Opluwanie "Inki" na łamach "Wyborczej" specjalnie dla Fronda.pl komentuje poseł PiS Stanisław Pięta:

Wyborcza” dobrze identyfikuje zagrożenie. W Polsce toczy się wielki społeczny spór nie tylko o interesy gospodarcze, politykę społeczną, wysokość podatków itd., ale także o naszą tożsamość i historyczną identyfikację ideową narodu. Środowisko „Gazety Wyborczej” uświadamia sobie, że mimo początkowego zwycięstwa, nie zdołało trwale narzucić swojej narracji. Na opowieść o dwóch równoległych drogach marszu do wolności, którymi podążali ludzie "światli" z opozycji demokratycznej i obozu władzy komunistycznej, nikogo już nie da się nabrać. Pomimo gwizdków Blumsztajna, wychwalania "człowieka honoru" Kiszczaka i zapraszania Jaruzelskiego przez Komorowskiego, postępuje de-legitymizacja po-peerelowskiej grupy rządzącej.

Pomimo usuwania z listy lektur książek ważnych, narodowotwórczych pisarzy i poetów, pomimo ograniczania nauczania historii, deprecjonowania patriotyzmu poprzez skojarzenie go z nacjonalizmem i faszyzmem, pomimo ataków na IPN, pozbawienia ich warszawskiej siedziby, pomimo gloryfikowania takich indywiduów jak Zygmunt Bauman, zmienia się narodowa świadomość Polaków. Budowane są nowe pomniki, odsłaniane tablice, powstaje Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, organizowane są konkursy wiedzy historycznej, marsze szlakiem poszczególnych oddziałów, rozwija się ruch rekonstrukcji historycznych, powstają zespoły muzyczne takie jak Mała Garstka w gimnazjum w Sycowie czy Klub Sztubaka na Żywiecczyźnie. Pięknie śpiewa Tadek Firma czy De Press, już niedługo będzie nowa płyta Czajkowskiego, Piekarczyka, Zelnika i Pietrzaka. To wszystko powoduje, że „Gazeta Wyborcza” broniąca Baumana, Maleszki, Kiszczaka i Jaruzelskiego jawi się Polakom jako obca narośl.

Spada jej nakład i sprzedaż, drastycznie maleją wpływy z reklam, pokazanie się z „Wyborczą” w tramwaju czy w kawiarni to obciach i ryzyko obśmiania przez przypadkowych ludzi. Wszystko to powoduje, że redaktorzy z Czerskiej próbują walczyć z odradzającym się patriotyzmem. Mit Żołnierzy Wyklętych jest dla nich szczególnie trudny do zniesienia, bo uświadamia im, czym i kim byli ich ojcowie. Michnik wzywany jest do przeproszenia za ojca i brata, i nie może nic na to poradzić. Prawda powoli, bo powoli, ale zwycięża i za kilka lat wszystko co wywodzi się z NKWD, UB i PPR będzie poza narodem – w narodowej świadomości otrzyma to godne miejsce, które dzisiaj zajmuje Targowica.

Dzisiaj dowiedziałem się, że pewien deputowany rosyjskiej Dumy chce zabrać do Rosji pomnik sowieckiego gen. Czerniachowskiego. Piękna inicjatywa, niech zabiera jeszcze "czterech Śpiących" i gen. Berlinga. Rosjanie postąpiliby najlepiej, gdyby zabrali nie tylko pomniki i doczesne szczątki swoich bohaterów z Powązek – z Bierutem, Świerczewskim i Brystygierową na czele. Niech zabiorą także żywych, z Michnikiem, Baumanem, Komorowskim, Palikotem i wszystkimi, którzy przyjechali tutaj na ruskich czołgach.

Mogę powtórzyć za Cejrowskim, jeżeli chcecie opluwać Polskę i jej bohaterów, to won, wszyscy won! Kiedyś red. Mazurek zapytał mnie czy to jest to samo, kupić „Wyborczą” i napluć na grobu Łupaszki i Inki. Dzisiaj sam może przekonać się, że dla „Wyborczej” nie ma żadnej świętości. Redaktorzy „Wyborczej” nie stoją tam, gdzie stało ZOMO, stoją tam gdzie stało NKWD i UB i coraz więcej Polaków już to rozumie.

Not. MBW