Rosja nie będzie "spokojnie patrzyła" na dyskryminację Rosjan mieszkających za granicą - zadeklarowała Walentina Matwijenko, szefowa rosyjskiego senatu. Jako kraje rzekomo dyskryminujące Rosjan wymieniła Estonię, Łotwę, Ukrainę, Białoruś oraz Mołdawię.

Słowa Matwijenko skomentował Jewgienij Kisielow, niezależny rosyjski dziennikarz, uznając, że chodzi o powrót do retoryki z początku 2014 roku, a więc sprzed aneksji Krymu. "Pretekstem dla wojskowego podboju Krymu było właśnie istniejące jakoby zagrożenie dla tamtejszych etnicznych Rosjan" - wskazał Kisielow. Dziennikarz ostrzega, że może być to "początek propagandowego przygotowania prewencyjnej, hybrydowej operacji rosyjskich wojskowych i służb specjalnych".

Bardzo możliwe, że wszystko jest jednak spowodowane trwającymi właśnie na Łotwie i w innych krajach członkowskich NATO manewrami wojskowymi.

kad/rzeczpospolita.pl/fronda.pl