Portal Fronda.pl: Sejm przyjął uchwałę dot. Wołynia ze stwierdzeniem o ludobójstwie. Za przyjęciem uchwały zagłosowało 432 posłów, nikt nie był przeciw, lecz trzech posłów z Platformy Obywatelskiej i siedmiu z Nowoczesnej wstrzymało się od głosu. Czy to nie jest taka uchwała, którą nasi przedstawiciele w Sejmie powinni przegłosować jednogłośnie?

Prof. Jan Żaryn: Ma Pani rację. Niewątpliwie są takie tematy z przeszłości, które nie podlegają już dyskusji, bo zostały zweryfikowane przez naukowców. Stały się one również faktami, które w określonym kształcie weszły do kanonu budującego wspólnotę narodową. Wśród nich odnajdziemy również sformułowanie o ludobójstwie, jakie zostało wykonane na Kresach Południowo - Wschodnich Polski przez nacjonalistów ukraińskich. Można powiedzieć, że każdy polski podręcznik, który ma znamiona podręcznika do historii zaakceptowanego przez MEN powinien zawierać takie zdanie. Tym bardziej polska elita polityczna powinna dawać jednoznaczny sygnał, że jest zgodna co do takiej faktograficznej i interpetacyjnej rzeczywistości.

Niestety, tak się nie dzieje również w Senacie, gdzie nasza senacka uchwała nie została przyjęta jednomyślnie. Moim zdaniem powodem tego jest mieszanie porządków, tzn. nadal są jeszcze głosy wśród polityków, którzy uważają, że można w sposób wybiórczy podchodzić do przeszłości. Gdy przeszłość przeszkadza w swej wymowie, a w tym wypadku tak jest, bo rzekomo utrudnia relacje współczesnych w polityce zagranicznej, to należy pogrzebać tę prawdę historyczną, złożyć na ołtarzu jak ofiarę, by ta rzeczywistość współczesna mogła dzięki temu wygrać.

To fundamentalny błąd w myśleniu, ponieważ chodzi o prawdę historyczną, a szczególnie tak znamienne i traumatycznie przeżywaną przez dziesięciolecia przez "rodziny wołyńskie" - mam na myśli rodziny Kresów Południowo - Wschodniej Polski, którzy są pełnoprawnymi obywatelami polskiej wspólnoty narodowej.

Należy także pamiętać o budowaniu przyjacielskich relacji na przyszłość z narodem ukraińskim. Ta przyszłość nie może być pozytywną, jeśli nie będziemy zdolni do tego, żeby artykułować prawdę o sobie samym swojemu partnerowi. Jest to wtedy zabieg cenzorski, który zakłamuje faktyczny przekaz dotyczący relacji między narodami. Nawet jeśli zakopie się słowo "ludobójstwo", to ono istnieje w pamięci znacznej części Polaków.

Czynimy znak wyciągniętej ręki do narodu ukraińskiego na warunkach prawdy historycznej. Tylko taki spełniany warunek jest drogą do przyjacielskich, rzeczywistych, dobrych relacji. Mam nadzieję, że druga strona otrzymała jednoznaczny sygnał, że rozmawiają dwa narody, które mają w swojej pamięci swoje wersje historii, swoje traumy, cierpienia i trzeba szanować się wzajemnie, jeśli chce się rzeczywiście mówić o przyjaźni.

W uchwale Sejm wyraża też "solidarność z Ukrainą walczącą z zewnętrzną agresją o zachowanie integralności terytorialnej" i apeluje o "kontynuację dzieła pojednania i dialogu rozpoczętego przez przywódców politycznych i duchownych, wspieranie współpracy historyków, w tym rozszerzenie dostępu do archiwów państwowych, wzmocnienie współpracy władz Rzeczypospolitej i Ukrainy w najważniejszych dla przyszłości obu narodu sprawach". Jak można w takim razie nazwać tych dziesięciu polityków, którzy wstrzymali się od głosu pod sprawą tak istotną dla Polski?

Nie znam ich intencji, ale sądząc po tym, co odbywało się w Senacie - politycy Platformy w znacznej części głosowali przeciwko senackiej uchwale o podobnej treści - można wnioskować, że pomylono porządki. Uznano, że polityka bieżąca ma dyktować warunki historii i mamy zapomnieć i oddalić od siebie fakty, jeśli przeszkadzają w bieżących relacjach.

Taki porządek nie zdaje egzaminu, nawet jeśli tymczasowo mogłoby się komuś wydawać, że potrafi zabić prawdę o historii i jej wpływ na współczesne polskie pokolenia.

Rozmawiała Karolina Zaremba