– To przypomina uporczywe świętowanie rewolucji bolszewickiej - stwierdził w telewizji wSensie.tv Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy". W programie odniósł się do rewolucji francuskiej i jej wpływie na totalitarne ruchy XX wieku.
 
Francuzi niedawno obchodzili 230 rocznicę rewolcuji francuskiej. Zdaniem Pawła Lisickiego, w rzeczywistości nie ma czego świętować. Jak podkreślił, postrzeganie Bastylii jako symbolu monarszej opresji i zaścianka jest błędne. 

– W tej Bastylii siedziało kilkunastu kryminalistów, m.in. ludzie oskarżeni o gwałty. Były to łotrzyki niezasługujące na żadne uznanie czy obronę – zaznaczył

Według niego, głównym problemem pozostaje jednak podstawowe przesłanie zrywu.

– O rewolucji powinniśmy pamiętać jak o bardzo ważnej przestrodze przed tym, do czego prowadzi niekontrolowana władza sprawowana przez masy demokratyczne, przez masy zrewoltowane. Jakie pociąga skutki i dramatyczne owoce – przekonywał

– Rewolucjoniści zachowywali się jak wściekłe dzikusy, które chcą zniszczyć pozostawioną kulturę – podkreślił

Jak zaznaczył redaktor naczelny "Do Rzeczy", ludobójstwo w Wandei, którego dopuścili się rewolucjoniści, było podyktowane tym, że uczestnicy zrywu z 1789 roku byli przeświadczeni, że mają rację dziejową i budują utopię przyszłości.

– W czasie rewolucji te mordy miały nie tylko charakter masowy, ale były też naukowo opracowane. Niszczono Wandejczyków, gdyż uważano, że oni nie zrozumieli wielkiego dobrodziejstwa rewolucji. Uznano, że ten cały region należy wytracić, tak jak się wybija robactwo. Tak potraktowano tych ludzi. Po raz pierwszy za sprawą oświecenia i takiego "naukowego" podejścia uznano, że są niegodni życia. Jeżeli szukamy korzeni totalitaryzmu, to one tkwią głęboko w roku 1789 roku – mówił Paweł Lisicki

Jego zdaniem rewolucjoniści doszli do wniosku, że terror jest użytecznym narzędziem w budowaniu lepszej ludzkości.

– Wszystko z czym spotykamy się później w rewolucji bolszewickiej, występuje już we Francji – podkreślił.

– To myślenie możemy odnaleźć w Manifeście komunistycznym Marksa, w pismach Lenina, ale możemy je również odnaleźć dzisiaj w pismach tych rewolucjonistów, którzy twierdzą, że trzeba całkowicie na nowo ukształtować świat, że człowiek jest w stanie to zrobić, a każdy kto się powołuje bezwzględne prawa natury, na godność osoby, to tak naprawdę tkwi w przeszłości i trzeba się go pozbyć. Metody są obecnie bardziej humanitarne, ale sam sposób myślenia o przeciwniku jest taki sam – podkreślił redaktor naczelny "Do Rzeczy".

 

 

bz/dorzeczy.pl/yt