Być może mamy tu do czynienia z pewną prowokacją” – powiedział Mariusz Błaszczak komentując pojawiające się w sieci zdjęcia mające wskazywać na to, że po protestach na Białorusi na ulicach znajdowano łuski z napisem „made in Poland”.

 

To amunicja specjalna do strzelb gładkolufowych, jakie posiada m.in. polska policja. Robi huk i dym – wykorzystuje się ją m.in. do tłumienia zadym na stadionach” – pisze „Rzeczpospolita”.

Minister obrony narodowej w rozmowie na antenie radiowej „Jedynki” podkreślił:

Nie było zgody rządu na eksport, sprzedaż amunicji na terytorium Białorusi”.

Zdjęcie pokazał na Facebooku redaktor naczelny „Krytyki Politycznej” Sławomir Sierakowski. Sprawę opisała dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Prezes prywatnej spółki Fam-Pionki Magdalena Niedzielska podkreśliła w rozmowie z dziennikiem, że jej firma nie sprzedawała takiej amunicji do krajów, które są objęte embargiem. Jednym z nich jest Białoruś.

Cytowany przez gazetę ekspert branży zbrojeniowej Jacek Pieńczak podkreślił, że tego typu amunicja jest zbyt reglamentowana, aby można ją było nielegalnie sprzedawać. Dodał, że handlować nią mogą jedynie koncesjonowane podmioty. Stwierdził też:

Mogę podejrzewać, że ktoś pozbierał łuski na strzelnicy i rozrzucił je w metrze w Mińsku”.

Podobnego zdania, że mamy do czynienia z prowokacją, jest były funkcjonariusz ABW, z którym rozmawiała „Rzeczpospolita”.

dam/"Rzeczpospolita",Polskie Radio