W połowie lat 60. XX w. pojawił się w psychologii nowy kierunek, który za przedmiot badań przyjął duchowe i mistyczne aspekty ludzkich przeżyć takich jak m.in.: stany transowe, transgresje, stany zmienionej świadomości itp. Wprowadził też do swojej nomenklatury arsenał ezoterycznych terminów i pojęć. Nierozpoznane energie – tak jak wcześniej nauczali okultyści – uznał za alternatywę struktury rzeczywistości istniejącej „tu i teraz”. Przywódcy kierunku nadali mu ostatecznie, zaproponowaną przez A. H. Maslowa i S. Grofa, nazwę psychologii transpersonalnej[1].

Teorie psychologów transpersonalnych trafiały na podatny grunt projektu wznoszonego wcześniej przez praktyków New Age, postulujących poszukiwanie niesprawdzalnych odczuć, które wskazywać mają pośrednio na świat duchowy, zredukowany do bliżej nieokreślonego świata ducha i ezoterycznych energii. Od czasu teorii Maslowa i Grofa upłynęło ponad pół wieku. Przez te lata psychologia transpersonalna spełniła rolę wehikułu pojęć z orientalnych słowników magii i okultyzmu do świata Zachodu. Dziś proces przeplatania się tej terminologii i zamazywania granic religii i nauki jest głęboko zaawansowany, jego egzemplifikację znajdujemy na przykładach wielu dyscyplin, nie tylko humanistycznych. W efekcie ezoteryczny przekaz przyobleczony w komercyjną szatę zaczyna dominować w dyskursie zachodniej kultury masowej, wykazując tendencje do autonomizacji. Najintensywniej przenika w świat odbiorców mediów, a za ich pośrednictwem w codzienność i wszystko co się z nią łączy: kulturę, rozrywkę, literaturę[2].

Stopniowo i niezauważalnie powstaje alternatywny świat, który kreuje potoczne myślenie i ludzkie zachowania. U jego progu staje negacja sfery sacrum i klasycznych postaw religijnych. Wkraczają postulaty zachowań nieracjonalnych, szukania metod poprawy samopoczucia, zdrowia, losu, życia w świecie tajemnych energii, nadzwyczajnych magicznych mocy. Choć rozmiary tych tendencji są wciąż trudne do uchwycenia, zaczynamy już dostrzegać skalę całego zjawiska[3].

Odsłania się ogrom organizowanych kursów, praktyk, różnego rodzaju usług edukacyjnych czy dziedzin tzw. kultury alternatywnej, związanej z ekologią, paramedycyną, parapsychologią, rozrywką, właściwie każdą dziedziną życia. Poczynając od terapii, przez sztukę projektowania wnętrz, ale też i sztukę oddechu, lub troskę o siebie i o swoją rodzinę, czy wybór i zakup wahadełka, zapach olejku do aromaterapii, po akcesoria chińskiej magii. Plakaty na ulicach miast zapraszają do uczestnictwa w różnego rodzaju ezoterycznych targach, festiwalach, kursach, organizowanych zresztą w bardzo zacnych przybytkach kultury, np. pałacach i pałacykach czy gmachach wyższych uczelni, np. politechnik[4].

Ezoteryczny kamuflaż

Często uczestnicy np. ezoterycznych warsztatów nie rozumieją, w czym biorą udział. Świadomość i głębsza refleksja, jeśli w ogóle następuje, przychodzi znacznie później, gdyż ezoteryzm lubi kamuflaż w równym stopniu, gdy chodzi o język, jak i o praktykę. Tu magia rzadko kiedy nazywa się magią, jest za to dużo pseudo czy para-naukowych teorii. Pseudo-psycholog mówi o terapii i zdrowiu, podczas gdy tak naprawdę porusza sprawy z zakresu religii, duchowości, sumienia, etyki itd. Liczy się jednak to, że wykłada osoba, która posługuje się jakimś stopniem naukowym lub dyplomem uczelni. Na gruncie polskim wśród praktykujących ezoteryzm 98% deklaruje wychowanie w religii katolickiej. Symptomatyczne jest jednak także i to, że osoby takie po pewnym czasie dystansują się wobec Kościoła. Jeszcze więcej przyjmuje wrogie postawy wobec samej religii („bo dzieli”), praktyk religijnych i osób duchownych. Zaznacza się za to deklaracja przynależności do bliżej nieokreślonego „duchowego kościoła”, poczucie bycia członkiem „Wielkiej Rodziny Wszechświata” oraz deklaracja wobec osób duchownych w rodzaju: „nie potrzebuję pośredników w swoim rozwoju ducha i ciała”. Często też następuje rezygnacja z chrześcijaństwa czy katolicyzmu na rzecz postaw indyferentnych religijnie. Dominuje wtedy przekonanie, że „Kościół jest potrzebny, ale tylko na początku drogi”. Inni potrafią łączyć swoją przynależność do Kościoła i jego praktyk z udziałem w ezoterycznych kursach. Wtedy w mieszkaniu prezentują np. akcesoria feng shui, jak i symbole wiary katolickiej[5].

Okultyzm w stanie wojennym

W PRL silny zwrot w stronę szerokiego i popularnego okultyzmu zaznaczył się, co ciekawe, w okresie stanu wojennego. Kiedy nie można było odbywać żadnych spotkań, możliwe były kursy magii w kołach radiestetów i psychotroników. Środowiska te na szeroką skalę propagowały akcesoria, literaturę radiestezyjną, oraz bibułę okultystyczną. Obok modnej wtedy książki R. Moody’ego Życie po życiu sprzedawano powielaczowe tłumaczenia prac H. Bławatskiej, A. Besant, J. Krishnamurtiego czy M. Rericha. Czytelnicy podchwytywali sensacyjną „wiedzę” o energiach, ciałach astralnych, wahadełkach i różdżkach w bibule kolportowanej w dziesiątkach tysięcy nakładu. Na kursy bioenergoterapii czy rebirthingu księża użyczali swoich sal katechetycznych. Czynili to, niewątpliwie, w dobrej wierze, ponieważ cała rzecz była wtedy całkowicie nierozpoznana. Spektakularnym przykładem mogą być tu uzdrowicielskie objazdy po Polsce i polskich kościołach Anglika C. Harrisa[6].

W trudnych latach 80., gdy Polska przeżywała tragiczną dekadę polityczno-ekonomicznej zapaści, w domach kultury organizowano kursy o energiach, czakramach, channelingu, sile myśli itd. W połowie lat 80. łatwo było się w tym wszystkim pogubić, zwłaszcza że panowało na wszystko ciche przyzwolenie komunistycznej władzy. Przyjeżdżali z Zachodu mistrzowie-nauczyciele, wielkie sale pękały w szwach. Pod koniec lat 80. ruszyły festiwale i targi ezoteryczne. Wkrótce komercyjne targowisko dziwów bardzo dobrze funkcjonowało, przyciągając setki tysięcy nowych klientów. Na to zainteresowanie odpowiedział następnie rynek prasy i wydawnictw[7].

Usługi magiczne

Na rynek usług w Polsce wprowadzili magię dawni komunistyczni aparatczycy i sekretarze PZPR. Rozporządzenie o nowych zawodach podpisał w 1995 r. L. Miller, ówczesny minister pracy i polityki socjalnej. Rozporządzenie to wprowadziło u nas wróżby, czary i magię jako czynności przypisane oficjalnym zawodom. Mają one swoje numery w klasyfikacji zawodów i formalny opis związanych z nimi czynności. Legalne jest też przyuczanie do tych „zawodów”[8]. Oznacza to, że w III RP otworzył się nowy rodzaj magicznej edukacji i szkolnictwa. W tym kontekście pojawia się pytanie o model prawa tworzonego w Polsce po 1989 r. Wynika bowiem, że na cuda i magię postawiono w III RP dosłownie od samego początku procesu transformacji ustrojowej[9].

Szara strefa magii

Komercyjna ezoteryka to dziś w znacznym obszarze szara strefa, zwłaszcza, że strefa oficjalna praktycznie nie podlega kontroli. U progu 2000 r. odnotowano w Polsce 100 tys. oficjalnych praktyków, prowadzących tzw. bioenergetyczne praktyki całościowe, energetykę psychosomatyczną, czy ingerencje w bilans energetyczny itp. Warto zwrócić uwagę na nomenklaturę. To reakcja na uwagi środowiska lekarzy i psychologów, które przypomniało, że w Polsce diagnozowanie i leczenie przysługuje jedynie lekarzowi[10].

Istnieje także szeroki rynek usług edukacyjnych: kursów, warsztatów, szkoleń itp. Badacze mówią o przynajmniej 1 mld zł przychodu, można szacować, iż drugie tyle przepływa we wspomnianej szarej strefie, gdzie prowadzi się uzdrawianie np. przez energetyzację ciała z pomocą kul energetycznych, wzmacnia biopole stymulatorem energii, uzyskuje diagnozę z tęczówki oka, lub ochrania przed szkodliwym promieniowaniem za pomocą różnych odpromienników itd. Spotkamy wiele punktów sprzedających urządzenia kumulujące leczniczą energię, talizmany, akcesoria psychotroniczne, obrazy afirmacyjne, urządzenia pobudzające widzenie aury, zdolności parapsychicznych, czy np. kwantowy aktywator trzeciego oka itd. Jest to olbrzymi rynek, który wciąż się rozszerza. Na rynku pojawiają się kolejne leksykony uzdrowicieli, w których można znaleźć bazy adresów i usług pomocy uzdrowicielskiej[11].

Bazarowe czary

Nikt nie potwierdza skuteczności magicznych urządzeń, nikt też specjalnie nie wnika w działanie uzdrawiającej tajemnej energii. Przyjmuje się za oczywiste, że są to sprawy niemierzalne i nieweryfikowalne. Z ezoterycznym bazarem robili porządek Włosi, wcześniej wzięli się za to Niemcy, gdzie prawnicy wyszukiwali anonse fikcyjnych usług wróżbiarsko-uzdrowicielskich, traktując sprzedających jak zwykłych oszustów, jednak te działania nie przyniosły oczekiwanych skutków. Przewrotność i oszustwo bazarowego okultyzmu tkwi bowiem nie tyle w nadużyciach materialnych i podatkowych, ale w jego przekazie i przesłaniu na planie światopoglądowym. W efekcie medytacje z aniołami i delfinami, ezoteryczne praktyki seksualne, pomiar właściwości parapsychicznych itp. to dziś działania akceptowane.

Magiczny biznes przynosi coraz większe zyski. Czerpie z ludzkiej tęsknoty za wszechmocą, zdrowiem i szczęściem. Najpierw ją odpowiednio rozbudza i podsyca, a następnie zaspokaja. Za przykład niech posłuży komercyjny sukces i zyski autorki Harrego Pottera. Dziś całe stacje telewizyjne, wydawnictwa książkowe i prasa doskonale prosperują, oferując swoim odbiorcom wyłącznie komercyjną ezoterykę[12].

Zakończenie

Do okultystycznej gry włączeni są tzw. celebryci, ludzie show biznesu, polityki, kultury, mediów, świata mody, którzy też ulegają fascynacji ezoteryką i propagują ją na różne sposoby. Dawny przywódca ZSRS, M. Gorbaczow zaangażował się w działania United Religions Initiative – URI (Inicjatywy Religii Zjednoczonych) organizacji dążącej do utworzenia duchowego odpowiednika Organizacji Narodów Zjednoczonych, mającego łączyć w sobie „wszystkie religie, sposoby wyrażania duchowości i pierwotne tradycje”. Inicjatorzy tego ruchu wzywają do oddawania czci wspólnemu bogu, w imię zasady, że wszystkie religie są równie prawdziwe, a na szczycie owej góry wierzeń stoją „ezoteryczni wyznawcy każdej religii”, którzy „intuicyjnie czują, że są wtajemniczeni na najwyższym poziomie wraz z ludźmi wyznającymi wszystkie inne religie”. Organizacja ma pieniądze na popularyzację swoich idei – jednym z jej fundatorów jest np. G. Soros oraz niektórzy bardzo bogaci senatorowie partii demokratycznej w USA[13]. Jak widzimy, współczesny okultyzm zatacza coraz szersze kręgi, jego wyznawcami są nie tylko gospodynie domowe, ale postacie decydujące o kształcie polityczno-biznesowym współczesnego świata. Fakt ten wymaga dalszych badań i analiz. Jak dotąd, jego skutki najchętniej przewidują i analizują futurolodzy i autorzy politycznych thrillerów…

Hanna Karp, Cywilizacja 43/2012


[1] Zob. N. Drury, Psychologia transpersonalna. Ludzki potencjał, tłum. H. Smagacz, Poznań 1995, s. 54.

[2] Zob. H. Karaś, Ezoteryzm – zamazywanie granic religii i nauki, „Christianitas” (2002) nr 11–12, s. 107–111.

[3] Por. H. Karp, Cuda na sprzedaż. Oblicza polskiej transformacji, Toruń 2008.

[4] Zob. H. Karaś, Eksplozja magii. Współczesny okultyzm i ezoteryka komercyjna w Polsce, „Christianitas” (2003) nr 15–16, s. 213.

[5] Zob. H. Karp, Quo vadis Nowa Ero. New Age w Polsce, Warszawa 1999, s. 105–112.

[6] Por. Byłam podającą u Harrisa, w: taż, Quo vadis Nowa Ero?, s. 74–80.

[7] Zob. H. Karaś, Eksplozja magii, s. 214–217.

[8] Zob. Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, Klasyfikacja zawodów i specjalności, t. 3, Warszawa 1995, s. 186–188.

[9] Zob. H. Karaś, Eksplozja magii, s. 218–220, por. także: P. Paliwoda, Wróżenie z fusów to poważna sprawa, „Gazeta Polska” 14 XI 2007, s. 18.

[10] Zob. Ż. Semprich, Prawa i obowiązki lekarzy, „Rzeczpospolita” 27–28 IX 1997, s. 12.

[11] Por. Leksykon polskich uzdrowicieli, red. S. Leśny-Z. Latała, Kraków 2007.

[12] Zob. H. Karp, Magia i dzieci, „Cywilizacja” (2009) nr 31, s. 133–139.

[13] Zob. L. Penn, Przeciw Inicjatywie Religii Zjednoczonych, tłum. T. Glanz, „Christianitas” (2001–2002) nr 10, s. 182–186.