Prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris uważa, że sądowe orzeczenie w sprawie nalepki dołączanej do "Gazety Polskiej" to zamach na wolność prasy i debaty publicznej.

"Gazeta Polska" ukazała się w środę z szeroko komentowanymi w kraju nalepkami "Strefa wolna od [ideologii] LGBT". Słuszne i uccziwe, zostało to wszakże ostro skrytykowane przez środowiska lewackie. Po ich stronie stanął także Sąd Okręgowy w Warszawie. Brzmi to absurdalnie, ale odzwierciedla ponurą rzeczywistość polskiego wymiaru sprawiedliwości. Sąd uznał bowiem, że należy wstrzymać kolportaż wydanoa "GP" z nalepkami.

Według prezesa Ordo Iuris, mec. Jerzego Kwaśniewskiego, mamy w oczywisty sposób do czynienia z sądowym atakiem na wolność prasy. Atak ów wszakże ostatecznie sięnie powiódł. "Wyobraźmy sobie co by się stało gdybym wykorzystał to samo orzeczenie i zażądał zakazu publikacji tygodnika „Newsweeka” albo „Polityki” np. na wieść o tym, że znajdzie się tam artykuł krytyczny wobec Kościoła katolickiego. Jako katolik bym zażądał zakazu dystrybucji tygodnika z tym artykułem. To właśnie są elementy cenzury prewencyjnej, które są paraliżujące dla prasy i niedopuszczalne w świetle konstytucji" - powiedział dosłownie Kwaśniewski w rozmowie z portalem pch24.pl.

Zakaz kolportażu "Gazety Polskiej" miałby być w istocie zabezpieczeniem umożliwiającym realizację roszczeń pozywającej "GP" strony. Według Kwaśniewskiego poszło to wszakże o wiele za daleko. "Zabezpieczenie idzie za daleko i jest formą cenzury prewencyjnej. Cenzura prewencyjna jest konstytucyjnie zakazana i niedopuszczalna w świetle europejskiej konwencji praw człowieka i to wielokrotnie potwierdzał Trybunał w Strasbourgu. W szczególności wobec prasy należy być ostrożnym" - podkreślił.

Kwaśniewski dodał, że zabezpieczenie jest nieskuteczne, bo większość numerów "GP" kolportowanych jest z nalepką o innej treści, niż opisana w orzeczeniu sądowym. Sąd odnióśł się bowiem do nalepki o treści "Strefa wolna od LGBT", tymczasem gdy napis potem zmieniono i w większości numerów jest nalepka o treści "Strefa wolna od ideologii LGBT".

Co więcej, orzeczenie sądowe musi zostać dostarczone wydawcy pocztą i dopiero wtedy można je wykonać. A na tym nie koniec, bo wydawca może zażalić orzeczenie do sądu wyższej instancji.

Stąd procedura nie zostanie przeprowadzona i nakład "GP" zostanie wyprzedany wbrew sądowym próbom prewencyjnej cenzury.

bsw/pch24.pl