„Byłem zawsze dumny z pracy w Axlu, a później w holdingu Ringier Axel Springer, nie wstydziłem się ani jednej przepracowanej tam chwili i ani jednej decyzji. Teraz wstydzę się, że w moim cv występuje okres pracy w kierowanej przez Pana firmie” – napisał działacz antykomunistyczny Jerzy Karwelis do Marka Dekana, szefa niemiecko-szwajcarskiego koncernu medialnego Ringier Axel Springer. „Ringier Axel Springer stał się poprzez Pana list zdeklarowanym uczestnikiem wojny polsko-polskiej” - dodał. Treść listu Karwelisa opublikował tygodnik „Do rzeczy”.

O wcześniejszym liście Dekana poinformowały kilka dni temu „Wiadomości” TVP1. Szef Ringier Axel Springer Media AG napisał do polskich pracowników koncernu m.in, że „Ideologie i prymitywne ideologie przegrały z wartościami i rozsądkiem. Wyłącznym zwycięzcą nie jest jednak Donald Tusk, tak jak Kaczyński nie jest jedynym przegranym. Razem z Tuskiem wygrali Polacy – wszyscy ci, którzy są dumni z przynależności do Unii Europejskiej (...). Co do przegranych w tym starciu, to obok Jarosława Kaczyńskiego znalazła się dobra reputacja Polski jako rzetelnego partnera”. Instruował też dziennikarzy, jak powinni relacjonować unijne wydarzenia.

Zaniepokojenie listem wyraziło Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. W jego ocenie list narusza zasady niezależności redakcji i grozi ograniczeniem wolności słowa w Polsce.

Do listu Dekana krytycznie odniósł się Jerzy Karwelis, internowany w stanie wojennym działacz antykomunistyczny, który w koncernie Axel Springer Polska, a następnie Ringier Axel Springer był dyrektorem wydawniczym „Newsweek Polska” i magazynu „Forbes”, a także dyrektorem marketingu i dyrektorem komercyjnym.

Karwelis sam wystosował list do Dekana, którego poznał kiedyś osobiście. „Piszę do Pana jako były pracownik kierowanej przez Pana firmy. Obserwując jej działania z ostatnich lat dziękuję Bogu, że pod koniec 2011 roku nasze drogi się rozeszły - zaczął.

Podkreślił, że list „dopełnił czary goryczy człowieka patrzącego na upadek standardów wzorcowej kiedyś firmy i pobłażanie działaniom wcześniej nie do pomyślenia”. Wytknął też Dekanowi, że toleruje nieetyczne - jego zdaniem - zachowania podległych mu redaktorów naczelnych, którzy mają się angażować w polityczny spór.

„Z zażenowaniem patrzyłem, jak toleruje Pan włączanie się redaktora naczelnego »Newsweeka« do polityki jako aktywnego podmiotu. To wstyd dla dziennikarza a także dla wydawnictwa, któremu Pan szefuje” - przekonywał Karwelis. „Z zawodu jest Pan finansistą, jak niestety większość szefów obecnej prasy, co jest jednym z powodów jej mizerii. Może więc Pan nie wie, że dziennikarz ma być obiektywnym opisywaczem zdarzeń, a nie ich animatorem. Drugi Pański naczelny, miesięcznika Forbes (...) instruuje w sieci jak zrobić uliczne rokosze obalające rząd” - wskazywał.

Redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” jest Tomasz Lis, a magazynem „Forbes” kieruje Michał Broniatowski.

Dziennikarz oskarżył też szefa koncernu, że nie traktuje Polaków na równi z Niemcami, czy Austriakami. „Fakt stosowania przez Pana dla Polski norm innych, jakie nie przeszłyby w krajach rozwiniętych, do których współpracy Pan tak namawia swoich dziennikarzy, pokazuje Polakom, że mimo wszelkich zaklęć, traktuje Pan Polaków jako naród gorszej kategorii, bo jak wytłumaczyć zaniżanie standardów w tym wypadku” - pytał.

Odniósł się też w liście do krytyki polskich władz. „O działaniach polskiego legalnego rządu ma Pan czelność pisać, że »ideologia i prymitywne manipulacje przegrały z wartościami i rozsądkiem«. Nawet gdyby to była prawda nie przystoi tak pisać do dziennikarzy, nawet gdyby Pan był Polakiem. Tym bardziej, że to nie jest prawda. Rząd Polski miał zwyczajne prawo do zgłoszenia swego kandydata i niepopierania obecnego” – dowodził.

Karwelis zarzucił także Dekanowi, że poprzez jego list „Ringier Axel Springer stał się zdeklarowanym uczestnikiem wojny polsko-polskiej”. „To niestety kompromituje Pański holding prasowy, ale także stronę, po które się Pan z własnej woli opowiedział” – napisał.

Zauważył ponadto, że gdyby to polski właściciel koncernu wysłał podobny list do niemieckich dziennikarzy, „toż to by był skandal na całą Europę i świat! Media by grzmiały dzień i noc”.

Jerzy Karwelis to działacz antykomunistyczny. Przed stanem wojennym był pracownikiem Zarządu Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”. 14 grudnia 1981 r. został internowany i osadzony w zakładzie karnym we Wrocławiu, a następnie w ośrodku odosobnienia w Grodkowie Śląskim. Z internowania zwolniono go 29 kwietnia 1982 r. ze względu na zły stan zdrowia.

Od sierpnia kierował we Wrocławiu podziemnym Radiem Solidarność. W działalność radiostacji zaangażowanych było nawet sto osób, a Karwelis często sam potajemnie przenosił nagrane taśmy, aby nie wpadły w ręce Służby Bezpieczeństwa.

W grudniu 2016 roku, 35 lat po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, Jerzy Karwelis został odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności. Uroczystość odbyła się na terenie aresztu przy ul. Rakowieckiej, gdzie w latach stalinizmu komuniści katowali żołnierzy podziemia niepodległościowego.

emde/tvp.info