie wiadomo, czy to prawda. Wstępne ustalenia wskazywały raczej na usterkę techniczną. Islamiści mogą się po prostu próbować "podpiąć" pod katastrofę.
Co ciekawe, Rosjanie natychmiast po katastrofie wysłali na Synaj grupę dochodzeniową. Putin nie zamierza odpuszczać tak, jak zrobiły to polskie władze w 2010 roku, choć wtedy chodziło między innymi o prezydenta i najważniejszych dowódców, teraz o zwykłych obywateli.

Po katastrofie na Synaju kondolencje prezydentowi Władimirowi Putinowi złożył także prezydent Andrzej Duda.

kad