Portal wPolityce.pl opublikował refleksję prof. Włodzimierz Suleji na temat hospitalizowanego w Wielkiej Brytanii Polaka, który decyzją szpitala został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Historyk podkreśla, że apele to stanowczo za mało, a naszym obowiązkiem jest ratowanie umierającego rodaka.

Prof. Włodzimierz Suleja podkreśla, że decyzja szpitala w Plymouth jest w rzeczywistości wyrokiem śmierci, na który pozwala tamtejsze prawo. Zwraca też uwagę na pojawiające się doniesienia o planach wykorzystania jego narządów do potrzeb transplantacyjnych.

- „Chodzi o życie Sławka, Polaka, naszego rodaka. Człowieka, który mieszka na wyspach brytyjskich, ale zachowuje polskie obywatelstwo. Może być leczony w Polsce, o co apeluje najbliższa rodzina: matka i siostry i coraz liczniejsze grono współobywateli. Wszystkie te zabiegi, łącznie z działaniami podjętymi przez służby dyplomatyczne, zostały zlekceważone przez Brytyjczyków.” – pisze uczony.

Zaznacza, że właśnie w tym przypadku państwo staje przed egzaminem swojej skuteczności w realizacji najważniejszej misji, jaką jest obowiązek chronienia własnego obywatela.

- „W polskiej, rycerskiej tradycji było niezostawianie współtowarzysza na polu bitwy. Tej niepisanej zasadzie wierni pozostawali i współcześni – rannych i poległych zabierali podczas odwrotu ułani wielkopolscy z 15 pułku dowodzonego przez Władysława Andersa. Zdarzało się też, że w sytuacjach w beznadziejnych wyrywano zagrożonego z rąk wroga – wystarczy przypomnieć akcję pod Arsenałem. To prawda, że dziś czas jest zupełnie inny, ale w przypadku Sławka z Wielkiej Brytanii chodzi o to samo” – przekonuje historyk.

Podkreśla, że apele to za mało. Stanowczo ingerować muszą najwyższe organy państwa, w tym premier i prezydent. Bo chodzi o godność Rzeczpospolitej.

kak/wPolityce.pl