Od czasu afery z nagrodami dla byłej premier Beaty Szydło, a także ministrów w jej rządzie (część z nich została zdymisjonowana, część kontynuuje pracę w rządzie Mateusza Morawieckiego), otwarta pozostaje dyskusja na temat zarobków polityków, zwłaszcza tych na ministerialnych stanowiskach. 

Prawo i Sprawiedliwość złożyła właśnie projekt zapowiadanej przez Jarosława Kaczyńskiego ustawy obniżającej wynagrodzenia parlamentarzystów. 

"Traktujemy naszą pracę jako służbę, jako misję. Przychodzimy do polityki, by służyć Polsce i Polakom"-tłumaczył w rozmowie z Polsat News poseł Marek Ast z PiS. W ocenie polityka, w atakach opozycji na rząd "jest trochę hipokryzji".

"Z jeden strony zaatakowali rząd Beaty Szydło i samą panią premier za wypłaty, zgodnie z prawem, nagród dla ministrów za wykonywaną pracę. Faktycznie spotkało się to z dużym niezadowoleniem opinii publicznej"-podkreślił Ast. Polityk dodał, że gdy Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało obniżenie o 20 procent uposażeń parlamentarzystów, wóczas opozycja zaczęła "szukać pretekstów", aby znów zaatakować

"Zgadzam się, że ministrowie powinni zarabiać jednak więcej, bo często się zdarza, że minister ma mniejsze uposażenie niż dyrektor departamentu w jego ministerstwie"-przekonywał Ast. Co ciekawe, zdaniem posła, szefowie resortów niejednokrotnie zarabiają mniej niż ich zastępcy (w randze podsekretarza stanu) lub samorządowcy. 

Wynagrodzenie ministra wynosi obecnie 10 tys. zł miesięcznie plus od 3 do 5 tys. zł dodatków.

yenn/Polsat News, Fronda.pl