Prokuratura nie rozpocznie śledztwa ws. słów abp. Marka Jędraszewskiego. Środowiska lewackie chciały, aby krakowski metropolita był ścigany za słuszne, prawdzie i mądre słowa o "tęczowej zarazie" szalejącej dziś w Polsce.

Według lewackich ideologów arcybiskup miałby swoją wypowiedzią podżegać do nienawiści i znieważać homoseksualistów. Prokuratura stwierdziła jednak, co oczywiste: słów hierarchy nie można interpretować jako źródło zagrożenia dla życia i zdrowia. A przecież lewacy na tym nie poprzestali: twierdzili też, że metropolita propagował... ustrój faszystowski. To śledczy uznali z kolei za nadinterpretację.

Słusznie uczyniła prokuratura; arcybiskup Jędraszewski nazwał przecież rzeczy po ich właściwym imieniu: jest ideologia LGBT okrutną zarazą; zaraza ta infekuje zwłaszcza młode umysły i odwraca do góry nogami cały przyrodzony porządek rzeczy, dobre czyniąc złym i vice versa. Kto pozwoli, by jego myślenie zostało ukąszone przez ideologów homoseksualizmu, ten nie będzie już zdrowym okiem patrzeć na fundamentalne cywilizacyjne wartości, a jego dążenia życiowe skierowane zostaną na tory samozagłady. 

Szczęść Boże arcybiskupowi: oby jak najwięcej takich słów prawdy o naturze rzeczy padało z ust tak jego, jak i innych hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce i na świecie.

bsw/interia.pl, fronda.pl