Po wyborach prezydenckich prezydent Warszawy i wiceszef Platformy Obywatelskiej urzeczony sukcesem uzyskania 10 mln głosów, hucznie wielokrotnie zapowiadał utworzenie ruchu, który nazwano „Nową Solidarnością”. Jego inaugurację początkowo przełożono z uwagi na wakacje, tym razem razem na drodze stanęła awaria Czajki, o którą nie bez podstaw wielu Wody Polskie, minister Gróbarczyk i wielu polityków obwinia bezpośrednio Rafała Trzaskowskiego. Czy będzie to koniec nie tylko „Nowej Solidarności”, ale też dalszej politycznej kariery samego prezydenta Warszawy?

Dla Gazety Wyborczej anonimowo jeden z polityków Platformy Obywatelskiej powiedział na temat startu ruchu Trzaskowskiego:

- Na razie nie wiadomo, na kiedy spotkanie inauguracyjne nowego ruchu zostałoby przełożone. Wedle naszych informatorów wszystko zależy od decyzji Trzaskowskiego. Są i głosy, że jest to okazja do lepszego przygotowania inicjatywy i znalezienia odpowiedniejszego terminu na inaugurację ruchu, którego celem byłaby wygrana w wyborach dopiero za trzy lata

Podkreśla on także:

- Wiarygodność Rafała zależy od tego, jak poradzi sobie z awarią Czajki, a nie od tego, jak pięknie będzie przemawiał i jakie wizje przyszłości nakreśli. Jeśli chcemy zaprezentować nową jakość w polityce, to jedyną miarą tej jakości jest skuteczność. Musimy wyborcom pokazać, że jesteśmy odpowiedzią na złe rządy PiS. Nie wyobrażam sobie, by nowy ruch mógł być zainaugurowany w momencie, gdy jego lider nie jest w stanie poradzić sobie z tego rodzaju awarią

Trzaskowski jeszcze w połowie sierpnia pisał:

- Ja wiem, gdzie płynę i co chcę zmienić w Polsce. Jeśli chcecie płynąć ze mną – zapraszam. Już 5 września zaczynamy długi marsz nowego ruchu. Dla wszystkich starczy miejsca

Wygląda na to, że na razie najlepiej Rafałowi Trzaskowskiemu płyną ścieki w Wiśle. Jest nieudolny, leniwy i nie wyciąga wniosków ze swoich oczywistych błędów. W wyobrażeniach zapewne już był prezydentem Polski i problem kolejnej awarii „Czajki” komu innemu spadł by w spadku, a tak poliglota nie bardzo wie, jak w jedynym z pięciu języków, którym ponoć się posługuje, wytłumaczyć się ze swoich zaniedbań i niechlujstwa w zarządzaniu stolicą Polski.

Jedyne co potrafi dobrze, a to pewnie też mu ktoś na karce podstawia, to podawanie nazw kolejnych niemeckich firm, które podobno mają się zająć problemem. 

O jego nowicjuszowskim i nieporadnym zarządzaniu stolicą można by pisać bardzo długo, więc czy dla tak nieudolnego polityka powinno być jeszcze miejsce w Polityce?

 

mp/gazeta wyborcza/fronda.pl