Wiedzieliśmy, bo to widać nieuzbrojonym okiem, że państwo i jego instytucje nie działają lub działają bardzo źle. Najdroższe w świecie autostrady, bankrutujące firmy je wykonujące, fikcyjna ochrona Prezydenta RP, próba sprzedaży Stoczni oferentowi ściganemu międzynarodowym listem gończym, to przykłady pierwsze z brzegu świadczące, że rzetelność i profesjonalizm, to dla obecnej ekipy wartości obce. To dowód, że na rozmaitych stanowiskach, na różnych szczeblach władzy i administracji, znajdują się ludzie przypadkowi lub całkiem nieprzypadkowi, ale niewydolni i nieudolni.

Wypowiedzi zaprezentowane przez Wprost dowodzą jednak czegoś znacznie gorszego, wielokrotnie bardziej niebezpiecznego niż niekompetencja i niefrasobliwość urzędników różnego szczebla. Wysocy funkcjonariusze państwa świadomie i metodycznie działają na szkodę interesu państwa i obywateli; świadomie i metodycznie dokonują czynów niegodnych, szkodliwych i łamiących prawo. Działają nie jak udolni lub nieudolni urzędnicy, ale jak zwykli polityczni gangsterzy.


Przeświadczenie, że tak jest mieliśmy od dawna, ale szum informacyjny tworzony przez środki masowego przekazu sprawiał, że obraz tego stanu nie był zbyt ostry. Teraz mamy czarno na białym dowód, że konkretni funkcjonariusze, w konkretnym czasie i konkretnym miejscu omawiali kwestię usunięcia wicepremiera z rządu w zamian za zmiany legislacyjne. Mamy materialny dowód na to, że wiceminister wpływał na decyzję urzędu w celu ochrony kolegi z rządu. I dzieje się to wtedy, gdy ten kolega ma stawiane zarzuty nie przez media, nie przez przeciwników politycznych, ale przez niezależną, ponoć, Prokuraturę.

To nie niefrasobliwość czy niekompetencja. To działania niezgodne z literą i duchem prawa. To działania o zabarwieniu kryminalnym.

Rozpoczęła się akcja interpretowania słów i czynów podsłuchiwanych urzędników. Redaktorzy Żakowski i Kurkiewicz (zapewne i wielu innych) wtłaczają opinii publicznej narrację, że Belka i Sienkiewicz to państwowcy zatroskani o stan państwa. Że "rolą NBP i rządu jest współpraca", co w ich pokrętnej interpretacji wyraża się poprzez rozmowę szefa pierwszej z tych instytucji z członkiem drugiej.

Czy zatem rolą szefa NBP jest polityka personalna w zakresie zmiany wicepremiera, a rolą szefa MSW (nie będącego parlamentarzystą) jest negocjowanie kształtu ustaw? Czy ma się to odbywać za plecami Premiera rządu RP (a może było za jego wiedzą i aprobatą?), podczas zakrapianej biesiady w restauracji, bez sporządzenia jeśli nie stenogramu z rozmów, to przynajmniej notatki służbowej?

16 czerwca br o godz. 15.00 odbędzie się ważna konferencja prasowa. Waga tej konferencji nie wynika z rangi głównego mówcy, Premiera rządu RP, ale z tego, że przekonamy się, czy żyjemy w państwie względnego prawa, czy bezwzględnego politycznego gangsterstwa. Przekonamy się, czy dominuje interes państwa i obywateli, czy rządzącej aktualnie elity.

Piotr Strzembosz