Polski samolot lecący z Warszawy do Egiptu musiał lądować awaryjnie po tym, jak załoga otrzymała zgłoszenie o możliwym znajdowaniu się na pokładzie maszyny ładunku wybuchowego.

Samolot linii lotniczych Small Planet Airlines leciał ze stolicy Polski do Egiptu. W pewnym momencie jeden z pasażerów - sześćdziesięciokilkuletni mężczyzna - zawiadomił załogę, że ma przy sobie bombę. Piloci zmuszeni byli do awaryjnego lądowania w Bułgarii.

O awaryjnym lądowaniu nie poinformowano pasażerów, by nie rozsiewać paniki. Po tym jak samolot wylądował na lotnisku w bułgarskim Burgas, do środka weszli antyterroryści, zatrzymali i przeszukali mężczyznę podejrzanego o posiadanie ładunku wybuchowego.

Żaden ze 161 pasażerów lotu nie ucierpiał.

Obecnie trwa dalsza kontrola samolotu w celu sprawdzenia ewentualnej obecności na pokładzie niebezpiecznych materiałów.

emde/onet.pl